Rozdział 12

4.7K 279 92
                                    

Od imprezy z okazji zwycięstwa Gryffindoru James codziennie myślał nad swoimi uczuciami do Larisy. Potter nawet zastanawiał się nad powiedzeniem o nich Evans, ale za bardzo bał się odmowy ze strony rudowłosej. Nie chciał zaprosić jej gdzieś w taki sposób jak wcześniej Lily. Lara jego zdaniem była inna - bardziej wyjątkowa - i zasługiwała na niezwykłą pierwszą randkę.

James chciał porozmawiać z Aelin lub Syriuszem, lecz nie był przekonany co do reakcji przyjaciół. W końcu oni od zawsze byli bardzo porywczy, i nie tracili czasu na jakieś obawy. Jak to Larisa określiła: Dla nich życie było przygodą, którą trzeba jak najlepiej przeżyć.

Na śniadaniu w poniedziałek James był tak zamyślony, że nawet nie zauważył sowiej poczty.

- Jak on śmie? - zapytała podniesionym głosem Aelin i rzuciła mocno Prorokiem Codziennym na stół.

- Co się dzieje? - Syriusz spojrzał zaciekawionym wzrokiem na Reeves.

- Ten cały Lord zniszczył kolejną wioskę, mordując przy okazji kilkadziesiąt rodzin mugoli! Wszystko spali, zostawiając po sobie tylko ten cholerny znak! - krzyknęła zdenerwowana brunetka przez co niektórzy uczniowie spojrzeli na nią.

- A co jeśli mugole mu się znudzą? Jeśli zabierze się za półkrwiaków lub czystokrwiste rodziny, które nie popierają jego ideologii? - zastanawiała się na głos brązowooka. Reeves pochodziła z normalnej rodziny, która szanowała każdego czarodzieja czy człowieka.

- Jemu zależy na pozbyciu się mugoli, Al - mruknął Syriusz czytając gazetę, którą Reeves rzuciła na stół.

- Przecież to psychol! Może za niedługo mu się to odwidzi i znaczenie mordować każdego napotkanego człowieka?

- Lily - powiedziała nagle Larisa i szybkim krokiem podeszła do zapłakanej siostry.

Prefekt naczelna mocno przytuliła swoją bliźniaczkę, a James spojrzał smutnym wzrokiem na tę scenę. Larisie groziło większe niebezpieczeństwo niż jemu. Potterowi było głupio, że nie może w jakiś sposób pomóc swojej przyjaciółce.

- Moi drodzy uczniowie - Albus Dumbledore podniósł się z fotela i podszedł do złotej mównicy. - Przez ataki w wioskach mugoli lekcje dzisiaj są odwołane. Jedna nasza uczennica straciła rodziców, dlatego proszę o zachowanie dziś powagi, to będzie taki hołd dla zamordowanych.

Serce Larisy na moment zamierało. Przecież następnym razem może trafić na jej rodzinę.

- Chodźcie na spacer - powiedziała Mary, dotykając ramienia Lily. - Trochę tlenu jeszcze nikomu nie zaszkodziło.

- Lily idź z dziewczynami, ja wrócę do pokoju - mruknęła Larisa i po raz ostatni mocnej ścisnęła siostrę.

Rudowłosa szybkim krokiem udała się do wyjścia z Wielkiej Sali, a James pobiegł zaraz za nią. Potter wiedział, że dziewczyna martwi się o swoją rodzinę i wolał być w tej chwili przy niej.

Evans weszła do Pokoju Wspólnego Gryffindoru, a James właśnie w tym momencie dotknął jej ramienia.

Zielone oczy dziewczyny były zaszklone, przez co brunetowi od razu pogorszył się humor.

- Chodź do nas - mruknął i nie czekając na nic pociągnął dziewczynę w kierunku swojego dormitorium. Pozostali Huncwoci postanowili również wyjść na dwór, dlatego Evans i Potter byli sami w pokoju.

Larisa usiadła na łóżku okularnika, a on obok niej. James objął rudowłosą ramieniem, a ona cicho płakała w jego klatkę piersiową.

- Boję się o nich. My z Lily jesteśmy bezpieczne, ale moi rodzice czy Petunia - Larisa zaszlochała głośno.

Maska • James PotterWhere stories live. Discover now