Rozdział 28

3.7K 222 30
                                    

Dziewczyny leżały w łóżkach już godzinę, ale dalej temperatura ich ciała się nie unormowała. Chłopcy przez cały ten czas siedzieli z nimi w Skrzydle Szpitalnym, a profesor McGonagall zapowiedziała, że jutro sobie porozmawiają o całym zdarzeniu, bo dzisiaj nie chce ich już bardziej męczyć.

- Wiesz jak się o ciebie martwiłem? - James trzymał Larisę za rękę i co chwilę delikatnie całował ją w dłoń.

- Chłopcy, jutro przyjdziecie do dziewczyn, one muszą się jeszcze wykąpać i odpocząć - Pani Pomfrey chciała jak najszybciej wyprosić Gryfonów.

- Jeszcze pięć minut - poprosił Syriusz, a pielęgniarka spojrzała na niego z irytacją.

- Wasze pięć minut trwa już pół godziny! - oburzyła się kobieta. - Jutro przyjdziecie do koleżanek! One też muszą się wypspać!

Syriusz westchnął ciężko, ale pożegnał się z Gryfonkami i opuścił pomieszczenie. To samo zrobili pozostali chłopcy, oprócz Jamesa.

- Pana też obowiązują moje polecenia, panie Potter. Do widzenia - powiedziała stanowczo kobieta.

- Już idę - mruknął i ostatni raz mocniej ścisnął dłoń Larisy. - Śpij dobrze - pocałował dziewczynę w czoło, pożegnał się z Aelin i wyszedł.

- Merlinie, ale on jest uroczy - powiedziała Aelin w stronę Evans.

- Jak się czujesz? - zapytała Larisa.

- Noga jest już naprawiona, ale dalej mi zimno - westchnęła Reeves.

- Dziewczyny, po kolei do łazienki pod prysznic. Wodę dawajcie stopniowo coraz ciepleszą. Musicie to zrobić, żeby się nie oparzyć, bo wasz organizm teraz nie odczuwa prawidłowo tempertury - powiedziała Pani Pomfrey i położyła na ich łóżkach po jednej piżamie szpitalnej, i ręczniku.

- Idź pierwsza - mruknęła Aelin w stronę Evans, a ona posłusznie wstała i poszła do łazienki.

Zgonie z zaleceniami Pani Pomfrey rudowłosa stopniowo zwiększała temperaturę wody. Gdy zielonooka wyszła z łazienki, od razu jej miejsce zajęła Aelin.

Larisa weszła pod pierzynę i okryła się nią, aż do szyi. Powoli jej ciało wracało do normalnej temperatury, ale jak na razie dalej było jej zimno. Evans zasnęła nim Aelin wyszła z łazienki.

Następnego dnia dziewczyny wstały przed dziewiątą, ale była niedziela, więc nie musiały się martwić o nieobecność na zajęciach. Huncwoci i bliźniacy Prewett przyszli do dziewczyn o dziesiątej, a zaraz po nich zjawiła się profesor McGonagall.

- Chłopcy, proszę poczekajcie na zewnątrz. Muszę porozmawiać z dziewczynami - powiedziała McGonagall, a wyraz jej twarzy zdradzał, że nie będzie to miła rozmowa.

Gryfoni spojrzeli ze współczuciem na dziewczyny, ale posłusznie wyszli ze Skrzydła Szpitalnego.

- Od dzisiaj do końca stycznia macie zakaz wychodzenia do Hogsmeade. Co w ogóle wam strzeliło do głów, by siedzieć na tym mrozie? - zapytała zdenerwowana Minerwa. Nauczycielka zawiodła się na swoich podopiecznych. Z Huncwotami, bliźniakami Prewett i Larisą była bardziej zżyta, niż by sobie tego życzyła, martwiła się o nich bardziej niż o innych uczniów. Jednak to nie przeszkadzało jej w karaniu ich za złe postępowanie.

Mcgonagall często miała dość głupich żartów Huncwotów czy bliźniaków, ale i tak lubiła tych Gryfonów. Sprawiali, że uczniowie i nauczyciele mieli jakąś rozrywkę w tych mrocznych czasach. Wiedziała, że jej podopieczni są odpowiedzialni, i gdy przyjdzie odpowiednia chwila, podejmą się walki z Voldemortem. Często martwił ją ten ich zapał, ale wierzyła, że wszystko skończy się dobrze, a ona będzie kiedyś uczyć ich potomków.

Maska • James PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz