Rozdział 61

32.3K 3.5K 2.2K
                                    

grabxvska mnie tu rozpieszcza fanartami i co jeden, to ładniejszy. Dziękuję jeszcze raz 💚

 Dziękuję jeszcze raz 💚

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

~

- Zacznijmy od tego, że...no wiesz, kiedy tylko poszłam do Hogwartu, okazało się, że mam wielki talent do eliksirów - powiedziała Callie, a Fred poprawił swoje usadowienie na poduszkach, kiwając głową.

- No tego akurat nie dało się nie zauważyć, mam z tobą eliksiry od sześciu lat. Pani Snape cię bez powodu nie nazywamy - odparł, na co Callie się krótko zaśmiała.

- Tak...w każdym razie...rodzice byli zachwyceni. Mówili, że muszę koniecznie to rozwijać, żeby na razie nie przejmować się znajomościami i skupić się właśnie na tym. Znaczy, mama głównie mówiła...Tata zawsze jakoś mniej na mnie naciskał...

- No ale jeśli dobrze pamiętam, to ty zawsze trzymałaś się z tą grupą inteligentną inaczej... - zauważył chłopak.

- Tak, a to dlatego, że potem babcia mi powiedziała, że bez znajomych daleko nie zajdę, zresztą oni sami jakby chcieli się ze mną zakolegować, jak dowiedzieli się, jaką mam rodzinę. Bo przecież "być Malfoyem to zaszczyt" - ostatnie zdanie dziewczyna wypowiedziała z obrzydzeniem, nieświadomie ściskając tygrysa, którego trzymała na kolanach.

- Ej, udusisz go! - zawołał z przerażeniem Fred, wyrywając jej pluszaka. - On też ma uczucia, ty bezduszna...

- Widać, że jeszcze z ciebie dziecko - przerwała mu Callie, śmiejąc się i dźgając go w policzek jak niemowlaka.

- Widać, że z ciebie już stara zrzęda. Żadnej empatii dla pluszaków - powiedział niby wkurzony Fred, obejmując pluszaka tak, jakby był gotowy bronić go własną piersią.

- Nie pozwalaj sobie, co? - Callie zmrużyła oczy i zrobiła gwałtowny ruch w stronę chłopaka, by wyrwać maskotkę z jego rąk. On jednak prędko zrobił unik i wtedy zaczęła się krótka szamotanina, w wyniku której głowa dziewczyny w końcu wylądowała na jego kolanach. Callie zaczerwieniła się, a Fred uśmiechnął się szelmowsko.

- No, jak tu chciałaś leżeć, to trzeba było od razu powiedzieć - powiedział, patrząc na nią z góry i nadal trzymając pluszaka. - Ja wiem, że Ślizgoni mają jakieś zahamowania, ale...

- Ty jesteś... - przerwała mu Callie, kręcąc głową z niedowierzaniem, na co on dokończył:

- Wspaniały? Niesamowity? Przystojniejszy od George'a? - mówił, zbliżając swoją twarz do jej.

I wtedy dziewczyna, wykorzystując jego brak skupienia, zgarnęła maskotkę i szybko wysunęła się spod jego głowy.

- Jeden zero dla Slytherinu, mój drogi - powiedziała triumfalnie, przytulając do siebie tygrysa. - I wiesz co? Chyba nazwę go George - dodała, unosząc pluszaka przed sobą.

Węże nie śmieszkują • Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz