Rozdział 32

29.8K 3.2K 2.5K
                                    

Callie mrugnęła kilka razy, gapiąc się tępo na George'a, który zadał jej pytanie. Po tym w końcu powiedziała:

- O, wy tu jesteście...To ja...Pójdę...

- Nie, nie, chodź - przerwał jej Fred, odstawiając trzymane przez siebie pudełko i podchodząc do niej, by zamknąć za nią wejście.

- Wy zawsze tu siedzicie? - zapytała.

- Jak mamy tyle zamówień, to tak - odparł Fred ze śmiechem.

- Chwila, jak ty się tu...? - spytał George, marszcząc czoło.

Wtedy Callie już wiedziała, że to Fred zaprosił ją do środka, gdyż tuż po tym spojrzał na nią porozumiewawczo. Dziewczyna odchrząknęła.

- Mam skrzata, nie? - odparła George'owi, po czym szybko podeszła do stołu z kociołkiem i oparła się o niego.

- Co tu robisz tak późno? - zapytał Fred, z powrotem unosząc pudełko, które wcześniej trzymał.

Callie założyła sobie kosmyk włosów za ucho, wzdychając.

- Chciałam przyjść i skończyć eliksir, to mnie uspokaja.

- Uspokaja? - zapytał Fred.

- No w sumie...Marnie wyglądasz - dodał George, przyjrzawszy się jej, na co brat posłał mu zirytowane spojrzenie.

- Tak się czuję - odparła niewzruszona Callie, przytulając swoje ręce do siebie.

- Co się stało? - zapytał Fred.

Dziewczynie przypomniały się wszystkie wydarzenia sprzed chwili i miała ochotę wręcz zwymiotować na całą myśl. To zdecydowanie nie był jej najlepszy dzień.

- Szkoda język strzępić. To było żałosne. I straszne - odparła.

- Zrobili ci coś? - dopytywał Fred.

Całkowicie zniszczyli wiarę w ludzkość.

- Nie, w sumie nie Po prostu jak zwykle ja wyszłam na najgorszą. Chciałam dobrze, nawet odpowiedziałam zgodnie z prawdą...

- A, czyli graliście w butelkę! - zaśmiał się George, odkładjąc swoje pudełko na ładny stos. - To się zawsze źle kończy, to się nie dziwię.

- Nie do końca...Zapytali mnie, czy wolałabym pocałować dziewczynę, czy któregoś z was.

- Ojeju, okrutne - zachichotał George.

- I co powiedziałaś? - zapytał Fred, stając obok niej i również opierając się o stół.

- Jak myślisz?

- Że dziewczynę?

- Że was! - odpowiedziała we frustracji, a bliźniacy wymienili zdziwione spojrzenia. - I za to na mnie na wrzeszczeli, bo okazało się, że Ann jest w ogóle we mnie zakochana i oczekiwali, że odpowiem, że dziewczynę i...Najgorsze jest to, że Ann wie, że ja z wami się zadaję i boję się, że... - dziewczyna nie skończyła, bo bała się, że może się rozpłakać, a nie chciała, by kolejny raz widzieli ją w takim stanie.

- Kto na ciebie nawrzeszczał? - zapytał Fred.

- Zasadniczo to Ann i Ella...A co?

- To je zostaw nam - powiedział George, odkładając kolejne pudełko i strzepując sobie ręce. - Ty tylko staraj się, żeby to wszystko nie wyszło. W razie czego my cię nie znamy.

- A tak poza tym, gdybyś pocałowała któregoś z nas, to już nigdy nie chciałabyś pocałować nikogo innego - dodał Fred.

Callie nie wierzyła sama sobie, ale się zaśmiała. Spojrzała w swoje prawo, tam, gdzie tuż obok niej stał przewyższający ją o co najmniej pół głowy chłopak, który szczerzył się w jej kierunku.

Węże nie śmieszkują • Fred WeasleyWhere stories live. Discover now