rozdział 24

953 58 5
                                    

Zgodziła się. Boże to chyba najpiękniejsza rzecz jaką kiedykolwiek widziałam na oczy, z pewnością z samym ślubem jeszcze poczekają, ale są już narzeczeni, jejku. Nie mogłam w to uwierzyć. Ewa była cała zapłakana, nie ma się co dziwić. Ale ja, Paulina i Wiki tak samo. Mamy miękkie serca, bardzo nas to wzruszyło, z chłopaków jedynie Merghaniemu poszły łzy z oczu. Wiadomo, po "tak" które z ledwością wydobyło się z ust Ewy zaczęliśmy to opijać. Kolejki szły jedna za drugą, wszyscy byliśmy tak szczęśliwi. W końcu, największa para polskiego internetu będzie się pobierać! Trzeba to opić i to solidnie. Po udanym wieczorku, we wspaniałych humorach rozeszliśmy się do domów, czy jak w przypadku naszych przyjezdnych do hoteli. Samochodem jechaliśmy tam niecałe 10 minut i to 'wolną jazdą'. Jakoś kiedy wracaliśmy na piechotę to zeszły nam prawie dwie godziny. Po takim spacerze kiedy byliśmy już w domu, zdjęłam buty, od tej wędrówki w dosyć wysokich koturnach nogi to już mi za przeproszeniem w dupe wchodziły. Usiadłam na kanapie, we krwi cały czas krążył mi alkohol, z resztą nie tylko mi a wszystkim, którzy tam byli. Michał stanął przede mną i patrzył na mnie z uśmiechem na twarzy. Doskonale wiedziałam czego oczekuje. Ale niech się trochę chłopak namęczy. Odwzajemniłam uśmiech, na co on zareagował jeszcze większym uśmiechem. Wstałam i chwyciłam go za koszulę, po czym przyciagnęłam go do siebie i pocałowałam, był to krótki pocałunek w momencie, w którym rozłączyłam nasze usta odepchnęłam go lekko od siebie i wyszłam z salonu do kuchni. Nalałam sobie soku do szklanki i poczułam jak Michał objął mnie. Zaczął całować mnie po szyji, uwielbiam kiedy to robi więc nie protestowałam. W końcu odwróciłam się do niego i ponownie złączyłam nasze usta pocałunkiem, tym razem Michał przejął inicjatywę i pogłębił pocałunek. W momencie podniósł mnie i posadził na kuchennym blacie. Dalej się całowaliśmy, chciałam znów zagrać niedostępną ale nie bardzo jak miałam "uciec". Na chwilę przerwałam pocałunki, "Kocham cię" usłyszałam z jego ust. To był chyba moment, w którym wymiękłam. Owinęłam go nogami i rękami tak, że już nie było mnie na kuchennym blacie, a byłam całkowicie na nim. Przeniósł mnie do sypialni i jakby rzucił na łóżko. A ja to wykorzystałam i kiedy on już był gotów na wszystko wstałam z łóżka i podeszłam do niego. Znów tym samym ruchem co wcześniej przyciągnęłam go do siebie ale zamiast go pocałować odwróciłam go plecami do łóżka i popchęłam go na nie. Cały czas się uśmiechał, ja również. Na ogół nasze zbliżenia pod względem fizycznym wyglądały inaczej, niczym się nie różniły. Teraz to była taka zabawa w kotka i myszkę.

- Naprawdę świetnie wyglądasz w tej sukience, ale z pewnością lepiej wyglądasz bez niej - powiedział z łóżka patrząc na mnie z tym swoim uśmieszkiem

- Mówisz? - odparłam

- Jestem tego pewien

- To skoro jesteś tego pewnien, wcale nie muszę jej z siebie ściągać - powiedziałam z tak zwanym usmiechem suki po czym on wstał i poszedł do mnie, jednym zwinnym ruchem zdjął ze mnie kawałek materiału, zwany sukienką

Odpowiedziałam tym samym i zdjęłam z niego koszulę i spodnie. Zostaliśmy w samej bieliźnie i z pod sciany przenieśliśmy się na łóżko. Michał całował mnie po całym ciele. Zrzucił ze mnie jak i z siebie bieliznę i przeszliśmy powoli do rzeczy, sprawił mi dużą rozkosz, ze wzajemnością. Całkowicie mu się oddałam, bo wiem, że w tej sprawie lubi przejmować inicjatywę. Ten raz był zdecydowanie inny niż poprzednie. Kochaliśmy się parę godzin. Po wszystkim zasnęłam jak niemowlę, Michał chyba też.
Obudziłam się pierwsza, Michał znów spał z uśmiechem na twarzy. Wstałam i poszłam do się ogarnąć. Kiedy po prawie dwóch godzinach wyszłam z łazienki, poszłam obudzić Michała. On wstał i również poszedł się ogarnąć, a ja w tym czasie zrobiłam nam śniadanie. Zjedliśmy i wspólnie poszliśmy spacerem po jego samochód, tym razem droga zeszła nam o wiele szybciej niż wczoraj. Będąc już w samochodzie pojechaliśmy na na stację zatankować a następnie mieliśmy jechać na zakupy. Kiedy czekałam w aucie na Michała, który poszedł zapłacić za paliwo z torebki dobiegł dźwięk mojego telefonu. "Kama" wyświetliło się na ekranie.

- No słucham cię

- Czy Mati jeszcze u was jest?

- Nie wiem, bo on z Kubą spali w hotelu, a co?

- Mówił, że o tej porze już będzie.. Dzwoniłam do niego ale nie odbiera

- Może jeszcze śpi. Uwierz mi wczoraj wszyscy nieźle zabalowaliśmy

- No nie wiem mówił, że nie ważne ile wypije dnia poprzedniego to wstanie na pociąg i wróci o umówionej porze, martwię się..

- Spokojnie Kama, wszystko na pewno jest okej - w tym momencie do samochodu wsiadł zdenerwowany Michał

- Mała wybacz mi te zakupy, ale musimy jechać do Remka, natychmiast - powiedział

- Co się stało, gdzie jedziecie, jest tam Mati? - powiedziała zaniepokojonym głosem Kama, z którą wciąż byłam na lini

- Nie wiem, Kama nie mam pojęcia. Zadzwonię do ciebie później. Trzymaj się - rozłączyłam się i schowałam telefon - Co się dzieje? - powiedziałam do Michała

- Sam nie wiem do końca, musimy tam jechać - powiedział, cały czas był zdenerwowany

Tego nie ma nikt innyWhere stories live. Discover now