Mandaryna i jej biznesy

57 3 8
                                    

*Pof mandaryny.

Byla 9:14, siedziała pod schodami na korytarzu z Cezarym, który pierdolił jej o jego najnowszych SUPER CIEKAWYCH prankach.*

M-  Nie, Chester, wywalanie masła orzechowego na ludzi nie jest śmieszne.
C- Jak to nie?
M-... Pierdole...
C-... A co powiesz na.... O KURWA!
Będziemy dawać małym dziecią mąkę, i wmówimy im że to dragi!
M- I co w tym takiego śmiesznego?
C- Japierdole, z tobą nic nie jest śmieszne.
M- Mhm.

Nieważne, idę do sklepu. Im szybciej zacznę sprzedawać cuksy, tym więcej pieniędzy zarobię!
C- Dobra, to pa.

*Mandy idzie do wyjścia od szkoły, jednak jest ono otoczone nauczycielami.*

M- Hm...

O KURWA!

*Mandaryna biegnie do kibla na pierwszym piętrze, i wchodzi do pierwszej kabiny. Z plecaka wywala jakieś saszetki z miksem czekoladek, żelkuf, i różne takie, a potem wywala to wszystko do kibla. Potem dodaje jakiś dziwny proszek, i spłukuje wodę...

... Po chwili słychać było głośny JEB.

A mandy wraca na dół.
Parter był cały zalany, chyba pękła rura.
Chyba.
To nie tak że mandaryna miała z tym coś wspólnego...
Po tym przebiegła szybko do wyjścia, i spierdoliła że szkoły.*

M- Nanannn.... Maanddysss candyyy weeallloveemaandysscaaanddyyloooksoogooddlooksoonicehaveafeastforyourmouthandyoureyes (ona to nuci okej? KURWA?)

... Zaraz, co?
*Przed budką Mandy stały jakieś dzieci...

A, to jej lojalni klienci.
Leon i Anita.*

M- Heej, co wy tu robicie tak szybko? Nie powinniście być w szkole?
L- A ty?
N- Hehehh...
M- Heh, no dobra.... *zgrzyt zamka* wchodźcie.

*Lełon i Nita wpierdalają się do sklepu, a mandaryna tuż za nimi.*

----------------------------------------

Narazie tyle.
Kocham Max.
Pierdole fikołka JAK JA JĄ KOCHAM!!!!!!
Kocham też was.
Ktokolwiek to czyta.
Dziękuję kocham cię i będę się za ciebie modlić.
Aha ok?
Aha ok pa.
Pa niunia.
No pa.
No.
No.

Wypociny z brawl starsजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें