Rozdział 38

2.7K 185 57
                                    

Maraton 6/8.

- Możesz się z tym nie kryć?

Larisa zatrzymała się w pół kroku, słysząc jak Remus rozmawia z Aelin. Rudowłosa planowała iść do dormitorium Huncwotów, ale postanowiła zawrócić, gdy usłyszała jak Lupin kłóci się z Reeves.

- Jesteś przewrażliwiony! Wydaje ci się, że to miałoby sens, ale ja nie potrzebuję więcej problemów! Mam już tego dość! Sądzisz, że mi jest łatwo? A co jeśli przez to wszystko go stracę? Tylko przy nim mam trochę spokoju!

Wściekła jak osa Aelin wyszła z pokoju Huncwotów, trzaskając z całej siły drzwiami. Natknęła się kawałek dalej na Larisę, którą od razu przytuliła z całej siły.

- Gdyby głupota potrafiła wyżerać mózgi, to jeden Huncwot właśnie dziś by się go pozbył - warknęła zdenerwowana brunetka, mając łzy w oczach. - I to niby ten najmądrzejszy.

Larisa parsknęła śmiechem na słowa dziewczyny. Remus był najmądrzejszym Huncwotem, ale jak każdy mógł popełniać błędy.

- O co poszło? - zapytała rudowłosa, a mięśnie Aelin od razu się napięły.

- O nic. Nie przejmuj się - powiedziała brunetka odsuwając się od zielonookiej.

- Pamiętaj, że możesz mi powiedzieć o wszystkim - oznajmiła Larisa, dobrze wiedząc, że drążenie tematu nie ma sensu. Aelin była najbardziej upartą osobą jaką rudowłosa poznała i nic chyba nie mogło zmienić takiego stanu rzeczy.

Rudowłosa nie odbierała jej uporu jako wady, ale czasami porywczość Reeves wraz z jej twardym charakterem, mogły przyprawić kogoś o ból głowy.

- Idziemy do pokoju? - zapytała Aelin, a Larisa kiwnęła głową.

~

Następnego dnia rudowłosa obudziła się z potwornym bólem głowy oraz zatkanym nosem. Dziewczyna bardzo źle się czuła, więc postanowiła pójść do Skrzydła Szpitalnego.

Zielonooka założyła mundurek i spięła swoje włosy w kitkę. Skóra na jej czole była bardziej ciepła niż powinna, co tylko upewniło Larisę w przekonaniu, że jest przeziębiona.

- Może pójdę z tobą? - zapytała Marlene, widząc, że Evans zbiera się do wyjścia. - Wiesz, żeby ktoś był przy tobie jakbyś zasłabła po drodze.

- Nie trzeba, to tylko przeziębienie. Pani Pomfrey raz dwa postawi mnie na nogi i pójdę na zajęcia.

Larisa zabrała ze sobą torbę z książkami i opuściła dormitorium. Podczas drogi do Skrzydła Szpitalnego zdarzyło jej się kichnąć kilka razy, przez co rudowłosa miała już pewność, że jest chora.

- Dzień dobry - przywitała się zielonooka, wchodząc do sali. Łóżka jak zwykle stały idealnie równo w rzędach i tylko dwa z nich były zajęte.

- Co się dzieje? - zapytała pani Pomfrey z troską. Uczniowie właśnie za to ją lubili. Dbała o dwóch pacjentów, kiedy tego potrzebowali i każdemu poświęcała chwilę.

- Mam kaszel, katar i chyba podwyższoną temperaturę - oznajmiła Larisa, a pielęgniarka od razu kazała jej usiąść na łóżku.

Pani Pomfrey dokładnie zbadała dziewczynę i kazała jej zostać w Skrzydle Szpitalnym. Evans była mocno przeziębiona.

- Gdzieś ty się tego nabawiła? - zapytała zmartwiona pielęgniarka.

- Miałam ostatnio dużo nocnych patroli - wyjaśniła rudowłosa. Nocą na korytarzach było zimno, a jej ostatnio zdarzyło się zapomnieć o ubraniu czegoś cieplejszego.

Maska • James PotterWhere stories live. Discover now