Rozdział 88

24.9K 2.9K 1.2K
                                    

To też dla NyjaXx! 🎂

~

Ostatni dzień wakacji nadszedł dla Callie jak dotąd najszybciej w życiu, ale tak to bywało, gdy spędzało się całe dni radośnie, z osobami takimi, jakimi byli bliźniacy. Często pytała też, jak mieli się jej rodzice, ale podobno ukrywali się i byli w pełni bezpieczni. Dzięki informacjom, które Callie przekazała Zakonowi Feniksa, pewne osoby zaczęły bardziej jej ufać, a przede wszystkim nieco mniej ją obserwować.

Co prawda było trochę zamieszania - Harry miał przesłuchanie w związku z użyciem magii poza szkołą i w obecności mugola, ale na szczęście został oczyszczony z zarzutów. Ginny twierdziła, że Callie znacznie się zmieniła pod wpływem bliźniaków: wcześniej też doprowadzało ją do szału to, że deportowali się gdzie popadnie, a teraz robiła to razem z nimi.

Nie inaczej było właśnie tego ostatniego dnia wakacji, gdy wszytkim przyszły listy z Hogwartu. Okazało się, że Hermiona i Ron (a nie Harry, jak spodziewali się Fred i George) zostali prefektami. Bliźniacy i Callie deportowali się do pokoju, w którym toczyła się dyskusja na ten temat, a po chwili pojawiła się tam pani Weasley.

- Ginny mówi, że w końcu przyszły listy książek - powiedziała, rozglądając się po wszystkich kopertach, jednocześnie podchodząc do łóżka, na którym potem zaczęła układać szaty na dwie strety. - Jeśli mi je dacie, zabiorę je dziś ze sobą na Pokątną i odbiorę wasze książki, jak będziecie się pakować. Ron, będę musiała ci kupić nowe piżamy, te są co najmniej sześć cali za krótkie. Nie wierzę w to, jak szybko rośniesz... Jaki byś chciał kolor?

- Kup mu czerwono-złote, by pasowały do jego plakietki - powiedział siedzący na łóżku George, uśmiechając się szelmowsko.

- Pasowały do jego czego? - zapytała pani Weasley, składając granatowe skarpetki i odkładając je na stertę Rona.

- Jego plakietki - powiedział Fred, który siedział obok George'a i stanowił podpórkę dla Callie, która usadowiona była za nim i opierała brodę o jego ramię. - Jego ślicznej, błyszczącej, nowiutkiej plakietki prefekta.

Słowa Freda przez chwilę wsiąkały w głowę pani Weasley, która była zajęta składaniem ubrań.

- Jego... Ale... Ron, ty nie...?

Ron uniósł swoją plakietkę. Pani Weasley wydała z siebie przeraźliwy krzyk, taki jak Hermiona kilka minut wcześniej.

- Nie wierzę w to! Nie wierzę! Och, Ron, jak cudownie! Prefekt! To już wszyscy w rodzinie!

- A kim jesteśmy Fred i ja, sąsiadami z naprzeciwka? - zapytał George, ale jego mama go zignorowała i zarzuciła ramiona na szyję swojemu najmłodszemu synowi.

- Ja wyrobiłam normę prefektową za was dwóch - wtrąciła Callie, całując Freda w policzek i obejmując obu bliźniaków naraz. - Poza tym, z tego co widzę w moim liście, nie zostałam prefektem naczelnym, och, jak mi przykro.

- Bardzo dobrze - zauważył Fred, który nadal wpatrywał się morderczym wzrokiem w najmłodszego z braci, niemal duszonego przez Molly. - Zero patroli i więcej czasu dla nas.

- Poczekaj, aż twój ojciec usłyszy! Ron, jestem z ciebie taka dumna, możesz zostać później prefektem naczelnym jak Bill i Percy, to pierwszy krok! Och, jakie cudowne wydarzenie w środku tych wszystkich zmartwień, jestem po prostu w szoku, och, Ronnie...

Węże nie śmieszkują • Fred WeasleyWhere stories live. Discover now