Zemsta

1.3K 57 211
                                    

* * *
Draco

Było mu... naprawdę dobrze.

Cudownie.

Idealnie.

Chyba nigdy w życiu nie wyspał się tak dobrze, jak tej nocy.

Wystawił nos spod kołdry i leżał, nie otwierając oczu, przez kilka długich, błogich minut.

Ten dzień będzie piękny.

Musi być piękny, jeśli człowiek budzi się z tak dobrym humorem.

— Mam tę moc, mam tę moooc, chlałem sobie całą noc — zanucił, wsuwając ręce pod głowę i powoli, bardzo powoli otwierając oczy. Tak na wszelki wypadek, jakby światło jednak zamierzało zaatakować jego mózg.

Jednak nic się nie stało.

Ujrzał czystą biel sufitu i nawet się nie skrzywił.

— No mówiłem, że mam tę moc i nie mam kaca. — Uśmiechnął się sam do siebie. — To teraz trzeba wstać, umyć to gibkie ciało...

Czemu miał dziwne wrażenie, że z tym słowem łączy się coś, o czym powinien pamiętać?

— Nieważne. — Wzruszył ramionami i uniósł trochę kołdrę. — Wstajemy, wstajemy, kochany. Szkoda takiego pięknego dnia. Kto rano wstaje temu, co? Granger w pysk daje! Właśnie tak.

Najpierw wysunął nogi, potem biodra, a na końcu nagi tors.

Ciepły prysznic.

Właśnie tego potrzebował.

Ciepłego, rozluźniającego prysznica.

Pociągając nogami, ruszył w kierunku łazienki. Miał trochę dziwnie zdrętwiałe stopy i bolały go mięśnie brzucha, ale tym akurat się nie przejmował.

Nucił pod nosem do czasu, aż nie wytarł się dokładnie i nie założył czystych Magik Mike'ów oraz dżinsów.

Przejrzał się w lustrze, przeczesując wilgotne kosmyki palcami i uśmiechając się niczym w mugolskiej reklamie pasty do zębów.

— No i co jej się w tobie nie podoba? — Poklepał się po policzku. — Jesteś niemal idealny, stary. Te włosy, to spojrzenie, ta inteligencja. — Pokręcił głową i oparł się dłońmi o brzeg umywalki. — Jedyne czego nie masz, to dostępu do galeonów, ale to się niedługo zmieni.

Ostatni raz zerknął w lustro, po czym odwrócił się i wymaszerował z łazienki.

— Mam tę moc, mam tę moc... przelecę Granger w kolejną noc.

Tak. Miał gdzieś, że dała mu kosza.

On jej jeszcze pokaże.

Draco Malfoyowi nie daje się kosza.

Nigdy!

A na pewno nie dwa razy z rzędu.

— Zakładasz się sam ze sobą, kochanie?

Gdyby siedział, to właśnie zjechałby na podłogę, a tak po prostu stanął w pół kroku i spojrzał w kierunku, skąd dobiegł do niego kobiecy głos.

Twój ruch / DramioneOù les histoires vivent. Découvrez maintenant