Rozdział 37

2.7K 193 41
                                    

Maraton 5/8.

Przez następnych kilkanaście dni Aelin zachowywała się jak nie ona i ciągle chciała spędzać czas w samotności. Dopiero gdy brunetka otrzymała list od swojej szwagierki, z informacją o polepszeniu się stanu zdrowia Rowena, polepszył się jej również humor.

Powoli wracała do życia jeszcze sprzed jej rodzinnych problemów, o których rozmawiała z Larisą. Rudowłosa słuchała swojej przyjaciółki z dużą uwagą i starała się dawać jej jakieś rady.

Od momentu skrzywdzenia brata Kaiden nie odzywał się do rodziny, z resztą ze wzajemnością. Imogen przestała wierzyć w dobro swojego dziecka, ale Aelin i tak wiedziała, że jej mama dalej kocha swojego najmłodszego syna.

Rozumiała to, choć ona sama nie mogła już patrzeć na brata. Kaiden z resztą nawet nie próbował się z nią skontaktować.

Wszystko powoli wracało do normalności. Przygotowania do egzaminów ruszyły pełną parą, a mecze Quidditcha mijały jeden za drugim.

W międzyczasie swoje urodziny obchodziły Alicja i Dorcas. Lily odsunęła się od wszystkich swoich przyjaciółek i pogorszyła jeszcze bardziej swój kontakt z Larisą.

Martwiło to jej siostrę, ale prefekt naczelna nic nie mogła zrobić, ponieważ wiedziała, że dziewczyna jest szczęśliwa z Severusem. Sama z resztą zaniedbała w ostatnim czasie swoich przyjaciół na rzecz obowiązków.

Wieczorem, dwudziestego ósmego lutego Larisa i James postanowili posiedzieć razem w pokoju okularnika. Od pewnego czasu ciągle byli zabiegani i nie spędzili sam na sam nawet godziny.

Rudowłosa siedziała pomiędzy jego nogami, opierając się plecami o jego klatkę piersiową. Ich ręce były splecione mniej więcej na wysokości brzucha zielonookiej.

- A jak ci idzie Astronomia? - zapytała rudowłosa, a okularnik westchnął rozbawiony.

- Musimy nawet teraz rozmawiać o szkole? Pogadajmy o czymś przyjemniejszym... - Potter pomyślał przez chwilę. - Co tam u twojej mamy?

Evans odwróciła głowę w jego stronę i posłała mu zdziwione spojrzenie.

- Dobrze, ale skarży się na ból pleców - powiedziała Larisa, a James wykorzystał okazję, że była do niego odwrócona twarzą i skradł jej szybkiego całusa.

- Czasami mam wrażenie, że pomimo tego, że jesteśmy cały dzień ze sobą, to tak naprawdę, nie mamy dla siebie ani chwili.

- Wiem co czujesz, James. Egzaminy, treningi, wojna i Rada Prefektów... To wszystko jest strasznie męczące. Chociaż Aelin ma się lepiej.

- A co robimy w twoje urodziny? Świętujemy je podczas przerwy wielkanocnej czy kiedy już wrócimy do Hogwartu? - dodała rudowłosa.

- Mamy jeszcze dużo czasu. A poza tym, przede mną jest Lunatyk, ma dziesiątego marca.

- Wiem - mruknęła rudowłosa i szybko cmoknęła Jamesa w usta. Gdy tylko on chciał odwzajemnić pocałunek, Larisa odwróciła głowę, opierając się wygodniej o jego plecy.

- Nieładnie, kochanie - szepnął do ucha rudowłosej chłopak. Po ciele rudowłosej przeszły ciarki. Zielonooka domyśliła się, że okularnik zrobił to specjalnie, wiedząc jak to na nią działa.

Larisa od zawsze miała bardzo wrażliwą szyję oraz uszy. James przekonał się o tym już nie jednokrotnie i wykorzystywał tę wiedzę.

- A co chciałbyś dostać na urodziny? - zapytała Larisa. James podniósł jedną ze swoich rąk i zaczął bawić się włosami dziewczyny.

Kiedyś Potter powiedział Evans, że wygląda pięknie w rozpuszczonych włosach, więc dziewczyna od tamtego czasu, zaczęła częściej chodzić w takiej fryzurze. Ale tylko w czasie wolnym, ponieważ na lekcjach zawsze spinała włosy w kitkę lub warkocza.

- Nic. Dostałaś ode mnie perfumy, ale ty nie musisz mi nic dawać. Po prostu spędzimy cały dzień razem i już. To będzie dla mnie najlepszy prezent.

- Ale słodzisz, Potter - mruknęła Larisa z rozbawieniem. Okularnik uśmiechnął się szeroko, a Evans przewróciła oczami na jego zachowanie.

- Słuchaj, a może pojedziesz do mnie na święta? Moja mama by w końcu ciebie poznała - zaproponowała niepewnie Larisa, odwracając się całym ciałem w stronę Jamesa.

- Dobrze, napiszę jutro do rodziców - zgodził się okularnik, nachylając się w stronę zielonookiej.

Larisa i James nie byli parą, która musiała ciągle okazywać sobie uczucia. Rudowłosa i okularnik chodzili trzymając się za ręce, czasem jedno pocałowało drugie, ale bez przesady. Ich miłość była inna. Nie kryli się z tym, że się kochają, ale nie mówili tego na każdym kroku.

Larisa nie czuła się już dziwnie całując czy przytulając Jamesa. Przez cztery miesiące związku zdążyła się do tego przyzwyczaić, a nawet bardzo to polubić.

Podobało jej się to, że Potter dawał jej przestrzeń i powoli, małymi kroczkami ją ze wszystkim oswajał. Zielonooka wiedziała, że w razie jakichkolwiek wątpliwości czy pytań, może się śmiało zwrócić w jego stronę. Była przekonana, że jej nie wyśmieje i po prostu mu ufała.

- Kocham cię - mruknęła rudowłosa, między pocałunkami. Jedna z jej dłoni znajdowała się na koszulce bruneta, a druga była wplątana w jego włosy.

- Chciałbym, żeby było więcej takich dni - oznajmił James. - Spokój, lekcje, przyjaciele i trochę czasu dla nas.

Larisa przytaknęła. Sama pragnęła odpoczynku. Przygotowania do egzaminów strasznie ją męczyły, a obowiązki prefekt naczelnej oraz treningi Quidditcha były stresujące i czasami tylko ją dobijały.

- Opowiesz mi coś o swojej mamie? - zapytał James, gdy Larisa z powrotem usiadła pomiędzy jego nogami, opierając plecy o jego klatkę piersiową.

- Moja mama ma na imię Eleonora, ale woli gdy mówi się do niej Elena albo Nora. Uwielbia herbatę i jest cudowną kobietą. Po śmieci ojca było jej ciężko, ale mimo wszystko starała się być dla nas wsparciem. Jest moim autorytetem i zawsze mogę na nią liczyć - powiedziała Larisa, a Potter z uwagą słuchał jej słów.

- A twoja starsza siostra?

- Petunia ma męża Vernona i nienawidzi świata czarodziei oraz magii. Przed Hogwart miałyśmy jeszcze jako tako dobre relacje, ale po tym wszystkim i śmierci ojca, odsunęła się od nas.

Larisa pamiętała, że jak była młodsza to, strasznie się tym przejmowała. Z wiekiem zaczęło ją to jednak coraz mniej obchodzić. Dalej trochę ją to obchodziło, ale już się przyzwyczajała do tego, że starsza siostra nie chce być obecna w jej życiu.

- Lily i Snape też będą? - zapytał okularnik, wymawiając nazwisko Severusa z odrazą. Larisa odwróciła się w jego stronę.

Pomimo tego, że James już nie podobała się Lily, to dalej nienawidził Severusa. Usprawiedliwiał to tym, że chłopak jest Ślizgonem i wyzywał siostrę bliźniaczkę rudowłosej od szlam.

- Lily będzie, a Severus nie.

- To dobrze - mruknął brunet, za co oberwał w ramię od zielonookiej.

- Mógłbyś być dla niego milszy, przecież przeprosił Lily za nazwanie jej szlamą!

- Lars. Niech się cieszy, że o tobie tak nie powiedział, bo miałby jeszcze większe problemy - zapewnił chłopak, a Larisa spojrzała na niego z rozbawieniem. - Nie pozwolę by ktokolwiek obrażał ciebie z powodu krwi.

- Słodzisz, Potter - oświadczyła rudowłosa, całując chłopaka delikatnie w usta.

James zaczął mocniej napierać na jej wagi, przez co lekko je rozchyliła. Wystarczyło to Potterowi i już chwilę później do pocałunku dołączyły języki.

Ręce rudowłosej przesunęły się z klatki piersiowej bruneta na jego włosy, którymi od razu zaczęła się bawić. Jedna dłoń okularnika zjechała na biodro dziewczyny, a drugą James gładził jej policzek.

Może to było dziwne, ale Larisa w tamtym momencie czuła, że nie potrzebuje niczego więcej do szczęścia.

Maska • James PotterWhere stories live. Discover now