Rozdział 63

30.4K 3.3K 2.7K
                                    

Fanart (kolejny) od grabxvska, który...cóż, pasuje do rozdziału. Dziękuję 💕

 Dziękuję 💕

Rất tiếc! Hình ảnh này không tuân theo hướng dẫn nội dung. Để tiếp tục đăng tải, vui lòng xóa hoặc tải lên một hình ảnh khác.

~

Fred i Callie spędzili razem cały dzień, rozmawiając, dużo się drocząc i próbując wymyślić imię dla tygrysa. George zastanawiał się, kiedy ostatni raz tak długo nie widział się z bliźniakiem. Dziewczyna przyszła wieczorem do pokoju wspólnego tak szczęśliwa, że zapomniała, że czekała tam na nią Ann.

- Callie. Przyszłaś - powiedziała okularnica, widząc, jak szatynka wchodzi do środka.

- A, tak, jestem - odparła. - O co chodzi? - zapytała z małym uśmiechem, który praktycznie nie schodził jej z twarzy od momentu, w którym Fred ją pocałował.

- Wszystkiego najlepszego - powiedziała cicho, wręczając jej malutkie pudełko, w którym znajdował się ozdobny kałamarz z kilkoma wymiennymi wkładami.

- Dziękuję - powiedziała zaskoczona Callie, w duchu szczerze doceniając prezent od okularnicy, choć nadal była na nią zła za dziennik. - Przyda mi się. Znikam teraz na chwilę, bo idę się myć - wyjaśniła i zaczęła odchodzić.

- Cal, jakby co... - zatrzymała ją Ann. - Możesz mi ufać. I wybacz mi ten dziennik, rozumiesz, że...

- Dobrze - powiedziała tylko Callie i szybko odeszła, myślami nadal na błoniach...

Kolejne dni mijały Callie cudownie. Choć nadal musiała się ukrywać i nienawidziła tego, jej ogólne samopoczucie było lepsze niż kiedykolwiek, co zauważyła też Madame Pomfrey, która stwierdziła, że Eliksir Uspokajający już nie był dziewczynie potrzebny. Często łapała się na bujaniu w obłokach na lekcjach na tyle, że zapominała o istnieniu swoich ślizgonśkich znajomych.

Z Fredem (a tym samym i z Georgem) widywała się codziennie i całkiem przypadkiem dowiedziała się, kiedy obaj chłopcy mają urodziny. Gdy usłyszała, że to pierwszego kwietnia, wcale się nie zdziwiła i stwierdziła, że "to by wiele wyjaśniało".

Wszystko układało się wspaniale. Callie już decydowała, co podarować bliźniakom w dniu ich święta, aż nadszedł piątek - pięć dni przed urodzinami Freda i George'a - i sprawy się skomplikowały.

- Nie idź jeszcze - prosił Fred, gdy on i Callie mieli zamiar wyjść z tajnego przejścia i udać się do Wielkiej Sali.

- Idziemy tylko na kolację, ty niecierpliwy narwańcu. Typowy Gryfon - zaśmiała się dziewczyna, całując go w policzek, gdy stali w wejściu.

Nagle Fred zamarł i Callie nie spodobała się jego mina. Dziewczyna odwróciła się do tyłu, tam, gdzie on się patrzył i na chwilę zatrzymało się jej serce.

Na korytarzu stała Ella z Ann. I ta pierwsza gapiła się na nich wielkimi oczyma, a ta druga widocznie była na skraju łez.

- No ładnie! - powiedziała Ella z triumfem w głosie, zakładając ręce.

Węże nie śmieszkują • Fred WeasleyNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ