Następnego dnia Larisę strasznie bolała głowa. Dziewczyna czuła się jak po spotkaniu z dementorem. Cała radość uleciała z niej, a humoru nie poprawiała jej perspektywa opieki nad chorym Jamesem.
Rudowłosa miała do niego i pozostałej czwórki ogromny żal. Na śniadaniu usiadła jak najdalej od nich i z niesmakiem patrzyła na kanapki przed sobą.
Remusowi było przykro. Spodziewał się, że dziewczyna ucieknie, ale w głębi duszy i tak miał cichą nadzieję na spokojne przyjęcie jego likantropii do wiadomości.
Uważał się za potwora i w jego mniemaniu nim był. Polubił rudowłosą przez całe dwa miesiące, ale nie mógł znieść myśli, że gdy pozna prawdę to ucieknie z krzykiem.
Ona jednak zrobiła coś znacznie gorszego. Odbiegła w milczeniu. Nie była na nich zła, ale Lupin z jej twarzy odczytał smutek. Oczy Larisy były zaczerwienione, przez co ich intensywna zieleń traciła swój kolor. Remus czuł się winny. Evans nie odzywała się do żadnego z nich co było jego winą. W końcu to on był potworem.
W najgorszym stanie z nich wszystkich był jednak Potter. Rano James, gdy mu o wszystkim opowiedzieli chciał wstać i od razu porozmawiać z rudowłosą. Remus przemówił mu jednak do rozsądku, wyjaśniając, że Evans potrzebuje chwili samotności i czasu. Mimo to twarz okularnika posmutniała, a on milcząc wrócił do łóżka.
Rudowłosa wstała od stołu i poszła w stronę wyjścia z Wielkiej Sali. Idąc korytarzami w stronę wyjścia na dwór starała się powstrzymać łzy, które usilnie napływały do jej oczu. Evans usiadła pod drzewem na Błoniach, pogrążając się w swoich rozmyślaniach.
Larisa płakała, szybko wycierając dłońmi łzy by nikt nieproszony ich nie zauważył. Smutek jaki zawładnął jej ciałem był ogromny, trzęsła się, nie potrafiąc przestać płakać.
Nie ufali jej, a ona tak bardzo w nich wierzyła. Liczyła na to, że ich dopiero kwitnąca przyjaźń przetrwa wszystko, i nawet po szkole nadal będą utrzymywać kontakt. Wierzyła, że wszyscy,a w szczególności James są z nią w stu procentach szczerzy.
Chodź z drugiej strony rozumiała, że likantropia Remusa i animagia pozostałych Huncwotów to nie są jakieś głupie żarty czy przelewki.
Z zaufaniem musieli bardzo uważać, ale i tak nic nie mogła zrobić z tym, że było jej przykro.
- Przepraszam - oznajmił nagle jakiś głos obok niej przez co podskoczyła. - Wiem, że jestem potworem, ale nie rań pozostałych z mojego powodu.
Lupin patrzył na nią swoimi niebiesko-zielonymi oczami, a jego spojrzenie wyrażało ogromny smutek.
- Oni cię polubili, w sumie ja też, ale wiem, że nikt nie chce przyjaźnić się z wilkołakiem - chłopak wyszeptał ostanie słowo.
- Remus - powiedziała rudowłosa, a jej głos załamał się. - Czemu mnie okłamywaliście? Przecież wiecie, że was polubiłam. Znaliście mnie, a jednak...
Załkała dziewczyna, a blondyn lekko się do niej zbliżył.
- Nie lubię o tym mówić, nawet Huncwoci nie wiedzieli do pewnego czasu - wyjaśnił.
- A ich animagia?
- Na piątym roku udało im się przejść pełną przemianę po raz pierwszy. Peter jest szczurem, Syriusz psem, Aelin cyjonem rudym, a James jeleniem.
- Ufasz mi? - zapytała i nic nie mogła poradzić na to, że w jej głosie była nadzieja. Obawiała się odpowiedzi blondyna na to pytanie, ale wiedziała, że bez zaufania nie ma prawdziwej przyjaźni.
- Lara - westchnął ciężko chłopak. - Jasne, że ci ufam. Wszyscy ci ufamy tylko, bałem się, że nie zaakceptujesz mojego drugiego oblicza...
- Spójrz na mnie - mruknęła, a Remus skierował swój wzrok na jej twarz. - Przyjaciele sobie ufają i wybaczają. Jesteś dobrym człowiekiem, a to się dla mnie liczy.
Evans przytuliła Remusa, a on z ulgą odetchnął w duchu. Rudowłosa postąpiła tak samo jak Aelin i chłopaki. Nie zostawiła go.
- Mam prośbę - powiedział nagle Lupin. - Pogadaj z Rogaczem, bo strasznie wszystko przeżywa.
- Kilka minut go nie zabije - oznajmiła Larisa czując, że musi jeszcze chwilę porozmawiać z Lunatykiem.
- Najbardziej się przejął tym wszystkim, więc niebyłym tego taki pewien.
- Ale to ciebie w głównej mierze dotyczyła ta sprawa, więc Łoś może chwilę poczekać.
- Tak, ale za dwie godziny masz trening, a musisz się jeszcze przygotować - uśmiechnął się Remus.
- Dobra, to idę - powiedziała Evans. W drodze do Wieży Gryffindoru myślała na temat rozmowy z Jamesem. Układała sobie powoli w głowie plan jej przebiegu, choć i tak wiedziała, że pewnie Potter coś palnie i wszystko szlag trafi.
- Co ty tu robisz? - krzyknęła dziewczyna, gdy tylko zauważyła, że Potter chodzi nerwowo po Pokoju Wspólnym.
- Przepraszam - od razu do śmiej podszedł i objął ją. - Wszyscy ci ufaliśmy, ale jakoś nie było okazji... - jąkał się, przez co na twarz rudowłosej wpłynął uśmiech. Dalej było jej przykro, ale rozmowa z Remusem podniosła ją w jakimś stopniu na duchu.
- Acha - dziewczyna mocniej wtuliła się w Pottera. Larisa nawet przed sobą bała się to przyznać, ale lubiła być w objęciach bruneta. Czuła, wtedy jakąś namiastkę spokoju, słyszała bicie jego serca i mogła przynajmniej przez chwilę podawać, że znaczy dla niego więcej niż przyjacióka.
- A teraz do łóżka! - Evans popchnęła go w stronę schodów.
- Widzę, że jednak znalazłeś inną piżamę - mruknęła rudowłosa widząc, że granatowe odzienie w misie zastąpiły czerwone spodnie i biała koszulka.
- Syriusz mi pożyczył - oznajmił brunet przykrywając się kołdrą.
- A szkoda, w tamtej byłeś bardziej uroczy - westchnęła zielonooka, uśmiechając się.
- Czyli twierdzisz, że jestem uroczy? - zapytał głupio okularnik, a Evans lekko się zawstydziła na jego słowa.
- Nic takiego nie powiedziałam - podkręciła głową, a Potter uśmiechnął się chytrze.
- Powiedziałaś, że byłem bardziej uroczy w tamtej piżamie. Zrozumiem przez to, że w tej dalej jestem uroczy, ale mniej niż w tamtej w misie - wyjaśnił.
- Masz cukierka - mruknęła dziewczyna chcąc zmienić temat, na co James zaśmiał się w duchu. Dopiero teraz zrozumiał, jak nieudolnie sam robił to wcześniej.
- A jak się czujesz? - zapytała Larisa siadając jak zwykle na łóżku okularnika. Jej ręka dotknęła czoła chłopaka. - Gorączka dalej cię trzyma.
James skończył ssać cukierka i swoją rękę położył na dłoni Evans. Zjechał nią delikatnie do policzka, i znowu tak jak wczoraj wtulił się w jej delikatną dłoń.
- Mniej kaszlę, ale nos mam dalej zatkany - powiedział chłopak.
- Ale budziłeś się w nocy? Miałeś jakieś duszności czy ataki kaszlu?
- Kilka razy, ale jak na razie jest dobrze - mruknął brunet.
- Ja już muszę się zbierać na trening - oświadczyła zielonooka. - ale postaram się potem jeszcze do ciebie zajrzeć.
- Nasza Aelinuś, oficjalnie dnia 29 października o godzinie dwudziestej trzeciej sześć została ciocią Doriana Franka Reeves! - krzyknął Syriusz wchodząc do pokoju. Zaraz za nim pojawili się Remus, oraz Peter, który przez przypadek wywrócił się o stertę ciuchów na podłodze.
James i Larisa wybuchnęli śmiechem, na jego wielkie wejście. Rudowłosa wstała i przytuliła Syriusza, po czy to samo zrobiła z Peterem. Skoro wybaczyła Jamesowi i Remusowi to nie mogła postąpić inaczej z Blackiem i Pettigrew.
- Macie szczęście, że was lubię bo inaczej już dawno uciekłabym gdzie pieprz rośnie. Do zobaczenia po treningu - oznajmiła dziewczyna i wyszła z pokoju by pójść na trening.
Zaufanie w przyjaźni było bardzo ważne, a ona darzyła nim całą piątkę.
ESTÁ A LER
Maska • James Potter
Fanfic,,Nikt nie domyślał się kim jest. Ludzie wiedzieli tylko, że nosi maskę." Larisa Evans jako prefekt naczelna, oraz dobra uczennica nigdy nie sprawiała problemów wychowawczych. Tajemnice, sekrety i kłamstwa są u rudowłosej na porządku dziennym. Lara...