Rozdział 21

4.4K 266 121
                                    

Impreza urodzinowa Syriusza była wbrew pozorom bardzo ważnym wydarzeniem. Skoro przychodziło około dwudziestu pięciu procent uczniów Hogwartu, to każdy chciał wyglądać jak najlepiej. Szczególnie, że przyjęcie organizowali Huncwoci - najwięksi żartownisie w dziejach całej szkoły.

Marlene zaraz po ostatniej lekcji jaką były eliksiry, od razu pobiegła do dormitorium. W końcu blondynka musiała wybrać trzy powalające stylizacje. McKinnon szukała czegoś szczególnego dla Larisy, której według planu, James miał zaproponować chodzenie.

Podczas, gdy dziewczyny szykowały się na imprezę, chłopcy dekorowali Pokój Wspólny i znosili piwo kremowe. Każdy miał też przynieść coś od siebie, ale i tak Huncwoci woleli być na wszystko przygotowani.

Dzięki zaklęciom James, Syriusz, Peter i Remus załatwili wszystko w półgodzinny i mogli w spokoju przygotować się do przyjęcia.

O godzinie dwudziestej uczniowie zaczęli powoli schodzić się do Pokoju Wspólnego. Syriusz z uśmiechem dziękował za życzenia i życzył dobrej zabawy.

Rebecca McKollister włączyła muzykę i kilkanaście osób już tańczyło na "parkiecie".

Fabian i Gideon jak zwykle zajmowali miejsca na kanapie, a koło nich siedział James. Potter był bardzo zestresowany. W końcu nie codziennie wyznaje się swoje uczucia osobie, która jest dla nas naprawdę ważna.

- Widzicie ją? - zapytał po raz kolejny okularnik. Nigdzie nie mógł znaleźć rudowłosej dziewczyny, choć szukał jej od piętnastu minut.

- Zaraz przyjdzie - machnął lekceważąco dłonią Fabian i pociągnął łyk piwa z butelki.

Larisa, Aelin i Marlene przygotowywały się w dormitorium. Reeves miała na sobie dzwony i bluzkę z odsłoniętym brzuchem. Jej brązowe włosy były związane w wysoką kitkę, a uszy zdobiły duże kolczyki w kształcie kół.

Marlene ubrała granatową miniówkę oraz jaskraworóżową koszulkę z głębokim dekoltem. A na nogi założyła czarne buty na platformie. Włosy dziewczyny były zaplecione w jeden warkocz, a makijaż wyróżniał się swoją intensywnością - mocny róż na powiekach oraz nasycona fuksja na wargach.

Larisa miała na sobie zieloną sukienkę. Dekolt kreacji był głęboki, a sam materiał kończył się jeszcze przed kolanem. Rude włosy Evans zostawiła rozpuszczone, a jej makijaż wykonała Marlene.

Dziewczyny powoli zeszły po schodach do Pokoju Wspólnego. Aelin od razu ruszyła w stronę jubilata, a jej współlokatorki zaraz za nią. Dziewczyny wręczyły Syriuszowi prezenty i jeszcze raz życzyły mu wszystkiego najlepszego, po czym rozeszły się, każda w swoją stronę.

Aelin udała się na parkiet i tam tańczyła do jakiś skocznych piosenek. Marlene skierowała się w stronę stołu z alkoholem i tam nalała sobie czegoś do picia.

Larisa natomiast ruszyła w stronę kanap, na których siedzieli bliźniacy Prewett i James.

- Jak się bawicie? - zapytała dziewczyna i usiadła obok Pottera.

- Fabian pamiętasz? - zapytał nagle Gideon. - Mieliśmy sam wiesz co zrobić...

- Aaaa, tak. Zupełnie zapomniałem, pa - rudzi bliźniacy szybko zerwali się ze swoich miejsc i zniknęli gdzieś w tłumie.

- Ładnie wyglądasz - powiedział Potter, a Larisa uśmiechnęła się na ten komplement. Była szczęśliwa z powodu tego, że brunetowi podobają się jej stylizacje. W głębi duszy liczyła na to, że kiedyś również zacznie się mu podobać...

- Dziękuję - mruknęła dziewczyna. Następną godzinę Potter i Evans spędzili na rozmowach i tańcu. Okularnik nie pił alkoholu, tak samo jak rudowłosa.

W końcu musiał jednak nastać ten moment. Dokładnie o godzinie dwudziestej drugiej Syriusz poprosił gości o uwagę, a każdy z obecnych sięgnął po szklankę z jakimś napojem.

- Drogi Syriuszu. W prawdzie to już nie twoja siedemnastka, ale dzisiejsza data również ma bardzo ważne znaczenie. To są twoje ostatnie urodziny w murach Hogwartu. Za rok z całą pewnością upijemy się w Gospodzie pod Świńskim Łbem, a Aelin z Larą będą musiały nas ciągnąć do domu - zaczął James, a kilka osób zaśmiało się. - Korzystając jednak z twojego pozwolenia, chciałbym ogłosić coś, co jak mam nadzieję zmieni moje życie na lepsze.

Potter wziął głęboki wdech i podał swoją szklankę Remusowi. Wzrokiem odnalazł zielone oczy prefekt naczelnej i zrobił jeden krok w jej stronę.

- Mówili, że Huncwoci się nie zakochują, jednak ja to zrobiłem - serce Larisy w tym momencie przestało bić, ale zaraz później przyśpieszyło swój bieg kilkukrotnie.

- Jesteś dla mnie naprawdę ważna. Lubię patrzeć jak się uśmiechasz czy słuchać twojego głosu. Dlatego mam pytanie. Lariso Evans, czy zostaniesz moją dziewczyną? - James stał przed rudowłosą, a uczniowie z przejęciem oglądali sytuacje jaka miała przed nimi miejsce.

- Tak - powiedziała zielonooka, a tłum zaczął bić brawo. Marlene zgarnęła kilka galeonów z powodu wygranego zakładu, ale chłopcy nie ubolewali nad tym jakoś specjalnie.

James delikatnie zbliżył się do Larisy by spleść swoje ręce za jej plecami. Brunet nachylił się w jej stronę, zbliżając swoje usta do jej warg.

Dla Larisy był to pierwszy pocałunek w życiu i czuła się trochę niezręcznie. Nie wiedziała co robić, a kilkanaście par oczu patrzyło na nią. Potter do niczego jej nie zmuszał, rozumiał w stu procentach jej niepewność i nawet uważał jej zachowanie za urocze.

Evans przymknęła lekko powieki, a jej ręce splotły się za szyją okularnika.

- Widzę, że zajmie to dłużej niż powinno, dlatego dokończę toast - powiedział Remus, na co James i Larisa odsunęli się od siebie. Evans przytuliła swojego chłopaka, a on mocniej objął ją ramionami.

Określenie ich uczuć w tamtym z pewnością byłoby dziwne. Larisa i James czuli ogromną ulgę i szczęście, ale bali się że zawiodą drugą osobę. Nie chcieli się niepotrzebnie kłócić i wystawiać przyjaźni na próbę, jednak ich emocje były za silne na kolejne dni, bądź tygodnie duszenia tego w sobie.

- Wypijmy za Syriusza oraz nasza nową parę, niech im się wiedzie! - Remus podniósł swój kieliszek i wszyscy obecni napili się za swoich szklanek.

Prefekci naczelni wypili duszkiem całą zawartość swoich naczyń, po czym ku zdziwieniu Pottera, rudowłosa pocałowała go.

Tym razem było lepiej. Coraz mniej osób zwracało na nich uwagę, więc to przeżycie było bardziej prywatny.

- Gratulacje! - Lily od razu znalazła swoją siostrę w tłumie. Młodsza Evans uściskała krótko prefekt naczelną i wróciła z powrotem do zabawy.

- Dziękuję, Łosiu - mruknęła lekko podpita Marlene i przytuliła po kolei Evans, i Pottera.

- Za co? - zapytał zdziwiony okularnik.

- Dzięki tobi zarobiłam piętnaście galeonów - wybełkotała McKinnon i ruszyła chwiejnym krokiem w kierunku bliźniaków Prewett.

- Czwarty listopada - powiedziała Larisa, chcąc zapamiętać tę datę. James uśmiechnął się jeszcze szerzej i pociągnął swoją dziewczynę w stronę parkietu.

Tego wieczoru chyba nikt nie liczył ile drinków wypił czy do ilu piosenek zatańczył. Każdy cieszył się ostatnimi urodzinami Syriusza w Hogwarcie i nikomu nawet przez myśl nie przeszło, by przestrzegać ciszy nocnej czy choćby podstawowych zasad bezpieczeństwa.

Jedna z Puchonek tańczyła na stole, niektórzy Krukoni już spali gdzieś na kanapach, a jubilat i jego przyjaciele dalej świetnie się bawili. Prewettci zrobili nawet konkurs na to kto więcej wypije. O dziwo wygrał go Peter, który w momencie rozpoczęcia zawodów był najbardziej trzeźwy ze wszystkich uczestników.

Dopiero o trzeciej w nocy, gdy zaklęcie wyciszające przestało działać, zdenerwowana McGonagall wpadła do Pokoju Wspólnego i zbeształa swoich podopiecznych.

Ale tego wieczoru Larisa nie przejmowała się stratą stu punktów. Dla niej był to jeden z najlepszych dni w życiu i nawet nie śmiałby pomyśleć inaczej.

Czwartego listopada została dziewczyną Jamesa Pottera.

Maska • James PotterWhere stories live. Discover now