Rozdział 49

2.2K 145 51
                                    

Urodziny bliźniaków Prewett nie były obchodzone hucznie, ponieważ większość uczniów nadal przeżywała żałobę. Nastolatkowie uczestniczyli w uroczystościach pogrzebowych swoich przyjaciół albo rodziców (to zależało od tego czy któreś z nich było Aurorem).

James miał to szczęście, że jego mamie ani tacie nic się nie stało. Larisa i Lily postanowiły nie niepokoić ich rodzicielki, ponieważ nie chciały by ta się niepotrzebnie martwiła. Eleonora Evans już i tak nie rozumiała większości rzeczy jakie działy się w magicznym świecie. Rudowłose powiedziały jej kiedyś, że czarodzieje są na skraju wojny, ale wolały nie zagłębiać się w ten temat.

Była końcówka kwietnia i z powrotem przywrócono rozgrywki Quidditcha. Tym razem jednak kilku Aurorów oraz dyrektor Dumbledore byli na nich obecni. Oprócz tego wprowadzono kolejne obostrzenia. Codziennie na noc pojawiała się tarcza ochronna, a wyjścia do Hogsmeade zostały czasowo wstrzymane.

Chyba każdy uczeń czuł się dziwnie, siedząc na odnowionych trybunach, które jeszcze kilka tygodni temu były doszczętnie zniszczone. Gryfoni mieli wtedy zagrać z Hufflepuffem, ale ponieważ dwie osoby zginęły z tej drużyny, Puchonów zastąpili Krukoni.

Mecz był bardzo zacięty, ale James podczas układania strategii wykorzystał niedyspozycję Ethana oraz dziwne ułożenie nadgarstka, jakie zauważył na tragicznym meczu.

Gryffindor wygrał przewagą trzydziestu punktów z czego wszyscy uczniowie domu Godryka byli bardzo zadowoleni.

Collenn powoli dochodziła do siebie. Śmierć jej znajomych była dla niej bardzo ciężka, ale każdego dnia było z nią coraz lepiej. Przestała już przyjmować eliksir słodkiego snu oraz leki na uspokojenie. Czasami nawet zdarzało jej się uśmiechnąć, choć tylko na kilka sekund.

Maj rozpoczął się falą upałów, z których korzystał każdy uczeń. Przygotowania do egzaminów stresowały teraz większość siódmoklasistów, chociaż niektórzy, jak na przykład Syriusz kompletnie nie interesowali się nauką.

James pod wpływem Larisy zaczął zaglądać do książek, z czego rudowłosa była dumna. Razem z Remusem i Peterem dużo przesiadywała w bibliotece, ale nie żałowała tego.

Pettigrew dalej był dziwnie milczący, przez co Evans zaczęła mu poświęcać więcej czasu. Chodziła z nim na spacery po Błoniach, pomagała w zadaniach domowych i przede wszystkim rozmawiała z nim. Nie wiedziała, że dla Gryfona jej wsparcie znaczy naprawdę wiele.

Profesor Slughorn również był bardzo przejęty atakiem na Hogwart, dlatego Larisa postanowiła dać mu coś na poprawę humoru. Znalazła w jednej z książek kilka zaklęć, które później wykorzystała i następnego dnia przyniosła do lochów kuliste akwarium, do którego wrzuciła płatek lili. Zgodnie z czarem jaki na niego rzuciła, powinien później zamienić się w rybę. Larisa zostawiła u profesora na biurku kartkę z wiadomościami odnośnie zwierzątka oraz jej podpisem.

Może nie było to coś nadzwyczajnego, ale gdy następnego dnia nauczyciel przyszedł do klasy szczęśliwszy niż zwykle, Larisa poczuła się lepiej.

- Frank ostatnio zabrał mnie na randkę, żeby poprawić mi humor po tym ataku i było cudownie - Dziewczyny siedziały w Pokoju Wspólnym, pijąc herbatę i rozmawiając. Załatwiły sobie nawet z kuchni jakieś ciastka, a Marlene przyniosła nawet swoje słodycze, które miała schowane w dormitorium.

- Więcej szczegółów, panno Brown! - powiedziała z entuzjazmem Mary, a Alicję trochę się zawstydziła.

- Poszliśmy do Pubu pod Trzema Miotłami, zamówiliśmy piwo kremowe i rozmawialiśmy. Zaproponował mi żebyśmy po skończeniu szkoły zamieszkali razem! - wszystkie dziewczyny, które były obecne w pomieszczeniu zaczęły piszczeć i cieszyć się ze szczęścia przyjaciółki.

- Zgodziłaś się, prawda? - zapytała Dorcas, a Alicja pokiwała głową.

- Frank jest chyba najbardziej uroczym facetem z całej naszej paczki - mruknęła Marlene, a dziewczyny jej przytaknęły.

- Nie zgadzam się. Przecież James też ma w sobie to coś! Po prostu on i Lara są razem za krótko, żeby wspólnie zamieszkać - powiedziała Aelin, a Evans uśmiechnęła się z zawstydzeniem. Była z okularnikiem prawie pół roku, co w jej mniemaniu nie było wcale takim krótkim czasem.

- Frank i James mają remis! - powiedziała w końcu Lily, a Alicja i Larisa zaśmiały się na jej słowa. - Chociaż Severus też czasami jest uroczy.

- Czasami, a oni na okrągło - mruknęła z rozbawieniem Mary. - Nie chcecie się z nami podzielić? Tacy chłopcy to skarb.

- Wiemy - zapewniła Alicja, a Larisa pokiwała głową. - A ty, Collie? Ktoś ci ostatnio zawrócił w głowie?

Puchonka spojrzała ze zdziwieniem na Brown, ale chwilę później odwróciła wzrok, lekko się rumieniąc. Powoli i niepewnie pokiwała głową, na co dziewczyny od razu zaczęły wiwatować.

- Opowiadaj - powiedziała z przejęciem Dorcas, biorąc z talerza ciastko.

- No więc, lubię go, ale wiecie, on jest ze mną na neutralnym gruncie. Przeprosił i w ogóle, ale już teraz nawet nie zwraca na mnie uwagi...

- Ty chyba nie mówisz o... - zaczęła Aelin, a Collenn pokiwała głową.

- Ethan - mruknęła blondynka i nastała dziwna cisza. - Nie wiem dlaczego. Jest przystojny i uratował mi życie? Chyba po prostu mi tym zaimponował. A poza tym, przez to coś się stało nie może grać w Quidditcha i w ogóle mnie o to nie obwinia. Stwierdził, że gdyby miał cofnąć się w czasie, to zrobiłby to samo.

- Nie mówiłam ci tego, bo nie widziałam że tym sensu, ale gdy podczas ataku wbiegłam do Wielkiej Sali i go znalazłam, powiedział na ciebie ,,Collie” - powiedziała Larisa, mając wrażenie, że przez jej słowa, oczy blondynki się zaświeciły.

- A to całe gnębienie? Dokuczał ci tyle czasu! Jeden gest nie może tego zmienić! - warknęła zdenerwowana Aelin. Ze złością odstawiła filiżankę z herbatą na stół i podniosła się z kanapy.

- Al, nie złość się, każdy ma prawo się zakochać. Może dokuczał mi przez tyle lat, ale kiedy był potrzebny, to mi pomógł, a poza tym, nawet mu się nie podobam! To, że już mi nie dokucza, o niczym nie świadczy!

- Colls, mam dość tego, że przez niego ciągle płaczesz. Zostały nam tak naprawdę tylko dwa miesiące normalnego życia, a później? Widziałyście co się działo pierwszego kwietnia. Wszystkie możemy zginąć, nawet jednego dnia!

- Aelin! - krzyknęła Larisa, widząc jak oczy niektórych dziewczyn się szklą. - Zostało nam mało czasu, dlatego właśnie Collie powinna powiedzieć o wszystkim Ethanowi. Jego przerażenie, kiedy zobaczył ją ranną, było autentyczne. Może nie będą razem, ale czy życie z świadomością, że się próbowało nie jest lepsze? Nie jesteśmy bezpieczne, żadna z nas. Może zostało nam tylko kilka tygodni życia? Nie wiemy tego i nie ma co nad tym rozmyślać. Stracimy tylko czas.

- Colls, jeśli jesteś pewna tego co czujesz do Ethana to mu o tym powiedz. Jeśli nie będzie czuł tego samego, to i tak za dwa miesiące wszystko się skończy. Niczym nie ryzykujesz - doradziła blondynce Lily.

Pomimo tego, że dziewczyny przestały już krzyczeć, atmosfera dalej była napięta. Żadna z nich nie wiedziała co powiedzieć. Aelin wymówiła na głos to, o czym wszystkie myślały - po wyjściu ze szkoły, mogą się już nie spotkać ponownie.

Każda z nich bała się o siebie, swoją rodzinę i przyjaciół. Jednak takie były czasy i nie miały na to wpływu. Pozostało im tylko wierzyć, że zginą jak najpóźniej się da.

Ponieważ za dwa miesiące o tej porze będą już zdane tylko na siebie.

Maska • James PotterWhere stories live. Discover now