Rozdział 18

4.2K 256 49
                                    

Następnego dnia Larisę strasznie bolała głowa. Dziewczyna czuła się jak po spotkaniu z dementorem. Cała radość uleciała z niej, a humoru nie poprawiała jej perspektywa opieki nad chorym Jamesem.

Rudowłosa miała do niego i pozostałej czwórki ogromny żal. Na śniadaniu usiadła jak najdalej od nich i z niesmakiem patrzyła na kanapki przed sobą.

Remusowi było przykro. Spodziewał się, że dziewczyna ucieknie, ale w głębi duszy i tak miał cichą nadzieję na spokojne przyjęcie jego likantropii do wiadomości.

Uważał się za potwora i w jego mniemaniu nim był. Polubił rudowłosą przez całe dwa miesiące, ale nie mógł znieść myśli, że gdy pozna prawdę to ucieknie z krzykiem.

Ona jednak zrobiła coś znacznie gorszego. Odbiegła w milczeniu. Nie była na nich zła, ale Lupin z jej twarzy odczytał smutek. Oczy Larisy były zaczerwienione, przez co ich intensywna zieleń traciła swój kolor. Remus czuł się winny. Evans nie odzywała się do żadnego z nich co było jego winą. W końcu to on był potworem.

W najgorszym stanie z nich wszystkich był jednak Potter. Rano James, gdy mu o wszystkim opowiedzieli chciał wstać i od razu porozmawiać z rudowłosą. Remus przemówił mu jednak do rozsądku, wyjaśniając, że Evans potrzebuje chwili samotności i czasu. Mimo to twarz okularnika posmutniała, a on milcząc wrócił do łóżka.

Rudowłosa wstała od stołu i poszła w stronę wyjścia z Wielkiej Sali. Idąc korytarzami w stronę wyjścia na dwór starała się powstrzymać łzy, które usilnie napływały do jej oczu. Evans usiadła pod drzewem na Błoniach, pogrążając się w swoich rozmyślaniach.

Larisa płakała, szybko wycierając dłońmi łzy by nikt nieproszony ich nie zauważył. Smutek jaki zawładnął jej ciałem był ogromny, trzęsła się, nie potrafiąc przestać płakać.

Nie ufali jej, a ona tak bardzo w nich wierzyła. Liczyła na to, że ich dopiero kwitnąca przyjaźń przetrwa wszystko, i nawet po szkole nadal będą utrzymywać kontakt. Wierzyła, że wszyscy,a w szczególności James są z nią w stu procentach szczerzy.

Chodź z drugiej strony rozumiała, że likantropia Remusa i animagia pozostałych Huncwotów to nie są jakieś głupie żarty czy przelewki.

Z zaufaniem musieli bardzo uważać, ale i tak nic nie mogła zrobić z tym, że było jej przykro.

- Przepraszam - oznajmił nagle jakiś głos obok niej przez co podskoczyła. - Wiem, że jestem potworem, ale nie rań pozostałych z mojego powodu.

Lupin patrzył na nią swoimi niebiesko-zielonymi oczami, a jego spojrzenie wyrażało ogromny smutek.

- Oni cię polubili, w sumie ja też, ale wiem, że nikt nie chce przyjaźnić się z wilkołakiem - chłopak wyszeptał ostanie słowo.

- Remus - powiedziała rudowłosa, a jej głos załamał się. - Czemu mnie okłamywaliście? Przecież wiecie, że was polubiłam. Znaliście mnie, a jednak...

Załkała dziewczyna, a blondyn lekko się do niej zbliżył.

- Nie lubię o tym mówić, nawet Huncwoci nie wiedzieli do pewnego czasu - wyjaśnił.

- A ich animagia?

- Na piątym roku udało im się przejść pełną przemianę po raz pierwszy. Peter jest szczurem, Syriusz psem, Aelin cyjonem rudym, a James jeleniem.

- Ufasz mi? - zapytała i nic nie mogła poradzić na to, że w jej głosie była nadzieja. Obawiała się odpowiedzi blondyna na to pytanie, ale wiedziała, że bez zaufania nie ma prawdziwej przyjaźni.

- Lara - westchnął ciężko chłopak. - Jasne, że ci ufam. Wszyscy ci ufamy tylko, bałem się, że nie zaakceptujesz mojego drugiego oblicza...

- Spójrz na mnie - mruknęła, a Remus skierował swój wzrok na jej twarz. - Przyjaciele sobie ufają i wybaczają. Jesteś dobrym człowiekiem, a to się dla mnie liczy.

Evans przytuliła Remusa, a on z ulgą odetchnął w duchu. Rudowłosa postąpiła tak samo jak Aelin i chłopaki. Nie zostawiła go.

- Mam prośbę - powiedział nagle Lupin. - Pogadaj z Rogaczem, bo strasznie wszystko przeżywa.

- Kilka minut go nie zabije - oznajmiła Larisa czując, że musi jeszcze chwilę porozmawiać z Lunatykiem.

- Najbardziej się przejął tym wszystkim, więc niebyłym tego taki pewien.

- Ale to ciebie w głównej mierze dotyczyła ta sprawa, więc Łoś może chwilę poczekać.

- Tak, ale za dwie godziny masz trening, a musisz się jeszcze przygotować - uśmiechnął się Remus.

- Dobra, to idę - powiedziała Evans. W drodze do Wieży Gryffindoru myślała na temat rozmowy z Jamesem. Układała sobie powoli w głowie plan jej przebiegu, choć i tak wiedziała, że pewnie Potter coś palnie i wszystko szlag trafi.

- Co ty tu robisz? - krzyknęła dziewczyna, gdy tylko zauważyła, że Potter chodzi nerwowo po Pokoju Wspólnym.

- Przepraszam - od razu do śmiej podszedł i objął ją. - Wszyscy ci ufaliśmy, ale jakoś nie było okazji... - jąkał się, przez co na twarz rudowłosej wpłynął uśmiech. Dalej było jej przykro, ale rozmowa z Remusem podniosła ją w jakimś stopniu na duchu.

- Acha - dziewczyna mocniej wtuliła się w Pottera. Larisa nawet przed sobą bała się to przyznać, ale lubiła być w objęciach bruneta. Czuła, wtedy jakąś namiastkę spokoju, słyszała bicie jego serca i mogła przynajmniej przez chwilę podawać, że znaczy dla niego więcej niż przyjacióka.

- A teraz do łóżka! - Evans popchnęła go w stronę schodów.

- Widzę, że jednak znalazłeś inną piżamę - mruknęła rudowłosa widząc, że granatowe odzienie w misie zastąpiły czerwone spodnie i biała koszulka.

- Syriusz mi pożyczył - oznajmił brunet przykrywając się kołdrą.

- A szkoda, w tamtej byłeś bardziej uroczy - westchnęła zielonooka, uśmiechając się.

- Czyli twierdzisz, że jestem uroczy? - zapytał głupio okularnik, a Evans lekko się zawstydziła na jego słowa.

- Nic takiego nie powiedziałam - podkręciła głową, a Potter uśmiechnął się chytrze.

- Powiedziałaś, że byłem bardziej uroczy w tamtej piżamie. Zrozumiem przez to, że w tej dalej jestem uroczy, ale mniej niż w tamtej w misie - wyjaśnił.

- Masz cukierka - mruknęła dziewczyna chcąc zmienić temat, na co James zaśmiał się w duchu. Dopiero teraz zrozumiał, jak nieudolnie sam robił to wcześniej.

- A jak się czujesz? - zapytała Larisa siadając jak zwykle na łóżku okularnika. Jej ręka dotknęła czoła chłopaka. - Gorączka dalej cię trzyma.

James skończył ssać cukierka i swoją rękę położył na dłoni Evans. Zjechał nią delikatnie do policzka, i znowu tak jak wczoraj wtulił się w jej delikatną dłoń.

- Mniej kaszlę, ale nos mam dalej zatkany - powiedział chłopak.

- Ale budziłeś się w nocy? Miałeś jakieś duszności czy ataki kaszlu?

- Kilka razy, ale jak na razie jest dobrze - mruknął brunet.

- Ja już muszę się zbierać na trening - oświadczyła zielonooka. - ale postaram się potem jeszcze do ciebie zajrzeć.

- Nasza Aelinuś, oficjalnie dnia 29 października o godzinie dwudziestej trzeciej sześć została ciocią Doriana Franka Reeves! - krzyknął Syriusz wchodząc do pokoju. Zaraz za nim pojawili się Remus, oraz Peter, który przez przypadek wywrócił się o stertę ciuchów na podłodze.

James i Larisa wybuchnęli śmiechem, na jego wielkie wejście. Rudowłosa wstała i przytuliła Syriusza, po czy to samo zrobiła z Peterem. Skoro wybaczyła Jamesowi i Remusowi to nie mogła postąpić inaczej z Blackiem i Pettigrew.

- Macie szczęście, że was lubię bo inaczej już dawno uciekłabym gdzie pieprz rośnie. Do zobaczenia po treningu - oznajmiła dziewczyna i wyszła z pokoju by pójść na trening.

Zaufanie w przyjaźni było bardzo ważne, a ona darzyła nim całą piątkę.

Maska • James PotterOnde as histórias ganham vida. Descobre agora