Rozdział 67

30.4K 3.2K 2.3K
                                    

Rozpieszczacie mnie tymi fanartami >,< Ten jest od louveen_rosegold, jeszcze raz dziękuję i dedykuję Cibten rozdział 💚 Wstawiłam też ostatnio dwa obrazki na Miszmasz, odsyłam tam, jeśli nie widzieliście~

Rozpieszczacie mnie tymi fanartami >,< Ten jest od louveen_rosegold, jeszcze raz dziękuję i dedykuję Cibten rozdział 💚 Wstawiłam też ostatnio dwa obrazki na Miszmasz, odsyłam tam, jeśli nie widzieliście~

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

~

- No wiesz co, Callie! Zdradzać mnie z Georgem! - zawołał "oburzony" George, niesamowicie cieszący się ze sceny rozgrywającej się przed nim. Szczęście brata było dla niego priorytetem, a tamten zdecydowanie to teraz odczuwał.

- Przecież wiem, że to jest Fred, George - zaśmiała się Callie, jeszcze mocniej wtulając się w starszego. - Słaba podpucha.

- Oj, tylko testowałem, czy ci się nie zapomniało przez te dwa dni - młodszy przewrócił oczami.

- Callie, jakim cudem tu jesteś? - mówił zszokowany Fred, nie wierząc, że dziewczyna go przytula - i to na oczach wszystkich.

Szczęśliwa szatynka wycofała się nieco, uśmiechając się od ucha do ucha.

- Zwariowana historia, Fred, ale najważniejsze jest to, że tata pozwolił mi na wszystko. Możemy w końcu przestać się chować, rozumiesz? Już na zawsze - mówiła podekscytowana.

Chłopak przyswoił to szybko i nie zastanawiał się ani chwili - ujął twarz dziewczyny w obie dłonie i pocałował ją prędko. Stojący obok nich George tylko się uśmiechał, założywszy ręce.

Serce Callie prawie wyskoczyło jej z piersi po tym drugim, jakże idealnym - uważała - pocałunku. Nadal miała wrażenie, że to wszystko jej się śniło, a ona obudzi się znowu w tej okropnej sytuacji, w której dotychczas żyła. Ale nie. Stojący przed nią Fred był jak najbardziej prawdziwy - a jego realność potwierdziło to, że złapał ją za rękę.

- Czyli chodź, siadasz z nami - oznajmił jej, wskazując na Wielką Salę.

- Co? - zdziwiła się dziewczyna. - Ale...tak przy waszym stole?

- No nie będziesz chyba siadać z nimi, co? - zauważył George, wskazując na widoczny przez wejście stół Ślizgonów.

Callie odwróciła głowę w tamtym kierunku. Z daleka zobaczyła Melanie i od razu zrobiło jej się niedobrze. Rzeczywiście, nie wyobrażała sobie teraz usiąść przy stole Slytherinu. Mimo że i tak będzie nadal musiała z nimi mieszkać...Nic nie zabraniało jej ich unikać.

- Nie patrzymy tam - Fred użył swojej dłoni, by odwrócić głowę Callie w stronę stołu Gryfonów. - Idziemy tam - dodał, kładąc obie ręce na jej ramionach, by poprowadzić ją w odpowiednim kierunku. Dziewczyna zaśmiała się i posłusznie podążyła we wskazanym kierunku.

Przy stole siedzieli już Harry, Ron, Hermiona i Ginny. Fred i George usadowili Callie pomiędzy sobą, by nie czuła się obco, specjalnie tyłem do Ślizgonów. Po drugiej stronie Freda siedziała Ginny, a naprzeciw nich trójka z czwartego roku.

Węże nie śmieszkują • Fred WeasleyWhere stories live. Discover now