Rozdział 79

28K 3K 1.3K
                                    

- Co ty tu robisz? - wydukała Callie już nieco ciszej, gapiąc się Freda tak, jakby zobaczyła samego Merlina. Musiała się uszczypnąć, żeby uwierzyć, że widziała to, co widziała: Fred na miotle na tle nocnego nieba.

- No nie takiego przywitania się spodziewałem - odparł jej "oburzony" chłopak, zakładając ręce i jednocześnie nadal utrzymując się na miotle. - Mówiłem ci, że zobaczymy się szybciej, niż myślisz. Choć nie sądziłem, że już dziś.

Callie mrugnęła kilka razy, nadal nie dowierzając.

- Jak... Czy dowiem się, jak w ogóle znalazłeś mój dom?

- Cóż... Dziś planowałem go tylko znaleźć, żeby za tydzień nie latać jak głupi i szukać... Sądziłem, że raczej już śpisz i nie spodziewałem się ciebie zobaczyć - wyjaśnił, ponownie łapiąc się miotły. - Ale... Nie żałuję, że cię jednak widzę - dodał po namyśle, z uśmiechem mierząc ją wzrokiem.

Callie spuściła wzrok, bo nagle zaczęło się jej wydawać, że jej luźna koszula nocna była o wiele bardziej skąpa, niż wcześniej sądziła - w Hogwarcie nigdy się tak nie ubierała. Niemal nieświadomie poprawiła ramiączko i nieco naciągnęła dół ubrania.

- Przestań - mruknęła, przełknąwszy ślinę, po czym postanowiła szybko zmienić temat. - I tak w ogóle co cię ugryzło, żeby tu przylecieć tak późno? Przecież to niebezpieczne... Zwłaszcza teraz...

- Tym większa zabawa - stwierdził niewzruszony Fred, na co Callie założyła ręce.

- No i masz, cholerny Gryfon - powiedziała zniecierpliwiona. - Zaraz cię zrzucę z tej miotły.

Fred spojrzał w dół na ogród Irvingów i wzruszył ramionami.

- Tu wcale nie jest tak wysoko - stwierdził, choć Callie wiedziała, że znajdowali się na wysokości co najmniej dziesięciu metrów nad ziemią. Dziewczyna westchnęła i podeszła do niego bliżej, po czym oparła się o czarną balustradę.

- Nadal się muszę się przyzwyczajać, że ty nie zachowujesz się jak standardowa osoba - powiedziała, opierając się na łokciach.

- Uznam to za komplement - odparł jej Fred, udając, że odrzuca długie włosy, których naturalnie nie miał, co rozbawiło Callie. - Poza tym, narzekasz, że jest ciemno? Chyba nie możemy dopuścić, żeby twoja mama mnie zobaczyła...

- Z tym akurat był postęp - powiedziała mu ze szczerym uśmiechem. - Mama dziś ze mną rozmawiała... Zgodziła się na wszystko i chce tylko, żebym była bezpieczna. Choć zgadzam się, nie za dobrze by było, gdybyś już teraz wparował do domu...

Fred wyglądał na kompletnie zdezorientowanego tym, co usłyszał. Nie spodziewał się, że kiedykolwiek mama szatynki tak powie, bo doskonale znał typowe zachowania Malfoyów. Poprawił swoje usadowienie na miotle i zapytał zdziwiony:

- I twoja mama to Malfoy?

- Malfoy z dużymi wpływami Irvingów - wyjaśniła Callie, po czym ziewnęła. Było już naprawdę późno i choć dziewczyna bardzo chętnie stałaby tam, by rozmawiać z nim przez całą noc, to bała się, że zaraz zaśnie na stojąco.

- Wracaj już do domu, twoja mama pewnie odchodzi od zmysłów - powiedziała Fredowi, nieco odchodząc od balustrady. Chłopak parsknął śmiechem.

Węże nie śmieszkują • Fred WeasleyHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin