rozdział 27

771 55 4
                                    

- Mati, mógłbyś mi powiedzieć co przede mną ukrywasz.. i nawet nie mów, że nic bo wiesz, że ja widzę kiedy coś ukrywasz..

- Kama.. proszę cię - powiedział Michał jednocześnie poruszając głową na znak "nie"

- Młoda, to nie jest dobry moment - odpowiedział Matiax

- Mateusz, powiedz mi.. Nic więcej od ciebie przecież nie wymagam

- Nie mogę - głos zaczął mu się łamać

- Mati? - Kamie natomiast napłynęły łzy do oczu

- Chodź - powiedział Michał po czym chwycił mnie za rękę i wyszedł ze mną przed dom

- On jej nie powie przecież, wróćmy tam.. - powiedziałam

- Powie, chciał jej jutro powiedzieć.. więc jeśli ona tak bardzo chce wiedzieć co się stało to powie jej teraz..

- No, dobra.. - powiedziałam po czym usiadłam na ziemi pod ścianą, obok drzwi, Michał zrobił to samo.

Jakieś pół godziny później drzwi z domu otworzyły się, a w nich stanął Mati, "chodźcie" powiedział. Wstałam z Michałem z podłogi i weszliśmy do środka. Od razu ujrzałam Kamile siedzącą na kanapie z nogami pod brodą, płakała. Spojrzała na mnie kiedy już do niej podeszłam.

- Wybaczam ci, że też to przede mną ukryłaś. Rozumiem, chcieliście mnie chronić..

- Przepraszam Kama, wiesz, że gdybym tylko mogła, powiedziałabym ci od razu - powiedziałam po czym usiadłam obok i przytuliłam ją

- Jak on mógł mnie zastawić? Nienawidzę go, mam ochotę go zabić..

- On już nie żyje - wtrącił Michał

- I bardzo dobrze.. gnój pierdolony - powiedziała przez zęby

- Ale dobra strona jest taka, że mamy już prawie całą sumę pieniędzy - odezwał się Mati

- Co? Jak to? Kiedy? - powiedziałam

- Sprzedałem parę rzeczy - odpowiedział

- Ja też - dodał Michał

- Parę? I macie prawie wszystko? To nie mogło być parę, a paręnaście... Dobra, więc ile nam brakuje?

- Sto tysięcy

- Co? To ile oni za mnie chcą? - Kama się uniosła

- Dwieście pięćdziesiąt

- O kurwa.. - chwyciła się za głowę

- Dobra setke uzbieramy dosyć szybko.. - powiedziałam

- Dlaczego wy mówicie o tym tak spokojnie? To jest do cholery dwieście pięćdziesiąt tysięcy. A wy mówicie o tym jakby to było dziesięć złotych. - zaczęła podnosić głos

- Kamila, uspokój się.. - powiedział Mati

- Jak ja mam być spokojna? - wstała - Kiedy kurwa ktoś chce mnie "oddać" za taką kase? Pomyśl Mati

- Mówiłam ci, żebyś z nim zerwała, jak dowiedziałaś się, że bierze.. - stwierdziłam

- Dobra, nie mogę o tym myśleć narazie.. Boże.. - usiadła z powrotem na kanapie - Muszę ochłonąć..

Dwa dni później kiedy juz wróciliśmy z Michałem do domu, zaczęliśmy ogarniać całą resztę pieniędzy. Wyplaciłam swoje, Michał swoje. Remek też już miał przygotowane pieniądze od siebie i od Ewci, która jak się dowiedziałam w ogóle się nie zdenerwowała kiedy Remek jej powiedział, od razu wyszła z inicjatywą pomocy. Czyli tak jak przeczuwałam, nie wiem o co im chodziło. Także Merghani dał tyle ile się da. Tak samo Loczek z Pauliną się dołożyli. Uzbieraliśmy całość, odealnie na dzień przed spotkaniem Matiego z Dużym. Wszyscy pojechaliśmy do tej miejscowości, której nazwy nie pamiętam. Ale jest to gdzieś w okolicach Krakowa. Pojechaliśmy pod tę ich "siedzibę". Mati wychodząc z samochodu poprosił Michała, żeby poszedł z nim. Jednak ja się uparłam, że nie puszczę ich tam samych, a zwłaszcza Michała. Powiedziałam, że idę tam z nimi. Zgodzili się. Wyszłam z samochodu zaraz za Michałem i dorównałam kroku jemu i Matiemu. Weszliśmy do środka. Jakiś koleś, który nie odezwał sie do nas nawet słowem poprowadził nas do pokoju, w którym mieliśmy się spotkać z Dużym. Od razu zauważyłam, który z obecnych tam typów to owy "Duży". Jako jedyny miał chyba ponad dwa metry wysokości i bary chyba większe od mojej szafy. No nie powiem, wyglądał dość groźnie. Oprócz niego był tam też typ, o prawie dwie głowy niższy od Dużego. Jednak równie dobrze napakowany.

- Rychlik, dobrze cię widzieć - powiedział niższy - O, a co to za panna z wami? Czyżby Kamila? Nie, raczej nie.. - patrzył na mnie z okropnym uśmiechem

- Zostaw ją - powiedział Michał, już był zdenerwowany

- Oj Rychlik, Rychlik.. dlaczego ty zawsze wszystko komplikujesz, to więc musi być twoja kobieta. - znowu spojrzał się na mnie - Urocza jesteś - po tych słowach powolnym krokiem szedł w moją stronę

Tego nie ma nikt innyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz