***
Hermiona— No patrzcie, jak się późno zrobiło! Niesamowite. — Harry trzasnął się dłonią w udo. — Przykro mi, Malfoy, ale musimy się już zbierać do domu.
— Ty to sobie idź, ale Granger zostaje — odpowiedział blondyn z taką pewnością, że sama w to uwierzyła.
— To chyba nie najlepszy pomysł. — Jej przyjaciel szedł w zaparte. — Twoja matka nie byłaby zadowolona...
— Moją matką się nie przejmuj, Potter. — Malfoy otrzepał dresy z pyłu i resztek starej farby. — Jednak póki się nie upewnimy, że Kutafon naprawdę wrócił do Nowego Jorku, lepiej, żeby Granger nie wracała do domu. I nie była w nim sama.
Martwił się o nią.
Naprawdę się o nią martwił.
Poczuła dziwne ukłucie w okolicach serca.
— Cholera. — Harry przesunął dłonią po zwichrzonych włosach. — Nie lubię tego mówić, ale masz rację.
— Zawsze mam rację, Portek.
— No to, zabieram Hermionę do siebie. — Brunet spojrzał na zegarek i siarczyście zaklął. — Północ?! Jakim cudem?!
Była już dwunasta w nocy?
Sama była zaskoczona, jak to szybko zleciało.
— Takim, że czas leci do przodu, Potter. Nie uczyli cię tego?
— Zamknij twarz, Malfoy. Remontowałem twój zapyziały dom. — Harry wyglądał na naprawdę zdenerwowanego. — Gin mnie ubije jak gumochłona.
Aaa, o to chodziło.
No tak. Ginny umiała się zdenerwować.
— Po pierwsze mój dom, to nie Nora twojego zrudziałego kumpla, a po drugie... boisz się swojej baby?
— Żadne boisz, po prostu... po prostu byłem z nią umówiony o ósmej w restauracji.
— O, kurwa, Potter, ty sobie już grób szykuj. Znaj moje dobre serce, pozwalam ci wybrać skrawek w moim ogrodzie.
— Dzięki, obejdzie się.
— Ponawiam propozycję, Potter. Serio. Przenocuję was oboje. Moja matka nie będzie miała nic przeciwko, jak Wybraniec zechce skorzystać z gościny, a Granger... — Spojrzał na nią dziwnie pociemniałymi oczami. — Dla ciebie też coś się znajdzie, kocie. Może nawet w moim łóżku.
— Dobra, Malfoy. — Harry potarł twarz. — Skorzystam, bo rano muszę zjawić się cały i zdrowy w ministerstwie, ale darujcie sobie dzikie orgie. Muszę się wyspać.
Orgie?
Jakie...
Och!
Morgano, czemu robiło jej się tak gorąco, na samą myśl, że znów miałaby się znaleźć w łóżku blondyna i...
— Ja... ja też muszę odpocząć — powiedziała cicho. — Wolałabym wrócić do domu i...
— NIE!
***
DracoTak szczerze, to niezbyt się zastanowił, zanim im zaproponował nocowanie. Tak jakoś samo wyszło.
Stanął przed sypialnią rodziców i wziął kilka wdechów, patrząc na smugę światła pod drzwiami.
A potem zapukał trzy razy, tak jak robił to zawsze.
YOU ARE READING
Twój ruch / Dramione
Fanfiction- Ja? To moja wina? - spytał ochrypłym głosem. Przez ostatnie lata podróżował po świecie, wydając forsę na lewo i prawo - imprezy, dziewczyny, kilka mieszkań w największych, najbogatszych miastach, nie mówiąc o najnowszych modelach mioteł, a nawet m...