Rozdział 4

5.7K 329 121
                                    

  Larisa dzieliła dormitorium z Aelin, oraz Marlene. Dziewczyny miały raczej dobre relacje między sobą, choć Lara czasami kłóciła się z Aelin o jej nieodpowiednie zachowanie. Marlene natomiast bardziej zadawała się i przyjaźniła z Alicją Brown, czyli współlokatorką Lily.

  Larisa nie narzekała na wspólne dzielenie pokoju z dziewczynami, a gdy zaproponowano jej osobą sypialnię (nagroda dla prefektów) kulturalnie odmówiła. Rudowłosa przyzwyczaiła się do porozrzucanych po całym pokoju butów Marlene czy papierków po słodyczach, które zazwyczaj można było znaleźć pod łóżkiem Aelin.

 Larisa często również czegoś szukała i potem zostawiała bałagan, jednak rudowłosa starała się systematycznie sprzątać i dbać o porządek.

  Dlatego siedemnastolatka bardzo się zdziwiła, gdy wstając rano w środę ujrzała sterty ubrań, papierków oraz różnych książek walających się po podłodze i szafkach. Dla pewności dziewczyna przetarła nawet oczy jednak nic to nie dało. Bałagan jaki był taki pozostał, a Aelin nie było w pokoju.

- Spokojnie zaraz posprzątam - mruknęła Marlene wychodząc z łazienki. Blondynka stała ubrana w mundurek szkolny, a jej włosy były zaplecione w dwa warkocze.

 Larisa przeciągnęła się i biorąc po drodze naszykowane ubrania udała się w stronę łazienki. Po wykonaniu porannej toalety, oraz przybraniu się Larisa wróciła z powrotem do pokoju, w którym Marlene kończyła sprzątać.

- Idziesz na śniadanie?- zapytała rudowłosa biorąc przy okazji swoją torbę z książkami.

-Tak już skończyłam - blondynka szybko zarzuciła skórzaną torebkę przez ramię i wyszła razem z Larisą z dormitorium. Przez całą drogę do Wielkiej Sali rudowłosa uśmiechała się i rozmawiała ze współlokatorką.  Siedemnastolatka jedząc śniadanie nie traciła dobrego humoru. Powodem tego były dwie godziny eliksirów, oraz popołudniowy trening Quidditcha.

- Cześć - do Wielkie Sali przyszła Lily i usiadła obok siostry. Dziewczyny siedziały niedaleko Huncwotów, więc chłopcy i Aelin słyszeli ich rozmowę.

- Hej, Lily. Co tam u ciebie?

- Dobrze, ale potrzebuję twojej rady.

- Coś się stało?- Larisa trochę się przestraszyła.

- Severus zaprosił mnie na randkę, a sama kiedyś mówiłaś, że mogę na tobie zawsze polegać - Larisa wpatrywała się w siostrę w totalnym osłupieniu. Severus Snape, mistrz eliksirów, Ślizgon zaprosił Lily na randkę.

- Halo, ziemia do Larisy - Lily pomachała ręką przed twarzą siostry.

- To cudownie. Szczęścia i miłości, Lily - rudowłosa uściskała siostrę. Prefekt naczelna naprawdę cieszyła się jej szczęściem.- Ale do czego ci jestem potrzebna?

- Jako osoba ... mało doświadczona - powiedziała Evansówna z lekkim zakłopotaniem.- doradzisz mi co powinnam ubrać i jak się uczesać. Nie chcę przesadzać, a Alicja, Mary i Dorcas na pewno wybiorą mi coś zbyt eleganckiego lub ekstrawaganckiego.

- No dobrze. Na którą masz tę randkę?- mina Larisy mówiła dużo. Rudowłosa znała się na modzie, ale jako mugolka nie miała takiego dostępu do garderoby czarodziei jak Alicja, Dorcas czy Mary.

- Na piątą, ale przyjdź do mnie o trzeciej.

-O trzeciej nie mogę - mruknęła rudowłosa przypominając sobie o treningu.

- Rada prefektów?

- Nie, ale mam coś ważnego do załatwienia.

- Nie możesz tego odwołać? Proszę, Larisa - Lily zrobiła smutne oczy, a jej siostra miała w głowie wewnętrzny dylemat. Właśnie w takich chwilach rudowłosa żałowała, że jej siostra nie wie o jej drugiej tożsamości.

Maska • James PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz