Rozdział 39

2.6K 194 85
                                    

Maraton 7/8.

Remus i Peter siedzieli z bliźniakami Prewett w Pokoju Wspólnym i rozmawiali o urodzinach Lunatyka.

W kominku palił się ogień, a dookoła panował straszny gwar. Uczniowie siedzieli w grupkach i grali w Eksplodującego Durnia, odrabiali lekcje albo po prostu rozmawiali tak jak Remus, Peter i bliźniacy.

- Jak się czujesz ze świadomością, że od jutra jesteś osiemnastolatkiem? - zapytał Gideon Remusa.

- O dziwo nie czuję się jakoś mądrzejszy. Wszyscy się starzejemy. Za niedługo sami to zrozumiecie - powiedział Lupin. Blondyn dobrze wiedział, że bliźniacy Prewett mają urodziny piętnastego kwietnia.

Zawsze wtedy robili wspólny żart, o którym potem plotkowali uczniowie. Huncwoci bardzo lubili tę tradycję i często wspólne żarty z bliźniakami zamiast jednego dnia trwały na przykład tydzień.

Nikt w Hogwarcie nie był wtedy bezpieczny, ponieważ oni nie mieli taryfy ulgowej. Minerwa McGonagall czasami już nawet nie miała siły by dawać im szlabany i na nich krzyczeć. W końcu wiedziała, że chłopcy i Aelin i tak się nie zmienią.

- A co byś powiedział na to, żebyśmy poszli jutro na piwo kremowe? W końcu to twoje urodziny, Remus - zaproponował Fabian, a Lupin zgodził się.

- Trzeba tylko poinformować resztę. Są w waszym dormitorium? - dodał wesoło rudzielec, a Remus i Peter wymienili zaniepokojone spojrzenia.

- Raczej bym tam nie szedł na twoim miejscu - powiedział nerwowo Pettigrew.

- Dlaczego? - zapytał Gideon.

- Larisa i James się kłócą, a Aelin i Syriusz pilnują, by nie skoczyli sobie do gardeł.

Fabian i Gideon również się spięli. Każdy z paczki wiedział, że prefekci naczelni są niczym papużki nierozłączki i nigdy się nie kłócą. Jeśli jednak już to robili to sprawa musiała być poważna.

- A o co poszło? - zapytał Fabian, a co tylko spotęgowało stres Lupina i Petera. Prefekci naczelni kłócili się o Quidditcha, a dokładniej o Maskę i jej udział w najbliższych zawodach.

James był przeciwny temu, by Larisa zagrała w najbliższym meczu, ponieważ była świeżo po chorobie.

Dziewczyna jednak zapewniała, że dobrze się czuje i chce grać.

- To James i Larisa, myślisz, że ktoś ich rozumie? - wybrnął z sytuacji Lunatyk, a Peter pokiwał głową.

- Cześć, o czym tak plotkujecie? - zapytała wesoło Marlene, wchodząc do pomieszczenia razem z Mary i Alicją i przy okazji dosiadając się do chłopaków.

Marlene miała bardzo mocny makijaż, tak samo jak pozostałe Gryfonki. Ich oczy były podkreślone mocnymi kreskami oraz ciemnymi cieniami do powiek. Na ustach każdej z nich znajdowała się wyrazista, czerwona szminka. Chłopcy od razu się domyślili, że dziewczyny eksperymentowały ze swoimi kosmetykami, co z resztą ostatnimi czasami zdarzało się bardzo często.

- Nasza parka ma problemy w raju - oznajmił Gideon, a dziewczyny zaśmiały się.

- A tak na serio? - zapytała Mary. Larisa i James jeszcze ani razu się poważniej nie pokłócili od początku ich związku. Tak zgodnej pary jak oni nie było chyba na całym świecie.

- Naprawdę. Może to dziwne, ale teraz nie żartuję. Kłócą się w pokoju chłopaków, przez co Remus i Peter boją się pójść na górę.

- To nie możliwe - wydukała zszokowana Marlene. - Przecież oni nie wytrzymają bez siebie minuty. Ich miłość jest tak słodka, że można się od niej nabawić cukrzycy.

Maska • James PotterWhere stories live. Discover now