Rozdział 81

28.3K 3K 2K
                                    

Ginny zaprowadziła Callie do małego, lecz przytulnego pokoju piętro wyżej. Prawie całą jego powierzchnię zajmowały trzy pojedyncze łóżka, niemal całkowicie przysunięte do siebie - Ślizgonka zauważyła, że kufer rudej wystawał nieco spod tego środkowego. Choć tapeta w środku była wyraźnie przestarzała (jakby ciemnofioletowa w jakieś nietypowe rośliny, które chyba w zamyśle artysty miały przypominać kwiaty), pomieszczenie wydawało się najczystszym z tych, które Callie dotąd widziała.

Po tym jak Ślizgonka wsunęła swój kufer pod łóżko po prawej, Ginny nakazała jej usiąść na jednym z posłań, a sama Gryfonka zebrała parę przyborów do czesania i usadowiła się za nią.

- Callie, z góry ci mówię, że już się ode mnie nie wyrwiesz - oznajmiła Ginny śmiertelnie poważnym tonem. - Zawsze chciałam wypróbować te fryzury, ale na sobie są za trudne do zrobienia, a włosy Hermiony to po prostu busz. Twoje są boskie - mówiąc ostatnie zdanie, zaczęła podnosić kolejne pasma włosów Ślizgonki, zachwycając się nimi.

- Rób co chcesz, w sumie dawno z nimi nie eksperymentowałam... Tylko kucyki - przyznała Callie, na co Ginny klasnęła w ręce.

- Muzyka dla mych uszu - powiedziała, po czym podniosła szczotkę, by zacząć rozczesywać włosy dziewczyny. - Bill nigdy nie dawał sobie nic zrobić, nawet mimo tego, że on też ma długie wło...

- Hej, Ginny, co to w ogóle ma być? Tak sobie zagarnęłaś Callie i już? - dziewczynie przerwał Fred, który razem z Georgem bez pytania wparowali do pokoju.

- Chyba nie sądziłeś, że będzie cały czas siedzieć z tobą, co? - powiedziała Ginny, mierząc Freda wzrokiem z wyraźną wyższością. - Ześwirowałaby. Ron z wami za długo przebywał i proszę...

- Bardzo zabawne, Gin - przerwał jej George sarkastycznie, zakładając ręce.

- A teraz powiedz, kto cię uczył poczucia humoru: my, czy Percy? - zapytał Fred takim tonem, jakby ją przesłuchiwał. 

Ginny przewróciła oczami, wyraźnie zirytowana. Tylko Callie w całej tej sytuacji była niesamowicie rozbawiona, ale starała się nie wybuchnąć śmiechem, żeby nie przerwać wymiany zdań pomiędzy rodzeństwem.

- George mnie nauczył wiązać sznurówki i chyba tylko tyle od was umiem - stwierdziła Ginny, na co młodszy z bliźniaków uśmiechnął się triumfalnie.

- I kto jest najlepszym starszym bratem? - powiedział George, na co Fred zdzielił go w głowę.

- Na pewno nie ty - odparł, gdy George odwdzięczył się mu uderzeniem w ramię.

- Oj, Callie, lepiej usuń się z linii ognia, to się może źle skończyć - mruknęła Ginny, wycofując się na łóżku aż do tylnej ściany.

- Nie no, chyba nie będzie tak źle... - odpowiedziała Callie, ale Ginny była już pod ścianą i nie spuszczała wzroku ze swoich braci, którzy zaczęli się przepychać.

- Kretyn - powiedział Fred, pchając George'a w stronę łóżek.

- Palant - odparł mu George, popychając go na drzwi.

Chłopcy jeszcze chwilę się szamotali (co prawda, jak to oni, z uśmiechami na twarzach), aż w pewnym momencie Fred popchał George'a nieco za mocno... Ten poślizgnął się na starych panelach, wykonał pół obrotu i jakby w zwolnionym tempie przewrócił się prosto na Callie. Dziewczyna uderzyła plecami o materac niemal dokładnie w momencie, gdy Ginny zawołała (bardzo wymownie) A nie mówiłam.

- No, to to jest ciekawe - powiedział George, wisząc tuż nad twarzą Callie.

- Jesteście obaj beznadziejni - stwierdziła Ślizgonka, dokładnie w momencie, gdy George poczuł, jak jest ciągnięty do tyłu za swoją koszulkę aż do pozycji stojącej.

Węże nie śmieszkują • Fred WeasleyWhere stories live. Discover now