Dlaczego?

1K 49 77
                                    

***
Draco


— Paniczu Malfoy.

Jeszcze troszeczkę. Minutę.

— Paniczu.

Salazarze, jak on nie cierpiał, jak ktoś się tak do niego zwracał.

— Pan...

— Jeszcze raz tak do mnie powiesz... — Zamierzał zerwać się z łóżka, by opieprzyć intruza, ale coś nie wyszło, bo runął na podłogę jak długi, cały zaplątany w kołdrę.

— Ojej — ktoś cicho pisnął, a jego oczom ukazały się najpierw małe, bose, ciemne stopy, potem patykowate nogi i chuderlawe ciało zakończone wielką głową ze spiczastymi uszami i długim nosem. A to wszystko obleczone w ciemnozieloną szatę.

— Kapeć — wysyczał przez zęby. — Czy ja ci czegoś nie mówiłem o wchodzeniu do mojej sypialni?!

— Oczywiście, paniczu Malfoy.

— Więc? Co tu robisz?

— To nie pańska sypialnia.

Nie?

Jak to ni...

Granger.

Z niemałym trudem wyplątał się z mil materiału i spojrzał w stronę łóżka, z nadzieją, że zobaczy w nim Rozczochraną, jednak jej nie było.

— Gdzie Granger? — Spojrzał na stworzenie stojące u jego stóp.

— Panienka poszła na śniadanie z paniczem Potterem. — Kapeć pokłonił się, co było totalnie bezsensowne i dodał: — Pani ich zaprosiła.

— Moja matka zaprosiła ich na śniadanie? — Uniósł brwi ze zdziwieniem. — A ja? Czemu nikt mnie nie zaprosił?

Nie, żeby to był jego dom...

— Ja... — skrzat znów pisnął, kłaniając się po raz kolejny — właśnie przyszedłem po panicza.

***

Świetnie.

Jeśli Granger była już na śniadaniu, matka doskonale wiedziała, gdzie spędził tę noc i zapewne myślała, że nie był zbyt grzeczny.

Nie zamierzał się przed nią tłumaczyć, jednak mógłby uciąć sobie rękę, że zobaczy w jej spojrzeniu niezadowolenie albo chociażby zawód.

Do swojego pokoju wpadł dosłownie jak burza, zrzucając dresy i wyciągając nowe Magic Mike'y.

Na prysznic nie miał nawet co liczyć. Jeśli nie pojawi się w ciągu pięciu minut przy stole, będzie miał, delikatnie mówiąc, przechlapane.

Biały T-shirt, czarne dżinsy i skórzana kurtka miały dzisiaj być jego strojem służbowym.

Jeszcze tylko zerknięcie w lustro, przeczesanie jako tako włosów i był gotowy.

A nie.

Jeszcze nogi.

Przecież boso nie pójdzie.

Twój ruch / DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz