- Hola, hola, żaden włam - powiedziała Callie. - Jak już macie mnie, to żaden włam nie jest wam potrzebny. Mogę tam po prostu iść i to od niego wziąć.
Fred i George zmarszczyli nosy.
- Ale w tym nie ma żadnej zabawy - stwierdził George.
- Hej, chcecie mieć to szybko, czy nie? Zresztą po co w ogóle wam antidotum? Efekty same przejdą - powiedziała Callie, po czym wyciągnęła z kieszeni różdżkę i wyczarowała nią małą chusteczkę, by wydmuchać nos.
- Wiesz, użyliśmy tego na Lee i efekty są mocne - wyjaśnił George. - Bardzo.
- Według mnie powinniście go trochę jeszcze przetrzymać, żeby sprawdzić, jak długo działa - powiedziała, wycierając nos.
Bliźniacy wymienili zmartwione spojrzenia.
- Lepiej nie - odparli w tym samym czasie.
- A co - tu Callie się krótko zaśmiała, zgniatając chusteczkę, którą wrzuciła do kieszeni - zakochał się w którymś z was?
- Hej, Georgie, nie wpadliśmy na to - powiedział Fred, uderzywszy brata w ramię, a dziewczyna znowu się cicho zaśmiała i podeszła do wyjścia.
- Dajcie mi dwie minuty i będziecie mieli bezoar.
Jak zapowiedziała, tak zrobiła. Snape'owi nie musiała sprzedać mocnej wymówki ("Melanie wypiła zły sok dyniowy"), by uzyskać od niego pożądaną rzecz.
- Ty z twoimi wpływami u Snape'a dużo możesz, co? - spytał Fred, kiedy dziewczyna wręczyła mu bezoar.
- Nie do końca - odpowiedziała, zarzucając swoją torbę na ramię. - Bardziej moc nazwiska mamy niż czegokolwiek innego.
- On ma po prostu ma go połknąć? - dopytywał chłopak, lekko podrzucając brązowy kamień na swojej dłoni.
Callie pokiwała głową i ponownie podeszła do wyjścia, które zostawiła na moment otwarte. Już miała zamiar wyjść, gdy nagle coś ją tknęło, by się zarrzymała.
- Hej... - odwróciła lekko głowę w ich stronę, patrzyła jednak na podłogę. - Nie myślcie sobie o tym za dużo, ale... Dzięki.
Zaskoczeni tymi słowami bliźniacy wymienili skołowane spojrzenia.
- Tobie też - powiedział w końcu Fred, choć Callie oczywiście nie miała pojęcia, że to był on.
Wtedy dziewczyna niezręcznie uśmiechnęła się pod nosem i wyszła z przejścia, wolnym krokiem kierując się w stronę lochów.
Gdy Callie wróciła w końcu do pokoju wspólnego, ku jej zirytowaniu została przywitana przez głos Adriana.
- Callie, kochana moja - powiedział na jej widok, odwracając się na krześle, na którym siedział. - Od obiadu cię szukam, gdzie ty byłaś?
- W bibliotece - odparła, zajmując miejsce przy stole, gdzie oprócz Adriana siedzieli też Ryan i Ann, pracując nad jakimś zadaniem. - I u Snape'a - dodała obojętnie, co technicznie nie było kłamstwem.
Rozsiadła się na krześle i rzuciła swoją torbę na podłogę, po czym schyliła się, by wyjąć z niej książkę do zielarstwa. Adrian usadowił się tuż obok niej.
- Słyszałaś, co zrobili Weasleyowie? - zapytał ją, a jej na chwilę stanęło serce.
Callie uniosła nieco głowę znad torby.
- Nie? - powiedziała niewinnie, przełknąwszy ślinę.
- Podobno napoili tego ich tam sługusa Merlin wie czym. Warrington widział, jak go wyprowadzali na korytarz, podobny zjarany do granic możliwości - wyjaśnił Adrian, a dziewczyna znowu na chwilę zamarła. - Idioci - skwitował to wszystko chłopak, prychnąwszy.
YOU ARE READING
Węże nie śmieszkują • Fred Weasley
Fanfiction🍊 Callie Irving nie jest zbytnio lubianą czarownicą w Hogwarcie, ale wie, że może winić za to tylko siebie i swoje złośliwości, które wśród Ślizgonów uznawane są za wzorowe. Kiedy dziewczyna chce się zmienić, los zsyła jej dwie rude czupryny, które...