Rozdział 42

29.8K 3.2K 2.8K
                                    

Nikt ze znajomych Callie nie widział, jak ona i Fred wchodzili do Wielkiej Sali niby razem, a jednak osobno. Widziała ich jednak Angelina, której wtedy serce zabiło szybciej. Jeszcze nie wiedziała, co tamta sytuacja oznaczała, ale wtedy pierwszy raz tak naprawdę zobaczyła ich wspólnie.

Fred usiadł obok swojego bliźniaka i potrzebowali zaledwie wymiany spojrzeń, żeby George wiedział, że z Callie było w porządku. Angelina siedziała po jego drugiej stronie i nie mogła już dłużej wytrzymać.

Całą noc myślała o balu, o którym z Alicią nie potrafiły się nagadać. Miała jednak niedokończoną rozmowę z Fredem...na której jej bardzo zależało.

- Fred? Możemy porozmawiać o tym, co stało się wczoraj? - zapytała cicho, a chłopak zmarszczył czoło w skupieniu.

Wczoraj? "Wczoraj" kojarzyło się mu tylko z zapłakaną twarzą Callie i bólem, który czuł, gdy na nią patrzył. I nawet w tamtym momencie, na śniadaniu, co chwilę zerkał na stół Ślizgonów, by sprawdzić, jak się miała dziewczyna. Niestety siedziała do niego tyłem i mógł jedynie widzieć jej długie, tamtego dnia nieco zmierzwione włosy. Był jednak w stanie zauważyć, że opiera się na swojej ręce, zapewne ze zmęczenia. Dopiero po chwili Fredowi przypomniało się, o czym mówiła Angelina. Wspomnienie nieco niezręcznej rozmowy sprzed zaledwie kilkunastu godzin wymalowało się przed jego oczami.

Tańczył z Angeliną do wyjątkowo wolnej piosenki, tuż przed pójściem do Callie. Gryfonka zarzuciła swoje ręce wokół jego szyi i pod żadnym pozorem nie spuszczała wzroku z jego twarzy. Kołysali się lekko w rytm smętnej muzyki i romantyczny nastrój udzielił się dziewczynie. Wtedy zebrało się jej na rozmowę od serca.

- Mogę ci zadać pytanie, Fred? - spytała.

- Już to zrobiłaś - powiedział chłopak z zawadiackim uśmiechem, a ona westchnęła głęboko.

- Ojeju, wiesz przecież, o czym mówię.

- No to zadawaj - powiedział Fred, uśmiechając się.

Angelina przełknęła ślinę, jakby miało jej to dodać odwagi, po czym zapytała w końcu:

- Myślałeś o przyszłości, Fred? Znaczy...wiesz...gdzie się widzisz po Hogwarcie?

- Cóż, z Georgem już od dawna chcemy otworzyć skl...

- O tym wiem, nie o to mi chodziło - przerwała mu dziewczyna, kręcąc głową. - Mam na myśli...Widzisz jakąś swoją rodzinę? Jakiś dom, dzieci?

Fred zaśmiał się krótko.

- Aż tak bardzo w przyszłość nie wybiegałem - przyznał. - Ale no...Na pewno nie chciałbym być sam do końca życia. Zawsze jest George, ale...W sumie chyba chciałbym mieć kiedyś swoją rodzinę.

- A z kim? - spytała od razu Angelina, uśmiechając się promiennie, a Fredowi zapaliła się w głowie czerwona lampka.

Wiedział, że takie pytanie prawdopodobnie oznaczało, że dziewczyna oczekiwała jednoznacznej odpowiedzi: z nią. Fred jednak nie chciał jej okłamywać czy robić jej sztucznych nadziei, bo to nie jej imię nasuwało mu się na język.

- Jeszcze tego nie wiem - odparł w końcu, wzruszając ramionami. - Jesteśmy jeszcze w szkole, mamy dużo czasu. Zresztą, nie chcę niczego na nikim wymuszać.

Angelina wyraźnie wyglądała na rozczarowaną, ale starała się to ukryć. Mimo wszystko uśmiechnęła się i zadała kolejne pytanie:

- Fred, dlaczego zaprosiłeś akurat mnie?

- Bo się przyjaźnimy? - odparł jej od razu i to takim tonem, jakby nie było nic bardziej oczywistego na świecie. - Bo cię lubię? No nie wiem...

Węże nie śmieszkują • Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz