Rozdział 35

3K 188 75
                                    

Maraton 3/8.

Profesor McGonagall za zerwanie się z lekcji dała swoim podopiecznym tygodniowy szlaban u Slughorna. Oczywiście ogłoszenie kary, poprzedzało półgodzinne kazanie na temat ich ignorancji wobec nauki oraz obowiązków.

Gryfoni nie przejęli się zbytnio karą i na szlabanie ciągle się wygłupiali. Lily była rozczarowana zachowaniem Larisy, przez co prefekt naczelna miała lekkie wyrzuty sumienia. James jednak obronił swoją dziewczynę, twierdząc, że to nie był jej pomysł.

Wreszcie jednak musiał nastać w Hogwarcie taki dzień jak walentynki. Larisa kiedyś bardzo nie lubiła tego święta, ponieważ zawsze spędzała je sama. Tym razem planowała jednak poświęcić cały dzień Jamesowi. Oczywiście po lekcjach, bo już jedna wizyta u McGonagall zupełnie jej wystarczyła.

Evans razem z dziewczynami udała się na śniadanie, ponieważ nigdzie nie mogła znaleźć Huncwotów, bliźniaków Prewett i Franka. Mary nie było z nimi, ponieważ siódmoklasistka szukała krawatu w swoim pokoju. Gryfonki szły do Wielkiej Sali, po drodze rozmawiając o jakiejś nowej sukience, którą dostała Marlene od swoich rodziców.

Wielka Sala wyglądała jednak inaczej niż zwykle. Tak jak dynie w Halloween, tak teraz serca unosiły się nad całym pomieszczeniem. Były one różnych kolorów i rozmiarów.

- Co oni wymyśli? - zapytała zdziwiona Aelin, patrząc z przerażeniem na sufit.

- Wesołych walentynek - powiedziała radośnie Mary, dołączając do przyjaciółek. Dziewczyna zatrzymała się jednak w pół kroku, gdy zobaczyła wystrój pomieszczenia.

- Nie ma normalnego jedzenia! - do Gryfonek podeszła wściekła Dorcas. - Placuszki w kształcie serduszek, soki w różowych kubkach. Nawet plastry sera zostały zwalentynkowane!

- Okej, to jest dziwne - zgodziła się z Meadowes Aelin.

- Nie, to nie jest dziwne, a przynajmniej nie jak to. Popatrzcie na stół Gryffindoru - powiedziała Larisa, a dziewczyny spojrzały w tamto miejsce.

Huncwoci, bliźniacy Prewett, Frank, cała drużyna Gryffindoru oraz Malcom Hayes mieli na sobie skrzydełka kupidynów. Alicja zamrugała szybciej oczami.

- Co oni najlepszego wymyślili? - zapytała blondynka, a Aelin pokręciła głową.

- Odbiło im - mruknęła Mary, a siódmoklasistki jej przytaknęły.

Powoli za Gryfonkami zaczął się robić korek, ponieważ stały one w wejściu do Wielkiej Sali.

- To jeszcze nic. Spójrz na Dumbledore'a! - oznajmiła Dorcas, a wzrok dziewczyn powędrował w tamto miejsce.

Dyrektor Hogwartu miał na sobie szatę w różowe serca. Na dodatek jego zwykle okulary-połówki zostały zastąpione, przez czarowne okulary ze szkłami w kształcie serc.

- Wszyscy powariowali! - stwierdziła Aelin. Marlene powoli zaczęła iść w stronę swojego miejsca przy stole domu lwa. Za nią poszły pozostałe dziewczyny.

- Na pewno wszystko z wami jest w porządku? - zapytała chłopaków na wstępie Reeves.

- Aelinuś, dzisiaj są walentynki! Uśmiechnijcie się! - powiedział radosny Syriusz. Jego skrzydła zatrzepotały, przez co Alicja z trudem powstrzymała się od wybuchnięcia śmiechem.

- Merlinie, może pójdziemy z wami do Skrzydła Szpitalnego? - zapytała Mary.

- Chcieliśmy być romantyczni dla naszych kochanych przyjaciółek - powiedział Fabian, a Dorcas spojrzała na niego jak na wariata.

- I wymyślicie to? - zapytała dziewczyna, a chłopcy pokiwali głowami. Wyglądali na dumnych z siebie, choć ciężko było barć ich na poważnie, w chwili gdy mieli na sobie skrzydełka kupidynów.

Maska • James PotterWhere stories live. Discover now