Rozdział 24

29.7K 3.1K 1.3K
                                    

Dedykuję ten rozdział naszej konfie Spam Śmieszkuje na Instagramie, która powstała po wczoraj 😂💕 Proszę, już bez spamu, okej? Jak bardzo chcecie rozdział, to możecie napisać argumenty, jak w rozprawce 😂

~

Kiedy następnego dnia, którym była niedziela Callie weszła do pokoju wspólnego, ziewając co kilka chwil, od razu została zaatakowana przez Adriana.

- Cal, zaczekaj - powiedział, gdy była już przy wyjściu z pokoju. - Idziesz na śniadanie?

- A gdzie mogę iść? - burknęła w odpowiedzi, będąc niewyspaną i jednocześnie przewidując, że chłopak może zaraz powrócić do tematu wypracowania.

- Idę z tobą - oznajmił, doganiając ją, a następnie oboje wyszli na korytarz. - Słuchaj, jak chodzi o wczoraj...Powtórzymy to, okej?

- To co było? To ja postoję - odparła, ponownie ziewając.

Adrian jęknął ze zniecierpliwieniem.

- Przecież wiesz, o co mi chodzi.

- Nie wiem, czy jest sens, Adrian. Jak ty masz takie problemy... - to powiedziała z udawanym zmartwieniem. - Może powinieneś odstawić Ognistą?

- Daj spokój, mówiłem ci, że to nie ja. Wczoraj...

- Myślę, że powinniśmy dać sobie z tym spokój, Adrian - przerwała mu, przyspieszając kroku, by zostawić go trochę w tyle.

- No weź, Cal! - zawołał, dobiegając do niej. - Przecież nikt tu nie ma do zaoferowania tyle, co ja. Zwłaszcza wiesz - tu zniżył głos i przybliżył się do jej ucha - w tych sprawach.

Merlinie, zabierzcie go ode mnie.

- Nie jestem zaineteresowana - powiedziała Callie stanowczo, gdy byli już całkiem niedaleko Wielkiej Sali.

- Cal, nie wygłupiaj się... - szepnął chłopak. - Ja wiem, że ty też tego chcesz... - dodał, a kiedy dziewczyna zaledwie kilka jego palców nieco za nisko na swoich plecach, złapała go za nadgarstek.

- Daj mi spo...

- O, popatrz, Georgie, kolega Pucey!

Zarówno Callie, jak i Adrian gwałtownie odwrócili głowy. Twarz dziewczyny rozjaśniła się: niedaleko wejścia do Wielkiej Sali stali oparci o ścianę bliźniacy, jak zwykle uśmiechając się szeroko. Fred przerzucał z ręki do ręki jakąś małą rzecz (i choć Callie nie wiedziała, że on to on, to poznała chociaż, że tą rzeczą jest jakiś cukierek), a George stał tuż obok z założonymi rękoma i obaj patrzyli prosto na Adriana.

- No, no, Pucey, takie rzeczy publicznie? - zawołał George.

- Lepiej nie tutaj, może w jakimś tajnym przejściu po śniadaniu - dodał Fred przesadnie głośno, przez chwilę patrząc na Callie.

Ona nie potrzebowała powtarzania i doskonale zrozumiała tę sprytnie ukrytą wiadomość. Kurczę, oni naprawdę byli zdolni.

- A ty co, Weasley? Bezkarny się nagle czujesz?

- Który z nas? - zapytał Fred, udając zaciekawienie.

Węże nie śmieszkują • Fred WeasleyWhere stories live. Discover now