To mój świat

1K 44 57
                                    

***
Hermiona

Granger. — Kojący, miękki głos powoli przedzierał się przez jej uśpiony umysł. — Kocie, wiem, że jesteś wykończona, ale musimy stąd iść.

Och, Merlinie, miała wrażenie, że jest gdzieś poza rzeczywistością.

Gdzieś miliony lat świetlnych stąd.

Przeniesiemy się do mnie i tam się prześpisz.

Niechętnie uchyliła powieki, by ujrzeć nagi tors Malfoya i ich palce splecione na jego brzuchu, tuż nad krawędzią spodni, które najprawdopodobniej założył, gdy odleciała.

— Chyba nie mam siły.

Parsknął cichym śmiechem.

— A za pięć minut będziesz miała?

— Jeśli dasz mi jeszcze trochę poleżeć, to być może — szepnęła, unosząc się trochę i wsuwając nos w szyję mężczyzny.

Pachniał w tak zniewalający sposób, że aż poczuła wyraźny skurcz w podbrzuszu i narastające przyjemne napięcie.

Przełożyła gołą nogę przez biodro Malfoya, przywierając ustami do jego obojczyka.

— Granger — zamruczał z lekkim rozbawieniem — podobno zmęczona jesteś.

— Chyba już wypoczęłam. — Przesunęła się i usiadła mu na biodrach, opierając dłonie o nagi tors.

— Kto by pomyślał, że będziesz taka... nieustannie niezaspokojona. — Złapał nadgarstki jej rąk i zakleszczył w mocnym uchwycie dłoni. Usiadł obejmując jej talię. — Umówmy się, kocie, że przelecę cię jeszcze kilka razy, ale jak przeniesiemy się do mojej sypialni. Mam przeczucie, że za chwilę ktoś będzie mnie szukał, albo chciał się tu dostać.

— Harry nie wróci.

Wiedziała, że przyjaciel bardzo dobrze zdaje sobie sprawę z tego, co tu się dzieje. Zauważyła to w rozbawionym spojrzeniu, które jej posłał, gdy wychodził z pomieszczenia, zanim ich zostawił.

— Bardziej myślałem o mojej matce. — Jednym sprawnym ruchem przewrócił ją na materac, nawet na chwilę nie puszczając dłoni.

Szarpnęła się, gdy przesunął opuszkami palców po sutkach, które od razu zareagowały na tę zmysłową pieszczotę.

— Uwielbiam sposób, w jaki na mnie reagujesz.

Patrzył, jak urzeczony, na jej nagie ciało, co wznieciło w jej wnętrzu rozpalający się ogień pożądania.

— Robisz to specjalnie — westchnęła, gdy obniżył dłoń, muskając skórę brzucha. 

— Nie będę kłamał, że nie. — Uśmiechnął się, posyłając krótkie, ale intensywne spojrzenie, obiecujące tak wiele.

— Mieliśmy iść do ciebie — przypomniała, próbując wyrwać ręce z uścisku.

— Za minutę. Tylko cię... lekko przygotuję.

— Co?

Nie musiał mówić, po prostu to zrobił.

Twój ruch / DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz