Kłam

937 41 97
                                    

***
Draco

— To wy się znacie? — Charlotte, która całe szczęście nie ruszyła się z łóżka i nadal siedziała zawinięta w kołdrę, patrzyła to na niego to na Notta.

— I to bardzo dobrze — warknął, nie spuszczając wzroku z kumpla wciągającego koszulkę.

— Ale jak to?! Ale że jak?

— Normalnie. — Przeniósł wzrok na siostrę. — Pieprzyłaś się z moim przyjacielem, Lotte.

— P-przyjacielem?!

Dosłownie przewrócił oczami.

— Tak. Przez sześć lat uczyliśmy się razem w Hogwarcie, w dodatku byliśmy w tym samym domu.

— Szczegół — mruknął Teo, dopinając rozporek i w końcu na niego patrząc. — Wybacz, stary.

Wybacz?

Kurwa, przed chwilą jechał JEGO siostrę w JEGO mieszkaniu!

— Z tobą pogadam za chwilę. — Spiorunował bruneta spojrzeniem, mając nadzieję, że zmroziło mu krew w żyłach. — A ty, Charlotte, ubierz się i idź spać.

— Po co mam się ubierać, jeśli mam iść spać? — spytała i był pewny, że zawarła w tym podtekst, bo Nott posłał jej krótkie, ale intensywne spojrzenie.

Jeszcze chwila, a wyciągnie go na korytarz za twarz.

— Dobra — przesunął dłonią po czole — po prostu już nic nie mów, a ty, Nott, idziesz ze mną.

Lotte poruszyła się w łóżku.

— Draco, jeśli zrobisz mu krzywdę...

— Zamierzam go rozpłaszczyć na chodniku — rzucił wściekle i skinął na Teodora. — Idziemy.

***

Długo milczał, nawet nie patrząc w stronę kumpla, który posłusznie szedł obok niego. Dochodziło jakieś wpół do trzeciej, więc ulice były prawie całkowicie opustoszałe, nie licząc tag-sówek, jak je Potter nazywał.

Stanął, obrócił się do Notta i w zupełnym milczeniu wyszarpnął z kieszeni kurtki paczkę fajek. Potem wybrał jedną i wsadził do ust.

Teo wyglądał, jakby za chwilę miał się zamienić w ducha.

— Wyluzuj — westchnął w końcu, chcąc uspokoić bruneta, który naprawdę wydawał się spięty do granic możliwości. — Przecież ci nic nie zrobię — dodał, po odpowiedniej chwili ciszy.

Trochę napięcia nie zaszkodzi.

— Nic? — Nott wyraźnie odetchnął i opuścił ramiona. — Stary, miałem wrażenie, że za chwilę rozszarpiesz mi mordę zębami.

— Ja? — Uniósł brwi do góry, lekko się uśmiechnął, po czym wypuścił dym w górę, tworząc małe kółeczko. — Nie. Nie ja. Astoria.

— Ekhm... — Brunet podrapał się w kark, wyraźnie zmieszany, co wcale go nie dziwiło. — To jest bardziej skomplikowane, niż myślisz, Draco.

Twój ruch / DramioneTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang