Umiesz kochać

763 47 28
                                    

***
Draco

— Ustalmy jedno. — Rozłożył Proroka na biurku Pottera, tak, że każdy z nich widział zdjęcie pieprzonego Silvy w ramionach narzeczonej. — Granger ma się o tym nie dowiedzieć. Przynajmniej przez najbliższe dni.

Spojrzał najpierw na Weasleya, a potem na Bliznowatego, który bez słowa wpatrywał się w fotografię.

— Nie... nie rozumiem — odezwał się w końcu Wybraniec, opierając dłonie po obu stronach gazety i z uporem patrząc na poruszające się zdjęcie. — To jest... chore.

— Nam to mówisz? — Weasley przewrócił oczami. — Jak to zobaczyliśmy, to dosłownie wmurowało nas w podłogę.

— Dobra. — Potter potarł czoło i wyprostował się, nie odrywając spojrzenia od zdjęcia. — W ogóle bym jej o tym nie mówił.

— Nie damy rady ukrywać przed nią tak ważnej rzeczy — powiedział w końcu. — Wszyscy wiemy, że jest zbyt inteligentna i w końcu się połapie, że coś ukrywamy.

— Ukrywamy totalne zjebanie Silvy. — Potter opadł na krzesło. — Masz jakiś dalszy plan, Malfoy? Bo szczerze, to w tej chwili mam galaretę zamiast mózgu.

— A to kiedykolwiek nie miałeś? — Nie mógł się powstrzymać od złośliwości, ale od razu spoważniał. Nie było teraz czasu na bzdury. — Zabiorę ją do Manor. Dasz akta swoich aurorów, żeby mogła ich porozdzielać, do czego ich tam potrzebujesz. Musimy ją po prostu czymś zająć.

— Ona zrobi to w dzień, no może dwa — zauważył Weasley. — Trzeba jeszcze coś wymyślić, by nie chciała włączyć się do poszukiwań i śledztwa.

No tak.

Wyprostował się i spojrzał w ciemność za oknem.

Która była godzina?

Stracił całkowite poczucie czasu.

— Malfoy, może ją ściągniesz do przygotowań tej waszej szkoły, czy co to ma być? — Potter podrapał się po czole. — Nie wiem. Niech robi cokolwiek. Nawet... łóżka ścieli, czy tam zasłony szyje.

— Od tego mamy Kapcia.

— Co? — Weasley posłał mu zdziwione spojrzenie. — Kapcia? Takiego do chodzenia?

Salazarze, spuść nogę i kopnij w ten pusty łeb.

— Cokolwiek! — Bliznowaty zerwał się z miejsca i zaczął chodzić po gabinecie. — Kurwa, wciągnij ją do łóżka i nie wypuszczaj przez tydzień.

O! I ta opcja mu się podobała.

Bardzo chętnie.

Dla dobra sprawy zawsze.

No i...

Jakieś kilka stóp od siebie usłyszał coś, co brzmiało jak bulgotanie w starych rurach.

— Ron? — Potter ruszył w kierunku kumpla wyraźnie zaniepokojony.

— Chyba obiad mi się cofa — jęknął Łasic i po chwili stał z łbem w koszu na śmieci. — Nigdy więcej... agsbu... nie mów o ich... agrlmm... o nich i... abdbn... Merlinie, litości!

Twój ruch / DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz