Rozdział 8

5.1K 296 19
                                    

  Dwudziesty trzeci września nadszedł zaskakująco szybko i już dziś miała się rozpocząć pierwsza tabela rozgrywek w Quidditcha. Mecz pomiędzy Ravenclawem, a Slytherinem miał zacząć się o dziesiątej. Przez to, że wypadał on w środę zajęcia były odwołane. Huncwoci nie kryli radości z tego powodu, choć James narzekał, że stracili dwie godziny obrony przed czarną magią.

  Rano Larisa zjadła śniadanie przy akompaniamencie żartów Huncwotów, z którymi jeszcze bardziej się zżyła. Kontakt pomiędzy siostrami Evans lekko się pogorszył, ponieważ Lily spędzała całe dnie w towarzystwie Severusa albo Dorcas, a Larisa poświęcała czas Huncwotom.

  Dziewczyny postanowiły to jednak nadrobić i umówiły się na babski wieczór w sobotę w łazience prefektów.

  Rozmowa z siostrą przypomniała Larise o zaległym spotkaniu z Severusem. Rudowłosa przez Huncwotów kompletnie zaniedbała Lily, przez co miała wyrzuty sumienia.

- Ja muszę jeszcze z kimś pogadać - powiedziała zielonooka, widząc że Severus wychodzi z Wielkiej Sali. Dziewczyna nie chciała mówić Huncwotom o tym, że idzie na spotkanie z ich największym wrogiem.

  Larisa z torbą przewieszoną przez ramię udała się w stronę wyjścia. Severus był wysokim chłopakiem o czarnych włosach i tego samego koloru oczach. Ślizgon był mistrzem eliksirów i często rywalizował z Lili o punkty plusowe.

- Hej - mruknęła rudowłosa stając przed szatynem. Snape spojrzał na nią swoimi czarnymi jak węgiel oczami i przełknął cicho ślinę.

- Cześć?

- Słuchaj, Sev. Jak na razie darzę cię zaufaniem i sympatią, ale zrań Lily, a przekonasz się co to znaczy śmierć w męczarniach. I spróbuj powiedzieć do niej szlama, a nie będziesz miał życia. Sama o to zadbam - Larisa spojrzała na Ślizgona bardzo znaczącym wzrokiem, a on tylko pokiwał głową w celu przekazania, że zrozumiał słowa Gryfoki.

- To świetnie, że wiesz co do ciebie mówię. Teraz tylko się do tego dostosuj - powiedziała dziewczyna i udała się w stronę sali do transmutacji. Po drodze (jak od dłuższego czasu) witało się z nią kilkanaście nie znanych jej osób. Rudowłosa usiadła pod gabinetem na pierwszym piętrze i z niecierpliwością czekała na nauczycielkę, z którą musiała porozmawiać.

  Minerwa McGonagall była wysoką kobietą o zielonych oczach i czarnych włosach, które posiadały już kilka siwych pasemek. Kobieta za czasów młodości grała w Quidditcha i była prefekt naczelną. Nauczycielka posiadała nawet tytuł Hatstall. Lekcje prowadzone przez zastępczynię dyrektora były według Larisy bardzo interesujące. Minerwa znała się na transmutacji, a jej umiejętności potwierdzała zdolność animagii (zmieniała się pręgowanego kota).

- Dzień dobry, pani profesor - mruknęła rudowłosa, widząc zbliżającą się nauczycielkę.

- Dzień dobry, coś się stało? - McGonagall otworzyła drzwi do swojego gabinetu i pokazała gestem ręki by zielonooka weszła do pomieszczenia.

- Przyszłam po rozpiskę patroli na październik - powiedziała Larisa.

- Ach, tak. Mam ją w biurku. Poczekaj.

  Gabinet zastępczyni dyrektora nie był wcale jakiś monumentalny. Po lewej stronie pokoju stał kominek, a przy nim kilka foteli i stolik. Po prawej zaś stał regał z książkami, oraz komoda. Cała podłogę zdobił perski dywan. Z okien natomiast można było dostrzec boisko do Quidditcha. Za kolejnymi drzwiami znajdowała się sypialnia, oraz łazienka. Całość wyglądała bardzo miło i przytulnie.

- Proszę - mruknęła Minerwa podając Larisie kilka kartek z imionami i nazwiskami prefektów, oraz godzinami ich patrolów.

- Dziękuję, pani profesor i do widzenia - pożegnała się Evans i po krótkiej odpowiedzi nauczycielki opuściła jej gabinet.

  James czekał na Larisę w Pokoju Wspólnym Gryffindoru. Syriusz, Peter i Remus chwilę temu poszli z Aelin na Błonia, by zrelaksować się przed meczem. Potter postanowił jednak poczekać na swoją przyjaciółkę.

  Rudowłosa po kilkunastu minutach weszła do Pokoju Wspólnego i i uśmiechnęła się na widok bruneta. Od momentu imprezy Larisa i James zaprzyjaźnili się. Evans ogólnie zaprzyjaźniła się z Huncwotami i zaczęła darzyć ich zaufaniem. Razem z Aelin znalazła wspólny język i często rozmawiała z brunetką o ciuchach, lub książkach. Remus okazał się wspaniałym doradcą do zadań domowych, a Peter uwielbiał słodycze i mógł gadać o ich godzinami. Syriusz, jego charyzma, oraz żarty, które potrafiły rozbawić do łez i niezwykła, wręcz magiczna braterska miłość pokazywały Larisie na każdym kroku, że jest ważna i ma jakąś rolę w ich paczce. Wszystko to co robili chłopcy i Aelin znalazło jakieś miejsce w sercu Larisy i dziewczyna nie potrafiła zrozumieć jak mogła wcześniej bez tego żyć.

- Zbieraj się, idziemy na Błonia - oznajmił Potter, na co rudowłosa pokiwała głową i pobiegła odnieść swoje rzeczy do dormitorium.

- Masz już rozpiskę patroli? - zapytał James, gdy dziewczyna zeszła na dół. Siedemnastolatka miała na sobie swój beżowy płaszcz, który kiedyś pożyczyła Lily na randkę z Severusem.

- Tak, McGonagall dała mi również grafik drugiej tabeli - oznajmiła rudowłosa, idąc obok bruneta korytarzami Hogwartu. Ludzie, których mijali witali się z nimi, uśmiechając się pod nosem.

- Kiedy wszytko rozdamy? - zadał pytanie James patrząc swoimi brązowymi oczami na rudowłosą.

- Na kolacji podejdę i to wszystko rozdam-  odpowiedziała Larisa, na co James się zasmucił. Potter pragnął pomóc dziewczynie, tymczasem ona tak samo jak w pociągu chciała wykonać za niego całą robotę.

- Ja też mogę pomóc. W końcu jestem prefektem naczelnym, tak samo jak ty - mruknął okularnik posyłając zielonookiej smutne spojrzenie.

- Dam ci połowę - oznajmiła dziewczyna, przez co na twarzy Pottera pojawił się uśmiech.

 Na Błoniach pod jednym z drzew siedzieli Huncwoci wraz z bliźniakami Prewett. Gideon i Fabian również byli siódmoklasistami, a ich siostra Molly skończyła już naukę w Hogwarcie. Bliźniacy uwielbiali robić żarty i prawie nigdy nie tracili dobrego humoru. Obydwaj mieli rude włosy i brązowe oczy.

- Hej - przywitała się z Gryfonami Larisa i usiadła koło Aelin. James zajął miejsce koło Syriusza i z uwagą zaczął przysłuchiwać się rozmowie pomiędzy Peterem, a Fabianem.

- Chcesz przyjść na babski wieczór w sobotę do łazienki prefektów? - zapytała Evans swoją współlokatorkę.

- Jasne, a kto będzie?

- Ja, Lily, Marlene, Dorcas, ty i może Alicja - powiedziała rudowłosa, a Syriusz uniósł swój zaciekawiony wzrok na dziewczyny.

- A Mary? - zapytała Aelin, przypominając sobie o współlokatorce Lily.

- Ma randkę z tym Krukonem z naszego rocznika. Niby to nic poważnego, ale wiesz jaka jest Mary - uśmiechnęła się znacząco rudowłosa. Mary zdecydowanie była niepoprawną romantyczką, która  może nawet za bardzo wierzyła w prawdziwą siłę miłości.

- To już chyba trzecia randka w tym miesiącu. Że jeszcze jej się to nie znudziło - mruknęła Aelin, poprawiając swojego kucyka.

- Tylko my zostałyśmy same. Lily ma Severusa, Alicja Franka, a Mary żyje miłością. Nasz pokój jest pechowy! Nawet Dorcas spotyka się z jakimś chłopakiem!

- Przestań narzekać, powinnyśmy się cieszyć, że jesteśmy same. Kiedyś pewnie i tak znajdziemy jakiegoś idiotę, który wpadnie w nasze sidła - uśmiechnęła się złośliwie Aelin.

- Idziecie na mecz? - zapytał po pewnym czasie Remus. Wszyscy chłopcy już stali na nogach, patrząc w stronę zwijających się ze śmiechu przyjaciółek. Tego dnia Larisa była już pewna tego, że razem z Aelin są przyjaciółkami. Rudowłosa wreszcie mogła się uwolnić od kłamstw i sekretów, zdobywając naprawdę cudowną przyjaciółkę.

Maska • James PotterWhere stories live. Discover now