rozdział 32

818 48 4
                                    

Z góry przepraszam za taką przerwę między rozdziałami, ostatnio mam jakieś braki weny. Ale coś jednak naskrobałam. Zapraszam

Dwa dni później wróciliśmy z Michałem do domu, aby zacząć przygotowywać się do wyjazdu do Warszawy. Prezent dla nowożeńców już jest, także teraz czas na przygotowanie samych siebie. Oczywiście nie obeszło się bez mojego narzekania, że nie mam odpowiedniej sukienki. Michał tego problemu nie miał. Po dosyć długim czasie jednak postawiłam, na jedną z mojej kolekcji, po co kupować nową skoro mam ich dosyć dużo. Wszystko było już spakowane więc, więc poszłam do samochodu. Jazda nocą jest niesamowita, nie wiem dlaczego, ale uwielbiam prowadzić nocą. Michał jednak postanowił sobie pospać i prawie przez całą drogę spał. Dotarliśmy na miejsce około 05:00. Obudziłam księcia Rychlika i powiedziałam, żeby zabrał nasze rzeczy. Matiax już czekał z otwartymi drzwiami. Chwilę posiedzieliśmy i Mati poszedł spać. Ja zaraz po przygotowaniu kanapy dla nas poszłam spać. Michał spał po drodze, więc on jeszcze jakiś czas ogarniał Facebooka i inne, jednak później, chyba odczuł niewystarczającą ilość snu i kiedy przebudziłam się na chwilkę zauważyłam, że śpi.
Obudziłam się około 14, nieźle. Wygramoliłam się z łóżka, czyli kanapy ale no, nie ważne. I powolnym krokiem poszłam do kuchni, w której zastałam Michała i Matiego.

- Dzień dobry Pani, kawy? - zapytał Mateusz

- Z wielką chęcią, dzień dobry

- Mówię ci stary, to będzie ogień - powiedział Michał

- Ale co? Jeśli mogę wiedzieć - zapytałam

- Nowy kawałek Matiego, później przesłuchasz. Mówię ci jest świetny.

- O no, z przyjemnością posłucham - powiedziałam z uśmiechem do Mateusza, który podał mi kubek z kawą - Mati, jak w ogóle zareagowałeś na ten ślub? Mówili ci wcześniej czy dowiedziałeś się z zaproszenia dopiero?

- Coś tam młoda wspominała, że ona za niego wyjdzie i takie tam. Ale szczerze mówiąc nie wierzyłem w to. Dopiero jak te zaproszenie zobaczyłem to stwierdziłem, że o kurwa moja mała siostrzyczka wychodzi za mąż. I doszło do mnie, że ona już nie jest taką malutką dziewczyneczką, którą muszę się zajmować. Tylko jednak jest dorosłą kobietą. I nie mogę jej wiecznie układać życia i pilnować tego co robi. Z resztą, Graczyk jest dobrym facetem, może z pozoru się taki nie wydaje. Ale serio, dla niej jest wspaniały i to jest najważniejsze, że będzie o nią dbał, jak o diament.

- Ojej, Mati jakie to było słodkie - powiedziałam - Już starczy o tym bo się chyba popłaczę serio..

- Gdzie ona w ogóle jest? Z tego co mi się kojarzy, Graczyk jest z Poznania, a ślub w Warszawce, wszystko supi, ale jej nie ma. - wtrącił Michał i w sumie dobrze, że zapytał bo też mnie to ciekawiło

- Poprawka, był z Poznania. Przeprowadził się tutaj, dla Kamy - odpowiedział Mati

- Łoo, fajnie tak - odparłam

- Ej ja się z Głubczyc przecież też przeprowadziłem do Wodzisławia for you - powiedział Michał

- No wiem przecież, mówię, że tak fajnie. - odpowiedziałam - Dobra, to co mamy dzisiaj w planach panowie?

- Idziemy teraz do mojego pokoju, puszczę ci ten mój kawałek - odparł Mati

Kawałek serio świetny, teraz tylko czekać aż go wypuści. Przez resztę dnia w sumie nie robiliśmy nic ciekawego. Ja oglądałam filmy w salonie, chłopaki w coś grali u Matiego. Michał nagrał jakiegoś 'vlogaska' i tak w sumie minął ten dzień. Poszliśmy spać wcześnie, bo jutro ślub i trzeba wstać się przygotować. Nie mogę się już doczekać.
Wstałam pierwsza i obudziłam chłopaków, zanim oni dobrze się wybudzili ja już praktycznie byłam gotowa, wykąpałam się i już ubrałam sukienkę. Zabrałam się za robienie włosów, na sam koniec zostawiłam makijaż. Kiedy kończyłam się malować chłopaki też już akurat byli prawie gotowi, no nieźle myślałam, że trochę dłużej im to zajmie, zaraz się okaże, że oni będą jeszcze na mnie czekać. Na szczęście wyrobiliśmy się w podobnym czasie. Zaczęliśmy się już zbierać więc do wyjścia, żeby pojechać pod ową kaplicę.
Byliśmy na miejscu odrobinkę przed czasem, z resztą nie my jedyni. Od razu zauważyłam piękną blondynkę ubraną w miętową sukienkę, a tuż obok niej Remka, który wyglądał równie olśniewająco jak ona. Podeszliśmy się więc przywitać.

- Chodźcie, możemy już iść zająć sobie miejsca w kaplicy - powiedziała Ewa

- Naprawdę masz piękną tę sukienkę, z resztą wiesz jak uwielbiam miętowy kolor - powiedziałam do Ewy w drodze do ławek.

Chwilę później już byli wszyscy i dosłownie wszystkie ławki były zajęte. Czekaliśmy więc na ceremonię. Niecałe 5 minut później zaczęła się ceremonia. Kamila wyglądała pięknie, cudowna panna młoda. Michał, pan młody też wyglądał wspaniale, chyba nigdy nie widziałam go tak szczęśliwego. Z resztą co się dziwić, u boku takiej dziewczyny każdy facet jest szczęśliwszy. Po zakończeniu ceremonii wszyscy przenieśli się do wynajętego domku na obrzeżach Warszawy. Tam odbyło się wesele. Zanim zaczęła się typowa weselna zabawa, Matiax podszedł do mikrofonu i poprosił o chwilę uwagi.

- Jak wiecie lub nie, ja i Kamila wychowujemy się sami. Okej, pomagała nam babcia jak byliśmy dzieciakami. Ale przejdźmy do sedna. Kama... - spojrzał na nią - Nie ważne ile masz lat, dla mnie zawsze będziesz małą dziewczynką, moją małą siostrzyczką. Kocham cię i pamiętaj, że cokolwiek się stanie zawsze możesz na mnie liczyć. Graczyk, znaczy się, Michał.. - spojrzał na niego - Z wielkim bólem serca oddaje ci pod skrzydła moją malutką siostrę. Mam nadzieję, że będziesz dla niej wspaniałym mężem, jak i przyjacielem. Dbaj o nią, opiekuj się nią, bądź dla niej dobry. Bo inaczej ja się tobą zajmę - zaśmiał się - A tak na poważnie, wszystkiego dobrego kochani. Dziękuję.

Jak wiadomo na weselach alkohol leje się strumieniami, więc po niedługim czasie wszyscy już czuli dany procent w swojej krwi. Był taniec, śpiew, łzy. Po prostu normalna zabawa weselna. W pewnym momencie postanowiłam, że przejdę się po tym pięknym, dużym ogrodzie. Tak też zrobiłam, w części ogrodu za domem usłyszałam czyjąś kłótnię. Zaraz, zaraz znam te głosy, to Paulina i Loczek. Nie wiem dlaczego, ale od razu poszłam po Michała. Razem z nim wróciłam na tyły ogrodu. W momencie, w którym się tam pojawiliśmy Loczek ją uderzył. Dosyć mocno bo Paulina prawie się przewróciła. Michał momentalnie rzucił się na Loczka, ten jednak zaczął uciekać to Michał zrezygnował "i tak tu wróci" powiedział. Ja natomiast podbiegłam do Pauliny, kucnęłam przed nią. Miała łzy w oczach, nie dziwię się, mocno dostała.

- O chuj mu chodzi?

- Michał, nie teraz proszę... Wróć do reszty i nic nie mów okej? - powiedziałam

- Noo... Dobra - odparł

- Nie mów nawet Remkowi okej? - odezwała się Paulina

- Spoko, spoko... Ale ja tego gnoja jeszcze dopadne, obiecał mi coś i złamał obietnicę..

- C-co? Jaką obietnice? - powiedziała Paulina

Tego nie ma nikt innyWhere stories live. Discover now