rozdział 7

1.5K 107 16
                                    

Wstałam przed 09:00, szybko się ogarnęłam i pojechałam na dworzec po Pauline. Odebrałam ją i przyjechałyśmy do mojego domu. Miała zostać na kilka dni więc szybko "oprowadziłam" ją po domu, żeby wiedziała gdzie co jest. Prawie cały dzień się droczyłyśmy i wygłupiałyśmy jak małe dziewczynki. Wieczorem włączyłyśmy sobie jakiś randomowy film, który leciał w telewizji, ale i tak się na nim nie skupiałyśmy bo byłyśmy zajęte rozmową o niej i o Loczku.

- I co, przemyślałaś to wszystko?

- W sumie to tak...

- No więc? Mów - powiedziałam zaciekawiona

- Myślę, że mogłabym dać mu szansę. Jest dla mnie taki kochany, zawsze był... Ale dopiero teraz to zauważyłam. Kiedyś nawet to podejrzewałam, ale nie myślałam, że to mogłoby być prawdą..

- Ojej, a ty co do niego czujesz?

- Jest świetnym przyjacielem... Ale mimo wszystko dam mu szansę, kto wie co z tego wyniknie

- Narazie trzymaj go w niepewności

- Tak też zrobię, nie będzie miał tak łatwo.

Jeszcze tego samego wieczoru, około godziny 23:45 zadzwoniła do mnie Ewa.

- Sandra, nie wiem czy chcesz to wiedzieć, ale ja i tak ci powiem

- Piłaś.... Ale nie ważne, o co chodzi?

- No jesteśmy u tego Gimpera, no i wszystko super. Teraz wróciliśmy do domu Tomka, ale wcześniej Michał nam się stracił z jakąś dziewczyną, teraz wrócił i jest taki przybity jakiś, nie wiem co się stało, ale tak czy siak wrócił kompletnie nawalony. Coś pierdolił, że on musi wracać. Potem, że jednak zostaję. Remek próbował z nim rozmawiać, ale Michał tylko się wkurwił nawet nie wiem czemu. Jakoś go uspokoimy, ale proszę przyjedź tutaj. Ja wiem, że zajmie ci to kilka dobrych godzin.. Ale proszę cię, ty zawsze go ogarniesz..

- Ale Ewa... Ja jestem z Pauliną, przecież nie zostawię jej samej w domu

- Przyjedźcie razem, proszę cie Sandra..

- No dobra.. Już się zbieramy... - odpowiedziałam

Powiedziałam Paulinie wszystko to, co mówiła mi Ewa. Dosyć szybko się, zebrałyśmy, jednak czekała nas kilkugodzinna jazda samochodem, w dodatku w nocy. Cóż jeśli jest tak źle to się poświęcę. Wyjechałyśmy około północy, na miejscu byłyśmy dopiero przed 04:00. Zadzwoniłam do Ewy, że już jedziemy pod dom Tomka. Powiedziała tylko "to dobrze, z nim jest jeszcze gorzej". Paulina się o niego martwiła. Ja również, jednak się bardziej bałam o niego niż martwiłam. Otworzył nam Gimper i wpuścił nas do środka. Już z dołu słyszałam głos Michała, był wściekły. "Dobrze, że jesteś" powiedział mi Tomek. Niepewnie weszłam na górę, Michał siedział na kanapie, stanęłam za nim i położyłam mu dłoń na ramieniu.

- Odpierdolcie się wszyscy ode mnie - powiedział przez zęby, głowę miał opuszczoną

- Michał.... - powiedziałam smutnym głosem, podniósł głowę i chwilę tak siedział, nikt nic nie mówił

Nagle wstał, trochę się przestraszyłam. Obszedł kanapę i bez słowa wtulił się we mnie. Przez parę sekund byłam w szoku i nie wiedziałam co zrobić, ale również go mocno przytuliłam.

- Przepraszam - usłyszałam w jego głosie, że płacze

- Za co ty mnie przepraszasz... Michał spokojnie - pogładziłam go ręką po plecach - Chodź porozmawiać - chwyciłam go za rękę i wyszłam do innego pokoju

"Jak ona to zrobiła?" usłyszałam za plecami głos Yacha. Weszłam z Michałem do pokoju, w którym Gimper na ogół nagrywa. Kazałam mu usiąść na krześle.

- Co się stało?

Cisza

- Michał, co się stało? Powiedz mi...

- Dziękuję, że jesteś

- Powiesz mi dlaczego ci tak odjebało?

- Byłem z taką jedną dzisiaj, było niby super ale okazała się jak wszystkie. To się napić poszedłem, wróciłem tutaj, nie miałem humoru to Remek zaczął wypytywać co się stało to tylko się wkurwiłem.. - widziałam jak do jego oczu znów napływają łzy

- Michał.. - przytuliłam go - nie przejmuj się, błagam.

Wtedy on odsunął mnie od siebie, popatrzył mi w oczy i mnie pocałował.

Tego nie ma nikt innyWhere stories live. Discover now