***
Draco
Silva.Pieprzony Kutafon stał w jego domu, jakby nigdy nic, z przylepionym do twarzy uśmiechem tak fałszywym, że aż go zemdliło.
Zerknął na Granger, upewniając się, czy ta ustoi z szoku na nogach, czy ma lecieć i ją łapać.
Jednak Rozczochrana była wyprostowana niczym struna, z lekko uniesioną brodą, jakby chciała dać znać cholernemu Amerykańcowi, że nie robi na niej wrażenia jego niespodziewana obecność.
Dobra. Jedną kobietę miał z głowy.
Przeskoczył spojrzeniem na Lotte, która wydawała się bledsza niż duch. Usta zaciskała tak mocno, że całkowicie jej zniknęły.
Niemal czuł, jak ruszają mu trybiki w głowie, gdy zaczął intensywnie myśleć, w jaki sposób powstrzymać McClain przed zabójstwem Silvy na oczach czterech osób.
Bo był pewien, że Lotte właśnie ma na to ochotę.
Już chciał zaproponować dalsze zwiedzanie Manor, gdy usłyszał z ust matki coś, co w życiu nie przyszłoby mu do głowy.
To po prostu było zbyt kretyńskie w tej beznadziejnej sytuacji.
— Akurat zbliża się pora drugiego śniadania, więc zapraszam na mały poczęstunek — powiedziała, robiąc te wyćwiczone ruchy rękami, ukazujące otwartość i maniery.
Drugie śniadanie.
On nawet pierwszego nie zdążył zjeść!
— Skrzaty za chwilę przygotują jadalnię. — Matka ruszyła w stronę schodów i przystanęła przy Kutafonie.
Aż się wzdrygnął, gdy usta Pieprzonego W Ucho Prezesa cmoknęły powietrze nad dłonią jego rodzicielki.
— Panie Silva, mam nadzieję, że mi pan nie odmówi. — Czy tylko mu się wydawało, czy głos matki stał się jakiś... słodszy?
— Sukinkot. — Usłyszał obok siebie wściekły szept Lotte.
— Nie krępuj się, siostrzyczko — mruknął, obejmując dziewczynę ramieniem.
Tak na wszelki wypadek, jakby postanowiła rzucić się na Silvę z pazurami.
— Nie. Po prostu kutas — syknęła, opierając się o niego, jakby chciała się skryć w objęciu.
— Otóż to — przytaknął. — Miód dla mych uszu.
Chciał jeszcze dodać, że można zwymyślać od chorych umysłowo i tak dalej, ale jego matka ruszyła w dalszą drogę, prowadząc Silvę, Greyrock i lekko otępiałą Rozczochraną w dół schodów.
— Teraz cię puszczę, Charlie, ale jeśli coś, to nie będę cię bronić przed skazaniem za morderstwo.
Dość szybko wyswobodziła się z jego uścisku, rzucając mu krótkie, ale treściwe spojrzenie.
— Dzięki za troskę, Draco, ale teraz zajmij się Hermioną.
Kim?
YOU ARE READING
Twój ruch / Dramione
Fanfiction- Ja? To moja wina? - spytał ochrypłym głosem. Przez ostatnie lata podróżował po świecie, wydając forsę na lewo i prawo - imprezy, dziewczyny, kilka mieszkań w największych, najbogatszych miastach, nie mówiąc o najnowszych modelach mioteł, a nawet m...