rozdział 10

1.4K 97 6
                                    

Minęło parę dni, byłam jakaś zamknięta w sobie. Jeszcze do czasu kiedy była u mnie Paulina, byłam.. jakby to powiedzieć, normalna? Kiedy pojechała zamknęłam się na wszystkich. Nie odbierałam, nie odpisywałam, nie otwierałam drzwi. Nie było mnie dla nikogo. To wydarzenie z przed kilku dni nie dało mi spokoju. Nie otrzymałam w zasadzie żadnego wytłumaczenia tego wszystkiego, co tylko dalej zatapiało mnie we własnych domysłach. Tego dnia wieczorem siedziałam w pokoju przed laptopem i grałam w simsy. Nic ciekawszego nie miałam do roboty. Nie wiem po co, ale obok siebie miałam położony telefon, który zaczął dzwonić. Mimo, że od dwóch dni ludzie odpuścili kontaktowanie się ze mną. Spojrzałam na wyświetlacz "Matiax", nie miałam pojęcia czego może ode mnie chcieć. Nigdy do mnie nie dzwonił. Zazwyczaj rozmawialiśmy tylko kiedy się widzieliśmy. Postanowiłam odebrać.

- Halo?

- Siema Sanderka, słuchaj mam sprawę..

- No... Jaką?

- Powiesz mi co się z tobą dzieje? Od kilku dni ponoć nikt nie potrafi się z tobą skontaktować - przeczuwałam, że o to chodzi

- Nic się nie stało, muszę kończyć - nie miałam ochoty dłużej ciągnąć z nim tego tematu

- Nie kończ, tylko mi wyjaśnij co się dzieje..

- Nic

- Jasne.. Ty się do nikogo nie odzywasz, Michał też jest cały czas jakiś przybity, Ewka i Remek nic nie wiedzą.. - kiedy wspomniał jego imię humor jeszcze bardziej mi się pogorszył

- Mati, nie teraz. Kiedyś ci powiem, pa - rozłączyłam się.

Nie wytrzymałam, płakałam jak małe dziecko. Ubrałam się i wyszłam, zamknęłam dom i pobiegłam do domu Ewy i Remka. Miałam nadzieję, że nie będą źli, że tak późno i bez zapowiedzi przyszłam. Stałam przed ich drzwiami, wciąż płakałam. Zadzwoniłam dzwonkiem i już chwilę później drzwi otworzył mi Remek.

- Boże święty, Sandra.... - przytulił mnie, po chwili mnie puścił - Wchodź

- Sandra? - powiedziała Ewa, była w lekkim szoku, zauważyła, że płacze - Jezu, co się stało?

- Przepraszam was. Przepraszam, że się tak nie odzywałam - powiedziałam przez łzy, na moje nieszczęście był tam Michał, właśnie wychodził z kuchni, widząc mnie zatrzymał się i patrzył się na mnie jakby zobaczył ducha na co zareagowałam tym samym

- Remek, może zostawmy ich samych. Chyba mają sobie coś do wyjaśnienia - powiedziała Ewa po czym chwyciła Remka za rękę i poszła z nim na górę.

Chwilę jeszcze tak staliśmy patrząc na siebie. Powoli do niego podeszłam

- Przepraszam - rzuciłam

- Nie przepraszaj - odpowiedział, a ja wtuliłam się w niego

Michał momentalnie też mnie przytulił. Chyba nigdy nie przytulałam go tak mocno, jak teraz. Nie wiem ile staliśmy tak przytuleni. W końcu puściłam go i usiadłam na kanapie. Dosiadł się do mnie

- Dlaczego się nie odzywałaś przez tak długi czas?

- Nie wiem, chyba za bardzo przejełam się tym, co stało się wtedy u Tomka.

- Moim wybuchem, kłótnią, czy tym, że cię pocałowałem?

- Wszystkim..

- Nie ważne, już jest dobrze - objął mnie jedną ręką

- Wytłumaczysz mi, o co ci wtedy chodziło? Bo to nie daje mi spokoju..

- Gdybym sam wiedział..

- Powiedz mi chociaż, dlaczego mnie pocałowałeś?

- N-nie wiem. To był jakiś impuls.. - mówiąc to, zdjął ze mnie rękę

- Rozumiem..

- Ej.. mała. Już jest dobrze, nie smuć się już.

Uśmiechnęłam się na siłę

- No halo, bez takich - poczułam, że zaczyna mnie łaskotać

- Przestań - powiedziałam z niechęcią w głosie

- Nie przestanę - zaczął mnie łaskotać coraz bardziej, zaczęłam się śmiać i łaskotać również jego

- Dobra, dobra już wystarczy - mówiłam przez śmiech, już było mi dość

- No mała, taka jesteś o wiele lepsza - powiedział z uśmiechem na twarzy

- Nie mów do mnie mała - zaśmialam się, próbując być zła, jednak mi to nie wyszło.

Po chwili zeszła do nas Ewa z Remkiem, "no, w końcu wszystko wróciło do normy" powiedziała Ewcia z wielkim uśmiechem na twarzy. Też tak myślałam, że wszystko wróciło do normy, jednak chyba się myliłam.

Tego nie ma nikt innyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz