Rozdział 46

31.9K 3.4K 3K
                                    

Dedykowane Zaczytana345 i @WilczyDemon, które miały bardzo bliskie prawdzie teorie co do tych wydarzeń.

~

- Ten pomysł był szalony.

Takie były słowa Callie, gdy bliźniacy użyli na niej Zaklęcia Kameleona, by bezpiecznie wprowadzić ją do pokoju wspólnego w sylwestrowy wieczór.

- Potwierdzam - powiedział George, który sam do końca nie wierzył w to, że to robili.

Wszystko się jak dotąd udało. Callie dała wymówkę swoim znajomym, że rodzice zabierają ją do jakiejś dalekiej rodziny czy coś w tym stylu, tylko na tę jedną noc. Uwierzyli jej bezproblemowo, bo kiedyś już zrobili tak naprawdę, dodatkowo Adrian nadal był w skrzydle szpitalnym, więc nikt w to nie wnikał. Po tym dziewczyna udała się na siódme piętro i stanęła przy wejściu do Wieży Gryfonów, gdzie właśnie czekali na nią bliźniacy i oświadczyli jej, że najpierw użyją Zaklęcia Kameleona.

- Wszystko wypali, spokojnie - powiedział Fred, gdy Callie zniknęła całkowicie. Potem powiedział hasło do pokoju i razem z Georgem wprowadzili do niego niewidzialną Ślizgonkę, mocno starając się, by nikt na nią nie wpadł, co było dosyć trudne, bo niemal wszyscy szykowali się do imprezy. W końcu dotarli z nią do bezpiecznego miejsca, jakim był najbardziej oddalony od reszty, zaciemniony kąt z kilkoma fotelami. Callie opadła na ten najbardziej schowany i ukryła twarz w dłoniach.

- Siedzę w pokoju wspólnym Gryffindoru. Salazar Slytherin chyba się w grobie przewraca - powiedziała nadal niewidzialna dziewczyna i choć Weasleyowie nie mogli tego zobaczyć, uderzyła się w czoło.

- Faza pierwsza: sukces - oznajmił Fred, zajmując miejsce obok niej. - Zaraz zaklęcie przestanie działać, a wtedy założysz kaptur i nikt cię nie rozpozna.

- I niby jak długo mam tak siedzieć?

- Tak długo, aż wszyscy będą zbyt nietrzeźwi, by coś pamiętać - wyjaśnił George, siadając obok swojego brata.

- Nie no, co ja tu robię, to jest kompletny obłęd. Przecież jak ktoś zobaczy...

- Hej - powiedział Fred, wyszukując w "powietrzu" jej ramienia i kładąc na nim rękę, przez co Callie myślała, że się roztopi - masz słowo Gryfona, że nic się nie stanie.

- Jakoś mnie to nie pocieszyło, wiesz - powiedziała nie do końca zgodnie z prawdą. - I nie chcę nic mówić, ale...wasz pokój wspólny jest okropny.

- Dlaczego? - zapytał George.

- Ten czerwony wszędzie...Nie dziwota, że wszyscy są tacy narwani.

Na te słowa obaj bliźniacy się roześmiali, a George wstał.

- Idę po napoje. Zamówienia?

- Woda będzie świetna, bo na razie to ja muszę ochłonąć - powiedziała Callie, ku ponownemu rozbawieniu obu.

- To co zawsze, Georgie - rzucił Fred, na co jego bliźniak skinął głową i odszedł. Wtedy starszy zwrócił się do nadal niewidzialnej szatynki:

- Naprawdę nie chcesz tu być?

Ślizgonka westchnęła, spoglądając na swoje oparte na stole ręce, które powoli znowu stawały się widoczne.

- Chcę, Fred, serio - przyznała, co było stuprocentową prawdą. - Wiem, że to głupie, ale ja się po prostu tak cholernie boję...

I wtedy serce dziewczyny o mało nie wyskoczyło jej z piersi, gdy Gryfon bez zawahania położył swoją dłoń na już widocznej jej.

Węże nie śmieszkują • Fred WeasleyWhere stories live. Discover now