Rozdział 27

3.8K 222 8
                                    

Trzeciego grudnia zorganizowano wyjście do Hogsmeade. Dzień wcześniej Hufflepuff wygrał mecz Slytherinem, więc tylko niektórzy cieszyli się na wieść o wyjściu do wioski (niektórzy odsypiali imprezę u Puchonów).

Oficjalnie pierwsza tabela w Quidditchu zakończyła się prowadzeniem Gryffindoru (drugie miejsce Ravenclaw, trzecie Hufflepuff i ostatnie Slytherin).

Larisa z tej okazji postanowiła pójść razem z Aelin i Marlene na drinka do Gospody pod Świńskim Łbem. Rudowłosa chciała zabrać ze sobą jeszcze swoją siostrę i jej koleżanki, ale Lily, Alicja i Mary miały w tym czasie randki, a Dorcas wolała zostać w Hogwarcie.

Huncwoci natomiast szli z całą drużyną na piwo do trzech mioteł. Larisa czasami właśnie w takich chwilach żałowała, że jest Maską. Jasne, że mogła iść z Gryfonami na piwo, pod pretekstem świętowania sukcesu swojego chłopaka, ale żadna dziewczyna tego nie robiła. Poza tym i tak już dużo czasu spędzała z Jamesem.

- Nigdy nie chciałaś świętować z nimi zwycięstwa? - zapytała Aelin, gdy szły w stronę baru. W nocy spadło dużo śniegu, więc było ślisko. W końcu jak na grudzień przystało, było bardzo zimno.

- Czasami, ale nie chcę zdradzać swojej tożsamości - mruknęła Larisa i poprawiła swój szalik. - Jak tam Dorian?

- Dobrze - odpowiedziała brunetka, uśmiechając się pod nosem.

- Aelin... - zaczęła Larisa, chcąc rozpocząć temat kłótni brązowookiej i Syriusza. - Dlaczego tak naprawdę pokłóciłaś się wtedy z Syriuszem?

- Sama nie wiem. Było mi po prostu żal tamtej dziewczyny. Niby wszystkie wiedzą jaki on jest, ale liczą na cud - westchnęła Reeves i odwróciła wzrok.

Evans wiedziała, że brunetka powiedziała tylko po części prawdę, jednak wolała nie naciskać. W końcu to były jej prywatne sprawy.

- Zima jest piękna, prawda? - mruknęła rudowłosa, chcąc zmienić temat.

- Tak, to zdecydowanie najlepsza pora roku - Aelin uśmiechnęła się i weszła do Gospody pod Świńskim Łbem, a zaraz za nią rudowłosa.

Dziewczyny zauważyły, że nic się tam od ich ostatniej wizyty nie zmieniło. Dalej pachniało stęchlizną, ale panował już trochę większy ruch.

Dziewczyny zajęły stolik i ściągnęły swoje płaszcze, szaliki i czapki.

- Tym razem ja zamawiam - oznajmiła rudowłosa i ruszyła w stronę baru. W kieszeni miała kilka galeonów.

- Dwie szklanki Ognistej Whisky - powiedziała zielonooka, zapłaciła należną sumę i z napojami wróciła do stolika.

- Jesteśmy już stare, prawda? - mruknęła od niechcenia Aelin. - A jeszcze pamiętam jak prosiłam mamę, bym mogła pójść do Hogwartu na pierwszym roku Kaidena.

- Dlaczego właściwie, aż tak nie cierpisz swojego brata? - zapytała rudowłosa, gdy Reeves ostatnie słowo w swojej wypowiedzi powiedziała z odrazą.

- Od zawsze był inny... Tak jak Syriusz w swojej rodzinie. Tylko, że Kaiden wybrał tą złą stronę. Ożenił się z Katherine Campbell, na pewno ją kojarzysz. To ta dziedziczka rodów Campbell i Villiers. Kaiden przestał z nami rozmawiać, bardzo rzadko się widujemy. Totalnie nas olał, a poza tym wiesz jakie są te wielkie czystokrwiste rody, prawie każdy należy do Śmierciożerców i interesuje się czarną magią. Kaiden też taki jest. Stał się oschły i zimny - Aelin spojrzała smutnym wzrokiem na Larisę. - To już nie jest mój brat.

- Nie mów tak. Nieważne kim stałaby się Lily czy Petunia, ja i tak bym je kochała, ty pewne też go kochasz. - odparła Evans.

- Nie, już nie. To on wybrał tą złą stronę - mruknęła Reeves i pociągnęła sporego luka ze swojej szklanki.

Maska • James PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz