Rozdział 82

28.9K 2.9K 3.2K
                                    

- Och, to ty jesteś Callie, prawda? - powiedział pan Weasley, skupiając wzrok na Ślizgonce, którą poznał głównie po braku rudych włosów.

- Um, tak, to ja - odparła zaskoczona jego pojawieniem się dziewczyna, po czym wstała prędko i wyciągnęła rękę do mężczyzny. - Callie Irving. Miło mi pana poznać.

- Ciebie też - przyznał pan Weasley, ściskając jej dłoń.

Ginny widziała, jak niekomfortowo czuła się Callie w całej tej sytuacji i, nadal siedząc na łóżku, uderzyła się w czoło.

- Fred to jednak kretyn... - mruknęła sama do siebie, tak, że jej ojciec i Callie jej nie słyszeli.

- To ciebie w zasadzie szukałem - pan Weasley nadal mówił do szatynki. - Spotkanie się właśnie skończyło, a Ether powiedziała, że już cię przyprowadziła i chciałem zobaczyć, czy wszystko w porządku.

- Wszystko wspaniale! - zawołała Ginny, na co Callie pokiwała prędko głową w potwierdzeniu.

- Tak w ogóle, Irving... Czy twój tata to Daniel Irving? - zapytał pan Weasley, ku totalnemu skołowaniu dziewczyny.

- Tak, to on... Zna go pan? - spytała w zdumieniu, mrugnąwszy kilka razy.

- Naturalnie, pracujemy obaj w Ministerstwie. A w Hogwarcie byliśmy na tym samym roku - wyjaśnił mężczyzna, a takie informacje zwaliły Callie z nóg (dosłownie musiała usiąść z powrotem na łóżku).

W Hogwarcie? Byli razem w Hogwarcie? Czemu tata o tym nie wspominał?

- Mój tata mi nigdy o tym nie mówił... - przyznała Callie jakby z roczarowaniem.

- Nie winiłbym jego samego... Znaczy, nie chcę...

- Nie, ja rozumiem - przerwała mężczyźnie Callie. - Rodzina matki. Nie tylko jego zmanipulowała - powiedziała smutno.

Zapadła chwila ciszy, aż w końcu pan Weasley odchrząknął nieznacznie.

- O, słyszę, że wszyscy z zebrania już się rozeszli. Chodźcie na obiad. Ginny, zgarnij też chłopców, dobrze? - powiedział, po czym pospiesznie wyszedł z pokoju.

- Ginny zawsze zgarnia chłopców, wiadomo - Gryfonka westchnęła i odłożyła szczotkę. - Dobra, chodź, pójdziemy po tych trzech wspaniałych. Ale potem od fryzury się nie wyrwiesz - dodała, po czym zeskoczyła z łóżka i razem z Callie poszły zgarnąć Rona z bliźniakami.

Gdy cała piątka zeszła do jadalni, która - jak zauważyła Ślizgonka - była chyba najczystsza z całego domu, choć nadal ciemna i ponura, znaleźli tam jedynie Molly (pracującą w przyległej kuchni) i Ether z Remusem przy długim, drewnianym stole.

- O, w końcu jesteście! - zawołała Molly, podchodząc do Callie i swoich dzieci. - Siadajcie, siadajcie, bo zaraz będzie jedzenie. Witaj, Callie, moja droga.

- Dzień dobry - odparła pewnie dziewczyna, choć była wyraźnie tym wszystkim przytłoczona. Fred to zauważył i położył dłoń na jej ramieniu, tak prowadząc ją aż do siedzenia obok siebie.

- Profesor Lupin? - powiedziała zdziwiona na widok byłego nauczyciela obrony przed czarną magią, na co ten uśmiechnął się krótko.

- Cały czas zapominam, że wszystkie dzieciaki tutaj to twoi byli uczniowie - zaśmiała się Ether.

- Faza, nie? - powiedział Fred, zajmując swoje miejsce.

- Nauczyciel w domu - dodał równie "sfazowany" George, siadając obok bliźniaka. Callie usadowiła się pomiędzy Ginny a Fredem, który szepnął do Ślizgonki:

Węże nie śmieszkują • Fred WeasleyWhere stories live. Discover now