Rozdział 14

35.6K 3.2K 1.7K
                                    

WAŻNE INFO: Od teraz wszystkie ogłoszenia, ankiety, pytania i moje paplaniny będą się pojawiać w osobnej książce Miszmasz, czyli trochę mojej paplaniny, którą stworzyłam po to, by nie zamęczać w moich innych książkach 😊

~

Callie wybiegła z dziedzińca, licząc, że jak najszybciej znajdzie bliźniaka - i akurat jej się udało, zaledwie trzy korytarze dalej. Stał do niej tyłem, sam, bo większość osób teoretycznie powinna już być na lekcji... Ale wtedy ją to mało obchodziło.

- Czy ty masz coś z głową?! - zawołała, łapiąc go za ramię i obracając go w swoją stronę.

- Co?! - krzyknął skołowany bliźniak (naturalnie nie miała pojęcia który, tym bardziej, że byli ubrani w identyczne szaty z herbem Gryffindoru).

- Jaka była umowa? Nikt nie ma się dowiedzieć, tak? To co ty tu wyjeżdżasz z jakimiś znakami? Przecież nie byłam sama!

- Nie wiem, o czym mówisz - odparł jej rudzielec, śmiejąc się pod nosem z całej sytuacji.

Callie westchnęła głęboko, masując się po skroni.

- Wy Gryfoni nawet kłamać nie umiecie - powiedziała, kręcąc głową.

Weasley nadal śmiał się serdecznie, co doprowadzało Callie do szału (połowicznie dlatego, że owy śmiech był zaraźliwy).

- Won na lekcje, zanim dam ci szlaban - dodała pospiesznie, po czym odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę pokoju wspólnego Slytherinu, gdzie miała zamiar powtórzyć jeszcze coś przed sprawdzianem z zaklęć i sprawdzić, czy miała wszystkie potrzebne do przygotowywania eliksiru narzędzia.

Nie potrafiła się skupić na lekcjach tamtego dnia, zastanawiając się, czy Ann coś skumała. A to, że okularnica co jakiś czas zerkała na nią, po czym szybko odwracała wzrok, zdecydowanie nie pomagało Callie w uspokojeniu się.

Gdy nadeszła pora obiadowa, szatynka zjadła swoją porcję o wiele szybciej, niż zazwyczaj, gdyż chciała wyjść przed wszystkimi. Nie mogła pozwolić na to, by ktokolwiek ją śledził.

- Gdzie ty tak pędzisz, Cal? - spytała podejrzliwie Melanie, widząc, jak jej przyjaciółka pospiesznie zarzuca swoją torbę na ramię.

Ann też na nią popatrzyła, tyle że jakby ze... Smutkiem?

- Ja też chciałbym wiedzieć - dodał Adrian, zakładając ręce. Callie przeklnęła go w myślach.

- A co wam do tego? - syknęła do Ślizgonów. - Snape kazał mi... - tu spojrzała ukradkiem na stół nauczycieli, by się upewnić, że tam był - ...popilnować kogoś na szlabanie, jak tak bardzo wam to potrzebne do życia - dodała na szybko wymyśloną wymówkę, a potem jak strzała wybiegła z Wielkiej Sali.

Zdecydowana większość uczniów była wtedy jeszcze na obiedzie, dlatego do tajnego przejścia dotarła bez większych problemów, a także bez świadków, może poza kilkoma duchami. Na szczęście bliźniacy pojawili się już chwilę później.

- Mówiłem, że będzie? - powiedział Fred do swojego brata.

- Nie zanosiło się po ochrzanie, jaki dostałem - zaśmiał się George, gdy znaleźli się tuż przy Callie.

- Zasłużonym - burknęła dziewczyna. - Co ty sobie myślałeś? Widziałeś, że jestem z Ann!

Obaj bliźniacy zaśmiali się głośno, podczas gdy jeden z nich wyciągnął różdżkę, by otworzyć przejście w ścianie.

- Ty nadal nas nie rozróżniasz, co? - spytał ten bliżej niej.

Chciałabym.

- Co mi da wiedzieć, który to który? - powiedziała obojętnie. - I szybciej, Weasley, bo ktoś tu idzie - dodała cicho, widząc przechodzących uczniów po drugiej stronie korytarza.

Węże nie śmieszkują • Fred WeasleyDonde viven las historias. Descúbrelo ahora