rozdział 33

696 50 2
                                    

- Michał.... Proszę cię uspokój się i wróć do nich. Bardzo ładnie cię proszę - powiedziałam

- Czekaj.. jaką obietnicę? - odezwała się Paulina

- No kurwa.. - zaczął mówić, ale mu przerwałam

- Michał, powiedziałam.. idź do nich.. - spojrzałam na niego z poważną miną

Posłuchał mnie i poszedł. Paulina patrzyła na mnie pytającym wzrokiem.

- Słuchaj Paulina, to nie czas i miejsce na ten temat, uwierz mi - powiedziałam, z jej oczu wypłynęły łzy, które szybko wyratłam palcami - Nie płacz, proszę cię, wytłumaczę ci to wszystko.. Ale nie teraz i nie tutaj. Chodź - wstałam i podałam jej rękę aby również wstała.

Poszłyśmy do łazienki, Paulina się nieco ogarnęła i wróciłyśmy do reszty. Po jakimś czasie poprosiła mnie, abym poszła z nią na spacer po tutejszej okolicy. Zgodziłam się, zdaję sobie sprawę z tego, że będzie chciała usłyszeć tę tajemnicę. Cóż no, powiem jej, nie mam innego wyjścia. Matiax powiedział nam, że niedaleko od tego domu jest jeziorko, a przy nim ławki więc tam właśnie poszłyśmy. Po drodze nie rozmawiałyśmy na żaden temat. Dotarłyśmy do nowego jeziorka i usiadłyśmy na jednej z ławek.

- Teraz mi powiesz? - zapytała

- Eh.. Słuchaj, bo to jest tak, że Michał i Remek bardzo się o ciebie boją, ja też bo jesteś dla mnie jak siostra, ale nie tylko dla mnie bo również dla nich. I kiedy dowiedzieli się co Loczek do ciebie czuje. Wiedząc jaki on jest, zagrozili mu, że jeżeli cokolwiek ci zrobi sami się nim zaopiekują... Loczek.. obiecał im, że nigdy cię nie skrzywdzi, ani fizycznie, ani psychicznie. Jednak psychicznie już nie raz sprawił ci ból. Dlatego wtedy u ciebie tak się przestraszyłam, z resztą to samo Michał. Jak tylko usłyszałam, że się kłócicie od razu poszłam po Michała. Przepraszam ale musiałam. A kiedy zobaczyłam, że cię uderzył. Myślałam, że sama się na niego rzucę. On obiecał to Michałowi i Remkowi, nie mi. Dlatego tak się przestraszył kiedy zobaczył Michała.

- Ale.. Jak to, Remek i Michał tak się o mnie martwią, jestem dla nich jak siostra. O co chodzi bo nie rozumiem już nic. Przecież, ja do czasu nie miałam z nimi żadnego kontaktu, nic.. zero. Więc dlaczego tak nagle im zależy na moim bezpieczeństwie, przecież z tego co wiem, Remek na przykład tą byłą od Patryka znał bardzo dobrze, a jakoś nie przejmował się tak tym, że on ją źle traktował. W takim razie z jakiej racji tak się martwi o mnie, no i Michał, ten to juz w ogóle. Z nim mi się kontakt urwał i dopiero dzięki tobie się odnowił.

- Szczerze? Nie mam zielonego pojęcia dlaczego. Ale dla mnie jesteś bardzo ważna i zależy mi na twoim bezpieczeństwie, bardzo.

- Dalej nie rozumiem, co ich tak nagle wzięło na ochronę mnie.

- Nie wiem, nie mam pojęcia. Musiałabyś o tym już z nimi rozmawiać. Dobra chodź wracamy.. - wstałam - Aha, no i jak chcesz z nimi rozmawiać na ten temat. To może lepiej nie na weselu okej? Nie psujmy tej atmosfery.

- No spoko. Poczekam z tym, spokojnie.

Wróciłyśmy do domku, wesele dalej trwało w najlepsze. Młoda para, cudowni, zakochani tańczyli jakiś wolny taniec. I pomyśleć, że już czeka nas kolejny ślub i kolejne wesele. Mianowicie Ewcia i Remek. Oj tego to nie mogę się doczekać. W pewnym momencie podeszła do mnie Nymfa "ktoś do ciebie" powiedziała, "ale, że tutaj, ktoś przyjechał?" zapytałam "tak, powiedział, że nie będzie się na wesele wbijać". Okeeej, nie mam bladego pojęcia kto to może być. Wyszłam więc przed dom i zobaczyłam samochód, a w nim... Diego? Tutaj? O co tu chodzi? Wiem, że nie zrobi mi krzywdy więc podeszłam do auta, miał otwartą szybę więc od razu zaczęłam mówić.

- Diego, co ty tutaj robisz? Skąd wiedziałeś, że tu jestem i skąd wiedziałeś w ogóle, że jest wesele?

- Szczerze, zatęskniłem za tobą, chciałem cię chociaż zobaczyć i nie spodziewałem się, że wyjdziesz aby ze mną porozmawiać - powiedział spokojnym głosem, po czym wyszedł z samochodu - Pięknie wyglądasz - uśmiechnął się

- Nie pleć mi tutaj takich bzdur, tylko mi powiedz prosto, po co tu jesteś? A wyszłam, bo nawet nie raczyłeś się Amelce przedstawić. Jakbym wiedziała, że to ty. Nie miałabym najmniejszej ochoty tutaj wychodzić..

- No powiedziałem, przyjechałem się z tobą zobaczyć. Wiesz, że mnie uspokajasz.

- A to coś cię zdenerwowało, zestresowało? Że potrzebowałeś uspokojenia?

- Nie, nie.. Po prostu. Wiesz no, przy tobie wszystko staje się takie, nie ważne, błache - zauważyłam, że ma przy sobie broń

- Po co ci tutaj broń co? - nie uzyskałam odpowiedzi - Hm? Po co?

- Zawsze ją mam przy sobie. Przecież wiesz. Słuchaj Sandra, nie chciałabyś może, pojechać ze mną? Wrócić do siedzi... Do domu? - kolejny raz się uśmiechnął

- Nie, nie chciałabym. Dobra wiesz co, jak nie masz do mnie nic konkretnego to idę

- Co ty tu kurwa robisz? - usłyszałam za plecami głos Michała - Sandra ty go tu zaprosiłaś?

- Oszalałeś? - powiedziałam

- Przyjechałem porozmawiać z Sandrą - odezwał się Diego

- Niby kurwa o czym - wyczułam złość z głosie Michała

- Tak po prostu. Stęskniłem się za jej głosem.

- Żebyś ty się kurwa nie stęsknił za moją pięścią

- Michał... Uspoój się - podeszłam do niego

- Wypierdalaj stąd. To jest kurwa moje życie, moja dziewczyna, wesele siostry mojego przyjaciela, ty tutaj kurwa jesteś niepotrzebny - powiedział, odsuwając mnie na bok

- Ej Rychlik, spokojnie... - odezwał się Diego

- Nie będę spokojny, powiedziałem już. Do nie widzenia - chamsko się uśmiechnął

- Michał uspokój się, proszę - powiedziałam

- Sanderka no, jak ty z nim wytrzymujesz jak on jest w stosunku do ciebie taki zaborczy. Nie możesz nawet ze znajomym porozmawiać

- Zamknij pysk, bo inaczej sam ci go zamknę. - spojrzał na mnie - Mała wróć do reszty, proszę..

- Wrócę, ale ty wracasz ze mną.. - spojrzałam na Diego - Jedź już.

- No, no dobra okej... To narazie - wsiadł do samochodu i odjechał

- Odbiło ci, czy jak? - powiedziałam, zero odpowiedzi - Michał?!

- Nie, nie odbiło.. Nie pozwolę, żeby ten chuj coś ci zrobił. Chodź, wracajmy już - chwycił mnie za rękę

Tego nie ma nikt innyWhere stories live. Discover now