Ona i on

1K 50 24
                                    

***
Hermiona

— No patrzcie, jak się późno zrobiło! Niesamowite. — Harry trzasnął się dłonią w udo. — Przykro mi, Malfoy, ale musimy się już zbierać do domu. 

— Ty to sobie idź, ale Granger zostaje — odpowiedział blondyn z taką pewnością, że sama w to uwierzyła. 

— To chyba nie najlepszy pomysł. — Jej przyjaciel szedł w zaparte. — Twoja matka nie byłaby zadowolona...

— Moją matką się nie przejmuj, Potter. — Malfoy otrzepał dresy z pyłu i resztek starej farby. — Jednak póki się nie upewnimy, że Kutafon naprawdę wrócił do Nowego Jorku, lepiej, żeby Granger nie wracała do domu. I nie była w nim sama. 

Martwił się o nią. 

Naprawdę się o nią martwił. 

Poczuła dziwne ukłucie w okolicach serca. 

— Cholera. — Harry przesunął dłonią po zwichrzonych włosach. — Nie lubię tego mówić, ale masz rację. 

— Zawsze mam rację, Portek. 

— No to, zabieram Hermionę do siebie. — Brunet spojrzał na zegarek i siarczyście zaklął. — Północ?! Jakim cudem?!

Była już dwunasta w nocy? 

Sama była zaskoczona, jak to szybko zleciało. 

— Takim, że czas leci do przodu, Potter. Nie uczyli cię tego? 

— Zamknij twarz, Malfoy. Remontowałem twój zapyziały dom. — Harry wyglądał na naprawdę zdenerwowanego. — Gin mnie ubije jak gumochłona. 

Aaa, o to chodziło. 

No tak. Ginny umiała się zdenerwować. 

— Po pierwsze mój dom, to nie Nora twojego zrudziałego kumpla, a po drugie... boisz się swojej baby? 

— Żadne boisz, po prostu... po prostu byłem z nią umówiony o ósmej w restauracji. 

— O, kurwa, Potter, ty sobie już grób szykuj. Znaj moje dobre serce, pozwalam ci wybrać skrawek w moim ogrodzie. 

— Dzięki, obejdzie się. 

— Ponawiam propozycję, Potter. Serio. Przenocuję was oboje. Moja matka nie będzie miała nic przeciwko, jak Wybraniec zechce skorzystać z gościny, a Granger... — Spojrzał na nią dziwnie pociemniałymi oczami. — Dla ciebie też coś się znajdzie, kocie. Może nawet w moim łóżku. 

— Dobra, Malfoy. — Harry potarł twarz. — Skorzystam, bo rano muszę zjawić się cały i zdrowy w ministerstwie, ale darujcie sobie dzikie orgie. Muszę się wyspać. 

Orgie?

Jakie... 

Och!

Morgano, czemu robiło jej się tak gorąco, na samą myśl, że znów miałaby się znaleźć w łóżku blondyna i...

— Ja... ja też muszę odpocząć — powiedziała cicho. — Wolałabym wrócić do domu i...

— NIE! 

***
Draco

Tak szczerze, to niezbyt się zastanowił, zanim im zaproponował nocowanie. Tak jakoś samo wyszło.

Stanął przed sypialnią rodziców i wziął kilka wdechów, patrząc na smugę światła pod drzwiami.

A potem zapukał trzy razy, tak jak robił to zawsze.

Twój ruch / DramioneWhere stories live. Discover now