Od oromaryzm dostałam ten piękny fanart (ship to Frellie, ale shh). Publikowałam go już na Miszmaszu, ale niestety nie wszyscy czytają, więc wstawiam go też tu 😊 Moja obecna ikonka to też jej dzieło. Dedykuję jej ten rozdział~
~
Fred, George i ukryta pod kolorowymi ubraniami Callie w miarę swobodnie chodzili po Hogsmeade. Odwiedzili wiele sklepów, ale najdłużej oczywiście siedzieli u Zonka, gdzie bliźniacy podglądali ich produkty, bo pracowali nad nową linią ich własnych. O dziwo wszystko szło jak po maśle i dziewczyna naprawdę świetnie się bawiła...Aż nie wpadli na Draco i jego "goryle".
- Teraz co, mistrzowie spontanu? - powiedziała przerażona Callie, widząc, jak blondyn i jego przyjaciele zmierzają w ich stronę.
- Bez paniki - mruknął Fred.
- O, proszę, Weasleyowie. Zgubiliście drogę na konkurs na największą ofiarę? Co to ma być? - zakpił Draco, wskazując na Callie, która modliła się w duchu, że kuzyn jej nie pozna.
- Nie chcemy się chwalić, ale to nasz najnowszy produkt - powiedział niewzruszony Fred.
- Może ty też chciałbyś poprawkę swojego stylu, co, Malfoy? - zaproponował George.
- Jak będziesz miły, to załatwimy ci to nawet za darmo - dodał starszy.
- Nie oszukuj się, Freddie. Takie fretki nie potrafią być miłe - młodszy pokręcił głową, a Callie była wdzięczna losowi, że jej usta zakryte są szalikiem, bo inaczej wybuchłaby śmiechem.
- Jak wasz żałosny ojczulek wyleci z Ministerstwa, to zobaczymy, kto się będzie śmiał - syknął Draco, na co Crabbe i Goyle w pewnym sensie się rzeczywiście zaśmiali, chociaż w ich wykonaniu to bardziej brzmiało jak bliżej nieokreślone odgłosy małp.
Wtedy Fred i George jakby na zawołanie i bez zastanowienia rzucili w Draco Łajnobombami, które trzymali w pogotowiu już od samego pojawienia się Ślizgona. Ohydny zapach zaczął rozpowszechniać się niemal od razu i był tak silny, że poczuła go nawet Callie spod szalika.
- Co to jest?! Fuj, spadamy! - wrzasnął Draco, po czym razem z Crabbem i Goylem zaczęli uciekać.
Callie zaśmiała się cicho, patrząc, jak jej kuzyn biegnie tam, gdzie pieprz rośnie.
- Okej, teraz doceniam. Jesteście mistrzami spontaniczności - przyznała. - Wybaczcie za niego. On nigdy nie był...zbyt tolerancyjny.
- Rodziny się nie wybiera, nie? - powiedział Fred, uśmiechając się do niej.
- Ja bym to chętnie powtórzył. Jego mina - bezcenna - dodał George, uśmiechając się z satysfakcją.
CZYTASZ
Węże nie śmieszkują • Fred Weasley
Fanfiction🍊 Callie Irving nie jest zbytnio lubianą czarownicą w Hogwarcie, ale wie, że może winić za to tylko siebie i swoje złośliwości, które wśród Ślizgonów uznawane są za wzorowe. Kiedy dziewczyna chce się zmienić, los zsyła jej dwie rude czupryny, które...