Tak jak powiedział od razu wszyscy zebraliśmy się na pociąg. Niby pendolino a przejazd i tak się dłużył.
- Michał, tak właściwie to po co my tam jedziemy? - zapytałam
- Nie wiem, powiedział mi tylko 'nie denerwuj się' i poprosił żebyśmy przyjechali. Jak najszybciej. A wie, że nie denerwuj się mnie wkurwia i to mocno. - przysunęłam się do niego i przytulilam
Tak przytulona musiałam zasnąć i obudzili mnie przed stacją na której mieliśmy wysiąść. Poszliśmy na autobus, chwilę później byliśmy już u Matiego. Co dziwne pod jego domem stał jakiś samochód, miałam wrażenie, że skądś kojarzę owy pojazd. Mati otworzył nam drzwi. "Przyjechali" powiedział wchodząc do salonu. Weszliśmy zaraz za nim i zobaczyliśmy siedzącą na kanapie dziewczynę, piękną, ubraną na czarno z różnymi seledynowymi dodatkami.
- A to kto? - powiedział Remek patrząc na dziewczynę, Michał jednak patrzył na nią tak, jakby ją znał
- Dominika - odpowiedział Matiax
- Rychlik, on potrzebuje twojej pomocy - powiedziała, więc się nie myliłam, znają się
- Niby w czym? I niby czemu mojej? - powiedział dosyć chamsko
- Tego nie wiem, poprosił żebym wróciła z tobą i z nią - pokazała na mnie
- O nie, jej w to nie mieszajmy - odparł
- Proszę, Rychl... Michał chociaż raz zrób to o co prosi, raz..
- Powinienem go zabić, już wtedy kiedy mi ją zabrał.. - chwycił mnie za rękę
- Pojedźmy tam - powiedziałam
- Oszalałaś?
- Pojedźmy, zaufaj mi.. Nic nie stanie się ani mi, ani tobie.
- Remek, Ewa i Paulina jadą z nami. Ty Mati też, tak.. w razie czego - powiedział Michał
"Dobra" powiedzieli wszyscy wskazani.
- Przyjechałaś samochodem Diego, prawda? - zapytałam
- Tak w zasadzie żadne z nas nie ma swojego samochodu, każdy bierze pierwszy wolny.. - odpowiedziała - Wyjedziemy za dwie godziny, Michał i ..... Sandra pojadą ze mną, pozostała trójka z tobą Mati
- Okej - powiedział Matiax
Staraliśmy się dowiedzieć o co chodzi, ale Dominika nic nie chciała nam powiedzieć. Minęła godzina, później kolejna i wyszliśmy do samochodów. Droga minęła mi bardzo szybko. Zatrzymaliśmy się przed ty ogromnym domem. Wysiedliśmy z samochodów, zaraz po tym Dominika powiedziała, żebyśmy do środka narazie weszli tylko w trójkę, ja, ona i Michał. Tak też zrobiliśmy. Diego już na nas czekał. Co dziwne, nie zauważyłam tam żadnego z jego 'karków', jakby dom był pusty.
- Domi, cieszę się, że jesteś - powiedział
- Przyjechałam z nimi - po tych słowach do pokoju weszłam ja wraz z Michałem
- Świetnie - odpowiedział z tym swoim uśmiechem
- Czego od nas chcesz? - powiedział Michał
- Rychlik.. Rychlik.. Rychlik.. zawsze wszystko komplikujesz, zauważyłeś? - powiedział w jego stronę
- Nie możesz mówić konkretnie? - odparł
- Michał, spokojnie.. - powiedziałam
- Widzisz, ona zawsze jest taka spokojna i opanowana a ty? Ty jesteś zbyt...nerwowy.
- Dobra Diego, nie powiem no nie mamy zbyt dużo czasu. O co chodzi i czemu chciałeś nas widzieć? - powiedziałam
- Chciałbym żebyś zajął się moją robotą podczas gdy ja i Sandra będziemy poza tymi murami - znów się uśmiechnął
- Chyba oszalałeś. Po pierwsze nigdzie jej z tobą nie puszczę. Po drugie nie mam najmniejszego zamiaru tykać się tej twojej "pracy"
- Domi? - powiedział
- Słucham? - szybko zareagowała
- Mogłabyś? - spojrzał na drzwi, po chwili dziewczyna wyszła - Rychlik, proszę nie komplikuj również tego
- Nigdzie z tobą nie pójdę Diego - powiedziałam stanowczo
- O proszę, panna spokojna zaczęła się buntować - popatrzył mi w oczy - Podoba mi się to - uśmiechnął się
- Dobra, to nie ma sensu. Jedziemy do domu - chwyciłam Michała za rękę i ruszyliśmy w kierunku drzwi
- Ej, ej, ej, dokąd to? - nagle znikąd pojawił się przed nami Duży i stanął w drzwiach
- Odsuń się - powiedziałam, ale mnie nie posłuchał, za jego plecami widziałam Dominikę, śmiała się
- Duży, mógłbyś zająć się Rychlikiem? - powiedział Diego, ten siłą rozdzielił nasze ręce i chwycił Michała za ramiona, wyrywał się, ale nie miał z nim szans. Patrzyłam za nimi, Dominika też zniknęła
- Kochana, powiedz mi, dlaczego ty z nim jesteś? To mały chłopaczek, który ledwo potrafi się bronić i tylko się denerwuje - mówiąc to zbliżał się do mnie
- No i co z tego, że jest taki? - powiedziałam podchodząc do niego
- Lepiej byłoby ci ze mną
- Mówisz?
- Ja to wiem - uśmiechał się
- Ah tak? - teraz to ja skłoniłam go do cofania się, zatrzymał się kiedy miał za sobą biurko, oparł się o nie i chwycił mnie w tali
- Tylko to sobie wyobraź, ze mną miałabyś wszystko czego chcesz
- Zadziwiające - powiedziałam z pół uśmiechem, powoli chwytałam w dłoni metalową szkatułkę, która stała na biurku, kiedy on zbliżył się do mnie na tyle wystarczająco żeby mnie pocałować, uderzyłam go nią mocno, zemdlał a ja wybiegłam
Przed domem był już Michał, nie mam pojęcia jak się tam znalazł ale wsiedliśmy do samochodu Merghaniego, który też nie wiem jak się tam znalazł, chyba ktoś z pozostałych po niego zadzwonił. Odjechaliśmy.
YOU ARE READING
Tego nie ma nikt inny
FanfictionNie chciała, żeby wiedział. Patrzyła tylko jak niszczą go inni ludzie. Bolało ją kiedy cierpiał. Jednak dalej pozostawała z boku. Do czasu..