Rozdział 19

4.3K 280 67
                                    

Larisa w poniedziałek wstała wcześniej niż zwykle. Marlene chodziła już po pokoju i szukała jakiś ciuchów. Aelin dalej była w swoim rodzinnym domu, a rudowłosa zdążyła już za nią zatęsknić.

- Zbieraj się, dzisiaj Noc Duchów! - powiedziała entuzjastycznie blondynka i szybko weszła do łazienki.

Cała szkoła obchodziła to święto. To był jeden z niewielu dni, gdy uczniowie mogli ubrać co chcieli na zajęcia. Wieczorem miała się odbyć wyjątkowa kolacja w Wielkiej Sali, która była specjalnie udekorowana z tej okazji.

Zielonooka powoli podniosła się z łóżka, zajrzała do szafy i wzięła swoje ubrania.

Evans postanowiła włożyć na siebie czerwony kombinezon na ramiączkach, (rzuciła specjalne zaklęcie by nie było jej zimno) którego nogawki opinały lekko jej uda rozszerzając się coraz bardziej do dołu. Larisa i Marlene postanowiły zastąpić przebrania halloweenowe, ciuchami, których nie ubierały za często.

W końcu to miała być ich ostania impreza tego typu w Hogwarcie. Tak naprawdę dopiero wczoraj dotarło to do rudowłosej. Już nigdy więcej po dzisiejszej kolacji nie zobaczy dyń latających w powietrzu na suficie Wielkiej Sali.

Nauka Larisy w Hogwarcie nieuchronnie zbliżała się do końca. Zostało jej niecałych osiem miesięcy do zakończenia roku szkolnego i zostania absolwentką szkoły magii i czarodziejstwa. Za rok o tej porze będzie już pracowała najprawdopodobniej jako Autorka, a jej przyjaciele pójdą w różne strony. Każdy znajdzie swoje miejsce na świecie. Z niektórymi będzie utrzymywała stały kontakt, a inni z czasem o niej całkowicie zapomną.

- I jak? - zapytała McKinnon, wychodząc z łazienki. Blondynka uczesała swoje włosy w dwa warkocze, a swoje powieki pomalowała mocnymi cieniami w odcieniach błękitu.

Sukienka Marlene była niebieska i sięgała jej do kolan, a wycięcie na plecach odsłaniało troszkę więcej niż powinno.

- Lara, jak ty szybko dorosłaś! Zobaczysz, że James będzie patrzył tylko na ciebie! - krzyknęła niebieskooka i szybkim krokiem podeszła do rudowłosej.

- Nie jestem taka pewna - mruknęła Evans. - Poza tym on dalej ma gorączkę i najprawdopodobniej nawet nie wyjdzie z dormitorium.

- To znajdziemy ci kogoś innego! - oświadczyła Marlene i kilkoma zaklęciami podkręciła rozpuszczone włosy Larisy.

Evans miała na sobie mocniejszy niż zwykle makijaż. Usta pomalowała czerwoną szminką, a powieki jakimiś cieniami z paletki McKinnon.

- Ale szpilki sobie darujmy - mruknęła Marlene, a Larisa pokiwała głową. - W końcu cały dzień w tych szczudłach to murowany pogrzeb.

Dziewczyny ubrały zwykłe, czarne balerinki i zabrały swoje torby z książkami.

- Szkoda, że Al nie będzie na uczcie - powiedziała blondynka. Reeves wracała dopiero w środę, czyli dzień przed urodzinami Syriusza i dwa dni przed imprezą.

- Sądzę, że czas z Dorianem wynagradza jej wszystkie krzywdy - mruknęła Larisa. Aelin kochała swoją rodzinę, choć jej relacje z Kaidenem dawały wiele do życzenia.

- Dzień dobry pięknym paniom - Peter w smokingu pokłonił się lekko dziewczynom, a one udając zachwyt jego postawą lekko dygnęły.

- A gdzie pańscy przyjaciele, paniczu Pettigrew? - zapytała rudowłosa, a Marlene zachichotała cicho.

- Och, z pewnością za chwilę się zjawią, panno Evans - Huncwot zaśmiał się głośno.

- Achoj, tam na lądzie! - krzyknął James schodząc na dół po schodach. Potter miał na sobie strój typowy dla pirata, a dzięki specjalnym zaklęciom jego zarost wydawał się mocniejszy niż zwykle.

Maska • James PotterWhere stories live. Discover now