~ CZĘŚĆ II ~ rozdział 9

353 30 4
                                    

Minęło kilka dni, narazie sprawa tajemniczego gościa umilkła. Świetnie tu jest, na samą myśl tego, że mamy kiedyś wrócić do Polski robi mi się przykro, tu jest pięknie, piękne widoki, świetna pogoda. No żyć nie umierać. Ale jednak nie możemy tu zostać na zawsze. Za jakieś dwa tygodnie musimy wracać. To smutne, ale jednak na chłopaków czeka tam praca. Michał pracuje nad płytą i ten wyjazd to też taki odskok i odpoczynek. Dziś postanowiłam pójść z Ewą na zakupy do galerii handlowej, czas kupić pare nowcyh ciuszków i kosmetyków skoro już mamy taką okazję. 

- Sanderka, mam nadzieję, że będziesz mi pomagać w doborze tych wszystkich rzeczy, ty się na tym znasz - powiedziała przez śmiech, kiedy już wysiadłyśmy z autobusu

- No jasna sprawa Ewcia, nie masz co się martwić - odpowiedziałam

Zakupy zajęły nam jakieś dwie godziny, a tak właściwie nie kupiłyśmy dużo. No wale wiadomo jak to jest w sklepach, to ładne, to drogie, a to podobne do tamtego, ale może jeszcze zobaczymy gdzieś indziej, takie są już dziewczyny. Kiedy wyszłyśmy już z galerii i powoli szłyśmy już w kierunku przystanku autobusowego, miałam dziwne wrażenie, że ktoś za nami idzie. Nie myliłam się, bo już pare kroków dalej zobaczyłyśmy kogoś podejrzanego przed nami, więc zawróciłyśmy i zobaczyłam jego. Nigdy nie pomyślałabym, że jeszcze kiedyś go spotkam. Ewa była przerażona, ja z resztą też. Zatrzymałyśmy się. A on poszedł bliżej.

- No cześć dziewczyny, a co wy tak same tutaj? - powiedział po czym obdarzył nas tym swoim okropnym uśmiechem

- Żyjesz - powiedziała Ewa, już łamiącym się głosem

- No żyje, żyje. Ciężko miałem, bo twój - spojrzał na mnie - ukochany, prawie mnie załatwił. Ale jak widzicie, mam się dobrze

- Minęły ponad dwa lata, czego ty jeszcze od nas chcesz Diego? - powiedziałam

- Czego? Ciebie skarbie - podszedł do mnie, Ewa chciała jakby stanąć mu na drodze, ale typ który stał za nami chwycił ją - Chce, żebyś była moja, nie jego, nie powinnaś być z nim - chwycił mnie w pasie i przyciągnął do siebie

- Możesz mnie puścić? - uprzejmie zapytałam

- A możesz ze mną pojechać w pewne miejsce? Obiecuje, że nic ci nie zrobię i odstawie pod wasz hotel

- A Ewa? 

- Ewa pojedzie z nami, Arti się nią zajmie, ale jej również nic nie grozi. Obie będziecie bezpieczne, okej?

- No, nie wiem - spojrzałam na Ewę, która swoją miną przekazała mi, żebym się dla świętego zgodziła - No okej

Wsiadłyśmy do dwóch osobnych samochodów, troszkę się przestraszyłam, ale jednak kiedy prosił mnie o to, był tak przekonujący, że coś jednak mnie ruszyło. Byliśmy na miejscu jakieś pół godziny później. Zaparkował przed jakimś dosyć dużym i ładnym domem. Tak jak się spodziewałam, samochód, w którym jechała Ewa pojechał w zupełnie inne miejsce. Wysiadłam z samochodu, Diego też, następnie poszedł w kierunku tego domu, a ja poszłam za nim. Otworzył drzwi

- Zapraszam, tak teraz mieszkam - ręką wskazał mi abym weszła do środka

- No nawet ładnie - powiedziałam - Ale w jakim celu mnie tu przywiozłeś?

- Bo jeśli tylko zechcesz, to też możesz tak mieszkać, proszę rozejrzyj się. Na pewno ci się spodoba. 

- Nie byłabym tego taka pewna

- No dlaczego nie? Coś ci tu nie pasuje?

- Diego, ja... - wahałam się czy mu to powiedzieć czy nie - Ja się zaręczyłam

Tego nie ma nikt innyWhere stories live. Discover now