Rozdział 5

38.4K 3.4K 2.1K
                                    

- Co powiedziałaś? - spytał skołowany Fred, który chciał się upewnić, że się nie przesłyszał.

Czy Callie Irving właśnie powiedziała, że chciałaby mu poopowiadać o swoim kuzynie?

- Nic - odparła dziewczyna, po czym zacisnęła usta w cieńką linię.

Szybko odsunęła się od chłopaka i ze spuszczoną głową wróciła do przygotowywania eliksiru. Nie wiedziała czemu i kompletnie tego nie rozumiała, ale ta krótka rozmowa z nim sprawiła, że wręcz chciało jej się płakać. Mogłoby być tak świetnie, mogłaby mieć tak wspaniałych przyjaciół...Gdyby Tiara Przydziału sześć lat temu nie wykrzyknęła Slytherin!. Callie nie mogła przestać myśleć o tym, co przez to traciła i jak kiedyś będzie tego żałować, nawet jeśli z drugiej strony bała się wychylać...

- Hej, z tobą wszystko okej? - z zamyślenia wyrwał ją głos Weasleya, który przyglądał jej się ze zdziwieniem.

- Pytasz, jakby cię to obchodziło - odparła Callie, nawet nie unosząc wzroku.

- Dobra, dobra, tylko nie gryź - zaśmiał się chłopak, kompletnie niewzruszony jej postawą.

Callie westchnęła, sięgając po figi, które chciała zacząć obierać, a głowa buzowała jej od myśli. Jeszcze chwilę pracowali w ciszy, którą w końcu przerwał zobojętniały głos Snape'a.

- Minęła połowa waszego czasu. Przejdę teraz i sprawdzę, jak wam idzie - oznajmił, po czym ruszył w stronę klasy.

- Prawidłowa barwa i konsystencja. Bardzo dobrze, panno Irving, bo, jak podejrzewam, to nie zasługa Weasleya - powiedział po sprawdzeniu kotła Callie i Freda, spoglądając na chłopaka z wyższością, po czym popatrzył na dziewczynę z wyczekiwaniem. Ta odchrząknęła.

- Dziękuję, profesorze - odparła tylko, dalej w spokoju obierając figi i nie unosząc nawet wzroku na mistrza eliksirów. Ten jednak nie miał chyba zamiaru poddać się tak łatwo.

- Czy Weasley w ogóle tu coś zrobił? Pożytecznego?

Fred już otwierał usta, by się wykłócać, ale pierwsza odezwała się Callie.

- Tak, profesorze - odparła równie spokojnie, co wcześniej.

Chłopak popatrzył na nią z zaskoczeniem, a Snape przyglądał się jej chwilę podejrzliwie, po czym w końcu pokręcił głową i ruszył w stronę pozostałych uczniów.

- Znowu jesteś miła - szepnął do niej Fred, gdy Snape już nie mógł ich usłyszeć. - To nawet dziwne, jeszcze nigdy nie spotkałem miłe...

- Ciszej, Weasley - przerwała mu Callie, ukradkiem spoglądając za siebie, by sprawdzić, czy Adrian to usłyszał.

- Nie słyszał, spokojnie - zaśmiał się Fred, jakby czytając w jej myślach.

Callie ponownie się odsunęła i nie odezwała się już do swojego współpracownika do końca lekcji poza kilkoma instrukcjami. Kiedy zadzwonił dzwonek, zebrała swoje rzeczy z prędkością światła i ruszyła w kierunku drzwi, gdzie zebrała się z przyjaciółmi.

- W końcu skończyło się to piekło - oznajmiła Melanie, wychodząc z klasy do eliksirów, wyglądając tak, jakby wyssano z niej wszelkie chęci do życia. - Co my teraz w ogóle mamy?

- Historię - odpowiedziała jej Ann, poprawiając okulary.

- Czyli ja mam okienko...Och, tak bardzo mi was nie szkoda - powiedziała Callie, nieco się rozchmurzając po tym wszystkim. Popatrzyła z triumfalnym uśmiechem na Ellę, Melanie i Ann, które prawie zabijały ją wzrokiem. 

Węże nie śmieszkują • Fred WeasleyWhere stories live. Discover now