Rano zielonooka ubrała się w rzeczy z wczorajszego wieczoru (wyczyściła je zaklęciem). Razem z Euphemią Larisa przygotowywała śniadanie, a w tle grała jakąś piosenka z radia. Rudowłosa przez krótką chwilę złapała się na myśli, że chciałaby przeżyć więcej takich poranków.
- Larisa... - pani Potter spojrzała na dziewczynę, a ona otrząsnęła się ze swoich dziwnych rozmyślań. - Nie zrań go, dobrze? James jest dużym dzieckiem, ale ma złote serce.
Brązowe oczy mamy Pottera się zaszkliły, a rudowłosa przerwała krojenie chleba i podeszła do kobiety. Evans wiedziała, że mówi ona prawdę. James był cudownym człowiekiem z wadami jak każdy. Dobrze ją traktował i szanował jej zdanie. Nie śpieszył się z niczym, a ona coraz bardziej kochała tego chłopaka.
- Postaram się - rudowłosa uśmiechnęła się do Euphemi, a ona ją przytuliła.
- On cię kocha. Widzę to w sposobie w jaki zachowuje się przy tobie. Nigdy nie pozwolił by ktokolwiek oglądał jego albumy, nawet Syriusz czy Aelin - słowa mamy Jamesa spowodowały poszerzenie się uśmiechu rudowłosej. To było cudowne uczucie - czuć się kochaną przez okilarnika i darzyć go takim samym uczuciem. Pomimo tego, że brunet jeszcze nie powiedział jej tych słów, to czuła to w każdym jego geście, spojrzeniu czy słowie.
- Mamo nie zabieraj mi dziewczyny - okularnik z uśmiechem patrzył na dwie najważniejsze w swoim życiu kobiety.
James poczuł się szczęśliwy, widząc, że jego rodzice naprawdę polubili Larisę. Liczył się z ich opinią i miał nadzieję, że zaakceptują jego związek.
- Nakryj do stołu, James - powiedziała Euphemia, wracając do parzenia kawy.
- Pomóc w czymś? - Do kuchni wszedł pan Fleamont, a jego żona od razu kazała mu iść po mleko do spiżarni.
- Posiadanie dwóch mężczyzn w domu, ma swoje zalety - powiedziała kobieta, gdy pan Potter poszedł po mleko.
- Tęsknisz za Jamesem, gdy jest w Hogwarcie? - zapytała rudowłosa, wkładając kromki chleba do koszyczka na pieczywo.
- Bardzo - mruknęła pani Potter i razem z Evans wyszła z kuchni. - Dziękuję, James.
Brunet kończył już rozkładać kubki. Pani Euphemia postawiła na stole dzbanek z kawą, a Larisa koszyk z kromkami chleba.
Przy śniadaniu domownicy i Evans rozmawiali, i jedli posiłek. Rudowłosa w ogóle nie czuła już stresu. Miała nawet wrażenie, że je śniadanie z normalnymi ludźmi, a nie czarodziejami. Pani Potter już wcześniej jej mówiła o ograniczeniu magii w ich domu, ale nie sądziła, że wszystko dzieje się, aż tak zwyczajnie.
- A co tam u Petera, Remusa, Syriusza i Aelin? - pan Fleamont spojrzał na syna.
- Dobrze, chociaż Peter ostatnio się trochę dziwne zachowuje - mruknął James, nakręcając do swojego kubka kawy. Gdy skończył, sięgnął po kubek swojej dziewczyny, spojrzał na nią pytająco, a Larisa przytaknęła.
- Dziękuję - mruknęła, gdy James nalał jej kawy.
Euphemia spojrzała na swojego męża znacząco, a on pokręcił głową.
- Co ta miłość robi z człowiekiem - pan Potter napił się swojej kawy.
- Pamiętasz nasze początki? Mój tata cię uwielbiał, a mama od początku traktowała jak syna - Euphemia spojrzała na swojego męża, który się uśmiechnął.
- Uwielbiał? Powiedział, że jako Auror ma pozwolenia na użycie zaklęć niewybaczalnych! - powiedział mężczyzna. Larisa spojrzała na Jamesa z rozbawieniem.
YOU ARE READING
Maska • James Potter
Fanfiction,,Nikt nie domyślał się kim jest. Ludzie wiedzieli tylko, że nosi maskę." Larisa Evans jako prefekt naczelna, oraz dobra uczennica nigdy nie sprawiała problemów wychowawczych. Tajemnice, sekrety i kłamstwa są u rudowłosej na porządku dziennym. Lara...