~ CZĘŚĆ II ~ rozdział 12 / zakończenie

401 27 5
                                    

Umówiliśmy się na wyjazd w góry, razem z nami jechała Ewa, Remek, Paulina i Merghani. Na początku nie wiedzieliśmy dokąd i gdzie się zatrzymamy, ale później przypomniałam sobie, że moja ciotka ma domek w Szczyrku, niecałe 100km od naszego Wodzisławia. Zadzwoniłam do niej i wszystko ugadałam, powiedziała że przyjedzie tam wcześniej i przygotuje dla nas dom. A Kiedy my się zjawimy da nam klucze i pojedzie do domu. Wyjazd zaplanowaliśmy na tydzień, mam nadzieję, że chłopaki to przeżyją bo tam nie ma zasięgu a o Internecie nawet nie wspomnę.

- Wszystko już spakowane? - zapytał mnie Michał

- Tak - odpowiedziałam szybko, po czym wzięłam leki

- Na pewno pozwolił ci jechać? Bo nie chce żebyś później miała nieprzyjemności z tego powodu

- Tak, doktor Marcin pozwolił mi jechać tylko powiedział żebym pilnowała lekarstw

- No to dobrze - w tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi - Otworzę - powiedział, po czym udał się w kierunku drzwi

Chwilę później moim oczom ukazała się Ewa a zaraz za nią szedł Remek

- Hej Sanderka - dziewczyna przywitała się ze mną po czym dała mi buziaka w policzek, Remek za chwilę zrobił to samo - Nie mogę się już doczekać tego wyjazdu - mówiła z podescytwaniem

- Chodzi napalona na ten wyjazd i cieszy się jak dziecko, które właśnie dostało ogromnego lizaka.. i tak od dwóch dni - odezwał się Remek

- Aj tam narzekasz - powiedziałam

- A jak ty się w ogóle czujesz? - zapytał mnie

- Dobrze, jest coraz lepiej - odpowiedziałam

- Dziennie bierze te tabsy od doktorka i chyba serio jej pomagają - odezwał się Michał

- No to dobrze, że jej pomagają. To chyba same plusy no nie? - Ewa zwróciła się do Michała

- Paulina i Kuba kiedy będą? - Remigiusz zapytał ogólnikowo

- Powinni być za niedługo - powiedział Michał zaraz po spojrzeniu na zegarek

Po jakiś 20 minutach przyjechała Paulina, z nią już czekaliśmy na Kubę jeszcze jakieś kolejne 15 minut. Kiedy już wszyscy byli mogliśmy zapakować się do aut i jechać, żeby było po równo Paulina jechała z Ewą i Remkiem, Kuba natomiast ze mną i z Michałem. Po trochę ponad godzinie jazdy, zaliczając po drodze sklep byliśmy na miejscu, przywitałam się z ciotką i zanim pojechała wszystko nam powiedziała co, gdzie i jak. Rozpakowaliśmy swoje rzeczy a następnie chłopcy zabrali się za rozpalanie grilla. Ewa była szczęśliwa, że chociaż raz na jakiejś imprezie będę wraz z nią tą niepijącą, no ona nie może że względu na uczulenie, ja natomiast nie mogę pić przy moich lekach. Cała resztą w sumie też za dużo nie piła, siedzieli tylko przy piwku. Nie pamiętam już do której godziny tak siedzieliśmy, ale wiem, że czas minął nam bardzo szybko i bardzo miło. Wspominaliśmy sobie stare czasy i jakieś różne dziwne akcje, które wydarzyły się w życiu naszej ekipy. Nie da się ukryć, że śmiechom nie było końca. Dawno się tak nie czułam, tak beztrosko, spokojnie i miło. Miałam przy sobie w jednej chwili miłość i najlepszych przyjaciół. Naprawdę, nawet nie wiem jak mogłabym opisać to jak dobrze się wtedy czułam. Ale nic nie trwa wiecznie i nie mogę wciąż tak żyć i marzyć, czas zabrać sie za siebie. Ogarnąć wszystko to co dzieje się w mojej głowie. Czas skończyć z tym całym bajzlem, który nieustannie się tam pojawia. Wrócimy i poszukam pracy, w końcu mam skończone studia i jestem technikiem. Czas zacząć normalnie żyć. Ale to później. Narazie jeszcze chce się czuć jak nastolatka, która niczym się nie przejmuje.
Zostaliśmy tam na tydzień, spędziliśmy go bardzo dobrze i wydaje mi się, że wszyscy czuliśmy się jak takie dzieciaki, których rodzice wysłali na kolonie czy coś w tym stylu. Naprawdę było super. Na pewno będę ten wyjazd dobrze wspominać. Wiele się wydarzyło i wiele będę wspominać, wszystkie sytuacje z Diego, które mroziły krew w żyłach pozostaną w pamięci już chyba na zawsze. Kłótnie, sprzeczki, zgody, rozstania i powroty. Mam już te swoje 27 lat i naprawdę czas zacząć myśleć o życiu inaczej niż dotychczas.
~~~
Minęło już 5 lat, moja córka wczoraj skończyła 2 latka, mam pracę, mam męża którego kocham i który kocha mnie i małą. Od zawsze czułam, że Michał będzie wspaniałym ojcem. Nie mieszkamy już w Wodzisławiu, wybudowaliśmy sobie dom pod Opolem. Dom, w którym mieszkałam od osiemnastego roku życia aż do trzydziestki sprzedałam Paulinie, która zamieszkała tam wraz z Kubą, planują ślub. Ewa i Remek również zmienili miejsce zamieszkania, mają duży dom pod Krakowem, w którym mieszkają ze swoim rocznym już synkiem i dwoma psami. Ja dalej namawiam Michała na psa, może kiedyś się uda. Naprawdę mogę powiedzieć, że moje życie, a przeżyłam sporo, dopiero teraz wygląda normalnie i tak jak chciałam by wyglądało.
_______________
Dzięki wielkie za czytanie tego opowiadania. Z góry przepraszam, że ostatni rozdział jest tak krótki, ale szczerze totalnie już straciłam pomysły na te opowiadanie. Jestem przed maturami więc chciałam to skończyć teraz i zająć się przygotowaniem do matury. Jednocześnie chce was poinformować, że po wszystkich moich maturach zacznę nowe opowiadanie w zupełnie innym klimacie. Dzięki jeszcze raz ❤

Tego nie ma nikt innyWhere stories live. Discover now