rozdział 30

749 52 6
                                    

Wsiedliśmy do samochodu Michała, prowadził Remek, nie wiem dlaczego. Usiadłam z tyłu z Michałem, obok kierowcy miejsce zajął Loczek. Nie mam pojęcia czy Ewa, Paulina i Mati też już wracają bo jechaliśmy inną drogą. Podczas jazdy zasnęłam i obudził mnie Remek, kiedy byliśmy już pod jego domem. Wyszłam z samochodu i zaraz za nim weszłam środka. Kiedy tylko moja postać ukazała się na oczy Paulinie i Ewci obydwie rzuciły się na mnie i przytulając wypytywały czy coś mi się stało, jak się czuję i takie tam. Zauważyłam, że nigdzie nie ma Michała. Mam nadzieję, że się tam nie wrócił. Diego? On jest w porządku, jest tylko zagubiony w sobie. Okej, może i jest szefem jakiejś narkotykowej szajki, ale on nie bierze. Stracił siostrę i ciężko mu z tym, nie dziwię się. Ale dobra, przejdźmy do konkretów.

- Gdzie jest Michał? - powiedziałam, nie odpowiadając na wcześniej zadane mi pytania

- Nie jechał z wami? - powiedziała Paulina

- Jechał, dlatego pytam się gdzie jest teraz... - zaczęłam się nieco denerwować - Remek?

- Nie wiem, mówił, że idzie coś załatwić, ale najpierw do domu. A ciebie mieliśmy zabrać tutaj. - nawet się nie zastanawiałam, tylko odwróciłam się na pięcie i poszłam prosto do domu, nikt za mną nie wybiegł więc, chyba już się przyzwyczaili, że i tak bym ich nie posłuchała

Chwyciłam za klamkę, dom był otwarty. Weszłam i usłyszałam głos Matiaxa, faktycznie jego też nie było u Remka. Jednak nie dosłyszałam co mówił, odpowiedź Michała już słyszałam. "Chyba oszalałeś, nie pojadę tam bo będzie chciała jechać ze mną, a na to nie pozwolę". Tak myślałam, że o to chodziło. "Stary chcesz to tak teraz zostawić?" powiedział Matiax.

- Co zostawić? - powiedziałam wchodząc do pokoju

- Co ty tu robisz? - powiedział Michał ze zdziwieniem na twarzy

- Yyy... Mieszkam? - powiedziałam siadając na kanapie - Michał, serio jak chcesz to jedź. Ale nie wiem po co. Oddaliśmy mu pieniądze? Tak. Zrobił mi coś? Nie. Więc nie widzę potrzeby, żebyś tam jechał.

- Ej Mati, ona ma rację - powiedział i usiadł obok mnie

- Ja zawsze mam rację - powiedziałam z uśmiechem - Kamili się coś stało? Też nie. Widzisz Mati i ty nie masz po co tam jechać.

- W sumie.. - odezwał się Matiax

- Pomyśl, po co macie sobie robić niepotrzebne problemy? - zapytałam

- Ma to sens - odparł - Dobra ja się zbieram, młoda czeka. A już trochę nas nie ma.

Mateusz wyszedł, zapytałam go jeszcze czy nie odwieźć go na dworzec, ale powiedział, że dojedzie tam busem. Okej, wszystko już mam nadzieję wróciło do normy. Można zacząć z powrotem żyć normalnie, w normalnej rzeczywistości. Serio, byłoby świetnie, gdyby już więcej się nie wydarzyło nic co byłoby dziwne i z lekka niemożliwe.

Dwa miesiące później jak zawsze siedziałam w domu, Michał nagrywał. Dostałam sms'a od Pauliny.

Paulina: "Też już dostaliście?"

Ja: "Ale co?"

Paulina: "Ooo sprawdź pocztę"

Ja: "W sensie email?"

Paulina: "Nie, nie. Taką normalną, tradycyjną"

Wyszłam więc i poszłam sprawdzić skrzynkę, faktycznie były tam jakieś listy, głównie jednak reklamy i ulotki. Wzięłam list, a resztę wyrzuciłam bo nie potrzebne były mi jakiekolwiek ulotki. Weszłam do domu i usiadłam na kanapie. Otwarłam kopertę. "Dnia 15 października 2016 roku o godzinie 15:00 w kaplicy św. Jana Chrzciciela w Warszawie zostaną połączeni Sakramentem Małżeństwa Kamila Jurkiewicz i Michał Graczyński, na uroczystość serdecznie proszą Rodzice i Narzeczeni." Łoooooo, nieźle. Szybcy są no nie powiem. Ale skoro są ze sobą szczęśliwi. Poczekałam aż Michał skończy nagrywać, przyszedł do mnie do salonu.

- Zostaliśmy zaproszeni na ślub - powiedziałam

- Remka i Ewy?

- Nie, oni jeszcze czekają

- No to na jaki ślub?

- Kamili i Graczyka - powiedziałam z uśmiechem

- Pierdolisz? - powiedział również z uśmiechem

- Nie, poważnie się pobierają

- Ale świetnie, jezu czuje, że to będzie dobry ślub... A jakie wesele - Michał zdecydowanie się podjarał

- Ano racja - nie pozostało nam nic innego, jak zacząć się do tego przygotowywać.

Tego nie ma nikt innyWhere stories live. Discover now