Mogę ci pomóc

992 39 50
                                    

***
Draco


— Draco.

Granger.

— Przez twe oczy, twe oczy brązowe oszalałem!

— Draco!

— Gwiazdy chyba twym oczom oddały cały blask...

— Draco, jeszcze chwila a...

— W mych ramionach cię ukryję! U stóp Ci złożę cały świat.

— Dość, synu!

Synu, synu...

Synu?!

Nigdy w życiu nie otworzył oczu tak szybko, jak właśnie w tej chwili, czego od razu pożałował, bo słońce postanowiło chyba wykonać na nim karę śmierci, wbijając mu igły w gałki.

— Na różdżkę Salazara — jęknął, łapiąc jedną z kilku poduszek, które otaczały jego zbolałe ciało i zarzucił ją sobie na twarz.

— Miło, że w końcu postanowiłeś zaszczycić mnie obecnością swojego przytomnego umysłu.

Przytomnego...

To za dużo powiedziane.

— Matko — po raz kolejny wydusił z siebie jęk i skierował umęczone oczy na kobietę, która jakby nigdy nic, stała przy jego łóżku z rękami opartymi o biodra.

Chyba było źle.

— Możesz mi łaskawie wytłumaczyć, czemu śmierdzi tu alkoholem i dymem?

— Chciałbym. Naprawdę chciałbym, mamo, ale tak jakby... jeszcze mózg nie ruszył mi do pracy. Poczekaj z godzinkę.

— Wstawaj! — warknęła, a czaszka zapulsowała bólem.

Proszek z Kozłaga! Gdzie on był?!

Gdzie jego sproszkowany cud?

Spojrzał w stronę szafki nocnej, mając nadzieję, że był na tyle przytomny po wróceniu do Manor, że naszykował sobie porcyjkę, ale nie. Oprócz różdżki nic więcej nie leżało.

— Masz dziesięć minut na ogarnięcie się, Draco. I mam cię widzieć w salonie. Dziesięć minut!

Trochę mało.

Patrzył, jak matka wychodzi z pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi, minimalnie głośniej niż powinna, więc zobaczył przed oczami milion gwiazd.

Nie miał siły wstać. Naprawdę zrobiłby wszystko, by móc spokojnie przeleżeć kolejne kilka godzin albo od razu wieczność, ale nie. Matka kazała mu ogarnąć zwłoki w ciągu dziesięciu minut.

Dobre sobie.

Zwlókł się po jakichś trzech. Dosłownie się zwlókł, bo po prostu zsunął się tyłkiem z materaca na podłogę i siedział na niej przez dłuższą chwilę, by w końcu na czworaka popełznąć do łazienki.

Twój ruch / DramioneWhere stories live. Discover now