Rozdział 22

32K 3.1K 1.5K
                                    

Kochana Callie!
Czy wszystko w porządku? Radzisz sobie dobrze? Słyszeliśmy o Turnieju, więc pewnie nie wracasz na święta do do domu? Z Turniejem też tradycyjnie wiąże się bal, dlatego przysłaliśmy Ci przypinkę Twojej babci, która pasuje do Twojej sukni, jest w rodzinie od pokoleń. Czy masz już w ogóle chłopaka? Z kim pójdziesz na bal? Koniecznie musisz mieć zdjęcia.

Twoi Mama i Tata

PS Mamy nowego skrzata domowego. Możesz ją wezwać sobie do pomocy, bo teraz mamy już dwa, więc zawsze jeden zostanie w domu.

PPS Daj znać, jak radzi sobie Draco.

- Kochana Callie, jasne - mruknęła pod nosem szatynka, odrzucając list na stół w czasie czwartkowego śniadania.

A gdybym im powiedziała, co robię, byłoby "wyrodna córka".

Szatynka rozpakowała zawiniątko dołączone do listu, w którym znajdowała się przypinka. Składała się z dwóch okrągłych szmaragdów, połączonych w jednym miejscu przy swoich srebrnych otoczkach i nie była większa niż dłoń dziewczyny. Callie natychmiast ją rozpoznała - jej babcia miała ją wpiętą w swoje długie włosy na owym zdjęciu z tajemniczym chłopakiem.

Wtedy zrozumiała, że może ten chłopak był dla jej babci kimś takim, jak dla niej Adrian? Koniecznością? I ona tak samo będzie ją miała na sobie na balu...

- Co to takie ładne? - spytała siedząca po lewej Ella, nachylając się w kierunku szatynki i wyrywając ją z jej zamyślenia. Tymi słowami zwróciła uwagę Melanie.

- Oo, Cal, pokaż to - powiedziała brunetka, od razu wyrywając przyjaciółce przypinkę z ręki. - Śliczne, co to? - spytała, przyglądając się bliżej.

- Pamiątka rodzinna podobno - odparła nieco zirytowana Callie, szybkim ruchem odbierając brunetce mały przedmiot, który następnie pospiesznie schowała do kieszeni.

- Kiedy ona zrozumie, że ja nie chcę jej widzieć?! - krzyknęła nagle Ann, odrzucając swój własny list na stół, a Callie tylko spojrzała na nią ze zmartwieniem, wiedząc, o co chodziło.

Tamtego dnia ogłoszono, że delegacje z Durmstrangu i Beauxbatons przybędą do Hogwartu w piątek, trzydziestego października, a lekcje będą wtedy skrócone. Do tej daty pozostał tylko nieco ponad tydzień, więc wywołało to w szkole wielką ekscytację i wszyscy zdawali rozmawiać się tylko o tym. Każdy zastanawiał się, jak wyglądać będą uczniowie zagranicznych szkół i ludzie chcieli też już rozpoczęcia Turnieju Trójmagicznego.

Mimo wszystko nadal musieli chodzić na lekcje, a ponieważ Ślizgoni mieli w tamten dzień zielarstwo z Gryfonami, Callie chciała wykorzystać tę okazję, by poinformować bliźniaków o tym, że chciała ich ingerencji w jej "randkę" z Adrianem - czyli ich wywiązania się z umowy.

Zastanawiała się, jak ma to dyskretnie zrobić (oni sami jeszcze z nią nie porozmawiali co do wydarzeń z wtorku), ale na szczęście jak zwykle uratował ją jej ślizgoński spryt. Gdy profesor Sprout zostawiła ich wszystkich na chwilę w cieplarni, Callie pewnie przeszła na stronę Gryfonów, udając, że czegoś szukała. Robiąc to, specjalnie próbowała nieudolnie "wyminąć" Freda (lub też George'a?), przez co zrzuciła kilka torebek z nasionami na ziemię. W ten sposób i ona, i jeden z bliźniaków schylili się po nie, by je zebrać.

- Idziecie w sobotę do Hogsmeade? - wymruczała prawie niesłyszalnie, gdy razem z jednym z Weasleyów miała głowę przy ziemi, udając jednocześnie, że podnosi torebki. Od ślizgońskiej strony na szczęście chronił ją stół z donicami.

- Tak - odparł jej równie cicho, zbierając rozrzucone opakowania.

- To załatwicie jutro Adriana.

Węże nie śmieszkują • Fred WeasleyWhere stories live. Discover now