Złe randomsy i Żanetka 🔥🔥

121 7 13
                                    

Zostało nam 15 minut, musimy sie spieszyć.

*10 minut później, pod sceną.*

E- Omg, ale sie jaram. Czekałem na to chyba z 2 miesie.
V- Kurwa, tylko sie nie podniecaj za bardzo xDD.
E- Pierdol sie...
M- A kogo w ogóle to jest koncert? XDD
E- Bad randomsów, z Żanetką.
M- To nie good randomsów?
V- Czekaj, Żanetka w sensie ta od tej małej skaczącej rozpiździcy bez zęba?
M- Dokładnie XDD.
E- Chyba większość widowni to jakieś stare creepy, tylko przez to że Żanetka tu jest.
M- Ow, smutno.
V- Troche tak... ale można byo sie domyślić.

*Nagle na scenie pojawia się Żanetka, z mikrofonem w ręku i jej jet-pakiem przypiętym do pleców.*

Ż- Hejciaa! Jak się macie?! *Żaneta wskazuje mikrofonem do widowni.*
E- KOCHAM CIE ŻANETA!!!!!!!!!!
M- XDDDDDDDDDDDDD
Ż- Dobrze?! No, to za chwile będziecie się czuć jeszcze lepiej! Jak nigdy! 
*Żanetka zaczyna unosić się w góre, i potem wykonywać jakieś akrobacje w powietrzu, na scene w  między czasie wchodzi grupa Bad randoms, zaczynajo śpiewać swój ostry gicior bicior hicior majonez.*

Hello my friends is it your first time here?I'm trash Poco yeah the support that you feared You've been expecting "Da Capo"But I have taken an oath Never to heal allies Your defeat is my prizeTrust me, I'm right behind youAnd you're not the first I've lied toI'm sorry to say goodbyeBut the truth is that I let you dieAt the top of your lungs, you ask whyYou know you fell for the healing lies... (Healing Lies)Hello againI hope I made things clearToday's the dayYeah, I will end your careerI've been busy getting aggroJust when you needed a clutchBut I didn't even tryJust another healing lieTrust me, I'm right behind youAnd you're not the first I've lied toI'm sorry to say goodbyeBut the truth is that I let you dieAt the top of your lungs, you ask whyYou know you fell for the healing lies (Healing Lies)You fell for the healing lies...

*Godzine później, po zaśpiewaniu wszystkich piosenek w kółko, Żanetka zlatuje na ziemię.*

Ż- Mam nadzieję że wam się podobało!! Pamiętajcie, za chwilę na rynku będzie impra, możecie mnie tam spotkać i zagadać, może nawet dostać autograf? *Żanetka wysyła buziaczka, mwah!*
E- Kurwa, ide tam.
V- Stary, co?
E- Ide sie umówić z Żanetą.
M- A ty gejem nie byłeś?
E- Nie, bisexualny...
V- Że biseksem jesteś?
E- Jaki zjeb...

*Żanetka schodzi ze sceny.*

E- Ide za nią.
M- Będziemy wyrywać foczki?!
V- Max, wyrwać to ty możesz mnie. I idziemy wyrywać foczki!

*Wszyscy razem przeciskają się przez tłum ludzi, na rynek. Kantem oka widzą jak Żaneta wchodzi do jakiejś restauracji, razem z Maisie, chyba jej eskortą.*

E- Za nimi!

*Znowu biegną do restauracji o nazwie "Bull's dinner.".

*Wszystko w środku wygląda bardzo elegancko, Barley siedzi przy barze i rozdaje drinki, Bull gotuje jedzenie razem z Piper, Bibi roznosi jedzenie, a mandaryna (Mandy) testuje deserów, razem z Chesterem.*

M- Ej, chłopaki, chyba potrzebujemy rezerwacji żeby tu być.
V- Chuj w to, i tak za chwile idziemy nie?

*W między czasie Edgar podchodzi do Żanety.*

E- Hej, Żanetka...
Ż- O, cześć...? Chcesz autograf? *Żanetka uśmiecha się miło.*
E- Um, chciałbym... ale też przy okazji, mam pytanko.
Ż- Tak?
E- A ty... uch... masz kogoś?
Ż- No, z Colette coś tam gadamy... od dłuższego czasu, a o co chodzi?
E- *szeptem* Colette...? Ale szmata.
Ż- Przepraszam?
E- A, nic nic...
(Zabije Nikole. Dosłownie zabije, zmiele jej czaszkę, utne nogi...)
?- JANET! G-g-gdzie  jeste-eś? Chodź tutaj-j!
Ż- Ojć, sorcia, wołają mnie. Musze spadać, papatki!
E- A, pa...

*Edgar wraca do  Max i Volta.*

M- I jak?
E- Chujowo, spotyka sie z Nikolą...
V- Z tą stalkerką? Troche creepy. 
M- Trochę bardzo-! *bip!*
Hm? *Max sprawdza telefon..."Max, gdzie jesteś?! Wracaj do domu, natychmiast!"*
Chłopaki, musze spadać...
V- Matka?
M- Tsa...
V- Jade z tobą.
E- Ja zostaje, chce wziąć autograf od Poco.
V- Dobra, to my idziemy. Do zobaczenia!
M- Do zoba!

*Po 1 godzinie i pół, Max znalazła się pod klatką.*

M- No to papa!
V- Pa... ej, Max, czekaj.
M-?
V- *Całus* Trzymaj się, papa!
M- *Max się rumieni* Zaraz, co..? A, papa...!
(Co? Ale że Volt? Nie rozumiem...)


*Max idzie do domu, zmęczona.*

puk puk.

*Drzwi otwiera jej matka.* MAX! Czyś ty oszalała! Jest 21:40, już miałam policję wzywać! Co się z tobą dzieje?! Gdzie byłaś?! Do pokoju, natychmiast!
M- JEZU, DAJ MI SPOKÓJ! 

*Max biegnie do pokoju i zamyka się w nim na klucz. Rzadko to robi, ponieważ nie ma takiej potrzeby.*

*Max siada na łóżku i po chwili zaczyna płakać.
Ma już dość.*
(Dlaczego matka się na mnie drze?
O co chodziło z tym pocałunkiem?
Nie rozumiem...)
*Tak ten dzień się skończył. Z jednej strony dobrze, a z drugiej źle.*

--------------------------------------------------


Dobry!
Sorki że tylko jeden chapter dzisiaj, ale nie miałam pomysłów, a nie chcę się zmuszać do pisania.
704 słowa.
Luvvkiiiii <3333!!






Wypociny z brawl starsDove le storie prendono vita. Scoprilo ora